Wierzyć w cud czy nie?
Fabuła powieści Cud opowiada o objawieniu, którego doświadczyła Cathrine Laboure w 1830 roku, a jej współczesna następczyni, siostra Anna, również go oczekuje i się o nie modli. Przyjeżdża do miasteczka w Bretanii, gdzie, zgodnie z przepowiednią, ma się ukazać Matka Boska. Okazuje się jednak, że to nie jej będzie dane ujrzeć świętą postać, a zamkniętemu w sobie nastolatkowi, Isaakowi.
Autorka jednak w taki sposób opisuje mistyczne wydarzenia, że nie jest ważne, czy są prawdziwe, czy nie. Nie chodzi o to, by kogoś przekonać do realności nadprzyrodzonego. Istotą tej opowieści jest przedstawienie reakcji tłumu oraz pojedynczych jednostek – tych wierzących oraz tych wątpiących.
Ludzkie serca twardnieją w obliczu niepojętego
Tytuł akapitu jest podsumowaniem wniosków płynących z lektury, zaczerpniętym z noty wydawcy. Okazuje się, że bohaterowie książki wolą wierzyć w to, co według nich jest słuszne. Michel Bourdieu, fanatyczny katolik, odrzuca ze złością niezwykłe wydarzenia, które są udziałem Isaaka. Zabrania swoim dzieciom kontaktów z chłopcem. Jego nienawiść jest tak skrajna, że prowadzi do tragedii.
Siostra Anna nie potrafi pogodzić się z faktem, że to nie ona została wyróżniona boskim objawieniem. Ten zawód jest tak ogromny, że również prowadzi ją do czynów moralnie niewłaściwych. Wydaje się, że całe jej życie straciło sens, bo spotkanie z Maryją było jej marzeniem i jedynym celem od wielu lat. Tymczasem doświadcza go ktoś zupełnie nieważny, nawet niezbyt wierzący, przypadkowy. Siostra Anna, wiedziona jakimś potwornym instynktem, stara się podważyć prawdziwość cudu, który się dokonał w jej pobliżu.
Pozostaje jeszcze reakcja tłumu – tych wielu anonimowych obserwatorów, którzy chcą uwierzyć dopiero wtedy, gdy zobaczą. Czekają na namacalny dowód, coś niepodważalnego, a nie tylko widok chłopca z zachwytem wpatrującego się w to, co nie jest dostępne dla ich oczu. Również są gotowi wyrządzać krzywdę, niszczyć i kpić, gdyby okazało się, że padli ofiarą oszustwa. Nawet jeśli Isaak nigdy nie potwierdził, że widzi i rozmawia z Maryją.
Pobożność trwa dopóty, dopóki tak pasuje wiernym. Dotąd pokorni i okazujący szacunek, zrobili się nagle bezwstydni, zaczęli profanować ruiny, lżyć to, co było powodem zgromadzenia się tutaj takiej masy ludzi. I wybuchła wściekłość upajająca bardziej niż nabożna pieśń, niż zmierzch, niż pełnia księżyca.
Cud zachęca do zastanowienia się, jak my byśmy zareagowali na podobne wydarzenia w naszym otoczeniu. Czy jesteśmy w stanie przyjąć do wiadomości, że wokół nas mogą się dziać rzeczy niepojęte, których nie da się objąć rozumem? Czy bylibyśmy w stanie je zaakceptować albo przynajmniej przejść obojętnie? A może uwierzyć? Te pytania dotyczą naszej natury i religijności. Okazuje się, że granica pomiędzy dobrem a złem jest bardzo cienka.
Piękno języka
Cud jest powieścią niewygodną pod względem treści, jednak napisaną przepięknym językiem. Victoria Mas maluje słowem cudowne krajobrazy, opisuje potęgę przyrody, jej dzikość i nieprzewidywalność. Potrafiła stworzyć nastrój niepokoju, oczekiwania na coś złego. W książce panuje ciężka, pełna napięcia atmosfera, którą potęgują niepewność, rozczarowanie i pretensje bohaterów.
Sięgając po Cud, nie spodziewałam się, że dostarczy mi aż tak bogatych wrażeń. Victoria Mas napisała książkę, która zostaje w głowie na długo i zachęca do głębszych rozważań nad naszą naturą. Autorka doskonale przedstawiła reakcje jednostek i nieprzewidywalność tłumu. Jednocześnie nakreśliła obrazy osób religijnych, które nie posiadają poczucia moralności i ludzkiego miłosierdzia. Zachęcam do czytania.
Religijność chrześcijańska została również przeanalizowana w książce Chrześcijaństwo. Amoralna religia.