Fallen Princess jest pierwszym tomem nowej serii Mony Kasten. Poprzednie jej książki na pierwszym planie miały LOVE STORY, tutaj jednak przeważa fantastyka – wykreowany przez nią pełen magii świat. Jednak zawiodłam się. Dlaczego?
Fallen Princess w genialnej oprawie graficznej, która powala na kolana, wyszła w polskich księgarniach 13 marca tego roku. Wydawnictwo Jaguar zadbało o każdy element, zarówno pod względem okładki, jak i idealnego poziomu redakcji i korekty. Pierwsze wrażenie? Cudowne! Co jednak mogło pójść nie tak?
Idealna dla młodszych czytelników
Poprzednich książek Mony Kasten nie poleciłabym młodszym czytelnikom. Zarówno seria „Begin Again”, jak i „Maxton Hall”, posiadała wątki, sceny, które odrodziłabym osobom niepełnoletnim. Fallen Princess natomiast wychodzi poza szereg i jest idealna dla młodszych czytelników. Wydawnictwo sugeruje, żeby czytać powieść od piętnastego roku życia, ale sceny walk nie są drastyczne. Podobnie nie znajdziemy tutaj scen erotycznych, jak w innych książkach autorki. W Fallen Princess nie mamy do czynienia z mocnymi scenami. Ta powieść jest idealna dla każdej osoby, i młodszych i starszych, i to tak bardzo mi się w niej podoba.
Uwodzicielska i zabójcza – romans dark academy
Napis na okładce „Uwodzicielska i zabójcza” oraz opis z tyłu „A przede wszystkim Dylan, na widok którego jej serce zaczyna bić szybciej…” wskazują, że jednak fantastyka nie będzie tutaj głównym gatunkiem książki. Biorąc do ręki tę powieść, liczyłam na to: Magiczna szkoła, uczniowie z niezwykłymi mocami. Kłamstwa, zagadki, tajemnice, a pomiędzy nimi ciekawy i UWODZICIELSKI romans.
Opis jednak pozostawia nam złudne nadzieje. Bo i owszem, powieść jest zabójcza (Dosłownie! Wszystko kręci się wokół śmierci), ale gdzie to uwodzicielstwo? Bo wątek romantyczny jest, ale nie taki, jaki myślałam, że będzie. Nie taki, na jaki wskazuje nam opis.
Relacja głównej bohaterki z jej chłopakiem jest skomplikowana. Dostaliśmy tylko jedną porządną scenę pocałunku. Ale przecież to nie jej chłopak, a ten drugi, miał sprawiać, że serce Zoey biło szybciej. Ale nie biło, bo przez połowę książki ona i Dylan Dae Park starali się unikać i wyraźnie czuli do siebie niechęć. Typowe hate-love? Po części tak. Autorka fajnie i z sensem poprowadziła ten wątek, że się nie lubią, a z czasem, gdy lepiej się poznają, zaczynają sobie ufać i coś między nimi zaczyna rozkwitać.
Jednak jeśli chcecie sięgnąć po tę powieść, bo lubicie połączenie fantastyki z romansem, to lepiej zostawcie ją na półce księgarń, bo wątek romantyczny to tylko niewielki dodatek, który równie mógłby nie zaistnieć.
Uwierzcie, wasze serca nie zabiją szybciej na myśl o Zoey i Dylanie.
Żniwiarz i Banshee
Pomarudziłam już, dlatego przejdźmy do tego, co mi się podobało. Nie czytam wiele fantastyki. Jestem fanką zaledwie kilku serii z tego gatunku (oczywiście, gdzie romans gra ważną rolę, bo uwielbiam to połączenie). Jednak w Fallen Princess wątek fantastyczny był tak ciekawy i dobrze napisany, że już chcę dostać kolejną część i w ogóle zacząć czytać fantastykę na całego.
W Akademii, do której uczęszczają bohaterzy, mamy do czynienia z morderstwem. Zoey wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi postanawia odkryć, kto za nim stoi. Cała powieść jest wypełniona ciekawostkami o banshee, bo główna bohaterka odkrywa w sobie, że ma magię śmierci. Dostajemy pełno opisów miejsc w akademii, które pozwalają wczuć się czytelnikowi i poczuć, jakby sam był w tym miejscu.
Autorka nigdzie się nie pogubiła, a cała fabuła od A do Z miała ręce i nogi. Ciąg przyczynowo-skutkowy został tutaj poprawnie zbudowany. Widać, że autorka szczegółowo zaplanowała, co ma się wydarzyć, aby było to po prostu realne. Jak na to, że to jej pierwsza styczność z fantastyką, wyszło jej to niesamowicie!
Podsumowanie
Chociaż liczyłam na coś innego, polecam tę książkę. Głównie dla fanów fantastyki albo dla osób, które dopiero chcą poznać tę kategorię. Jednak dla osób, dla których najważniejszy jest „uwodzicielski i zabójczy” romans – odradzam. Tutaj tego nie znajdziecie – polecam wtedy sięgnąć po inne niż Fallen Princess powieści Mony Kasten, bo ona bardziej przypadną wam do gustu.
Przeczytaj także recenzję Ucieczki!