Czy wywiad to dobry trop?
Robert Lew i policjanci z jego wydziału muszą ustalić, kto zabił Laurę Jabłońską, popularną i wybitną dziennikarkę telewizyjną. Jej programy cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, bo kobieta wkładała w nie mnóstwo pracy, była rzetelna, a jednocześnie lubiła stawiać swoich rozmówców w niezręcznych sytuacjach. Mogła zatem przysporzyć sobie wielu wrogów. Śledztwo jednak zaczyna się pechowo. Na miejscu zbrodni w strugach deszczu jeden z policjantów, nie do końca trzeźwy, wywraca się na zwłoki i zaciera wiele śladów. Wkrótce pojawiają się doniesienia o innych ofiarach. Każda z nich jest znana, a więc sprawa budzi zainteresowanie mediów, co nie ułatwia śledztwa i wywołuje niepotrzebną presję. Policjanci mają niełatwy orzech do zgryzienia.
Z każdą nową ofiarą śledztwo staje się coraz bardziej skomplikowane. Policjanci szukają punktu wspólnego, który wciąż im umyka. Kiedy w końcu docierają do informacji, że wszyscy zamordowani udzielili kiedyś wywiadów opublikowanych w jednej książce, trzymają się tego tropu. Podejrzenia padają na jej autora. Czy to on okaże się mordercą? Analiza profilera wskazuje, że to dobry trop.
Fabuła w równowadze
Powieść Wywiad charakteryzuje się doskonałą fabułą. Autorka bezbłędnie wyważyła wątki kryminalne z obyczajowymi. Policjanci też ludzie, dlatego również oni mają problemy sercowe, nie dogadują się w związkach oraz rodzinach. Największą bolączką Roberta Lwa są relacje z córką, która wyprowadziła się z domu i zamieszkała z grupą podejrzanych osób. Jej nowi przyjaciele czytają Biblię i dyskutują o niej, co od razu przywodzi na myśl sektę. Jednak dziewczyna odnajduje wśród nich spokój, akceptację i nie wygląda, jakby poddawano ją praniu mózgu, więc rodzina decyduje się nie podejmować drastycznych kroków. W końcu do szczęścia prowadzą różne drogi.
Autorce Wywiadu udało się również uniknąć gwałtownego przyspieszenia akcji pod koniec książki. To bardzo charakterystyczne dla wielu kryminałów, że akcja nabiera tempa, kiedy podejrzani i poszlaki zaczynają się mnożyć. M. M. Perr trzyma w napięciu do końca, bo nawet po rozwikłaniu zagadki okazuje się, że jakiegoś elementu brakuje. Zapowiedź tego czytelnik dostaje w pojedynczych rozdziałach, których narratorem jest morderca. Intryga kryminalna jest skomplikowana, jednak spójna i wciągająca. Morderca zadaje sobie sporo trudu, by rozmyślnie mylić tropy i prowadzić policjantów na manowce.
Sposób przedstawienia pracy policji bardzo przypadł mi do gustu. Autorka stworzyła postacie, które da się lubić mimo wad. Jak zawsze, kiedy bohaterowie są autentyczni. Każdy ma swoje ambicje, traumy i filozofię życiową. Policjanci poświęcają się pracy, co odbywa się kosztem życia osobistego. I choć wywiera ona ogromny wpływ na prywatne relacje, to nie zamienia ich w nieszczęśliwe, oderwane od rzeczywistości roboty. Pozostają ludźmi z krwi i kości, starają się naprawić to, co nie działa.
Wywiad M. M. Perr jest naprawdę dobrym kryminałem. Wywarł na mnie duże wrażenie i z chęcią poznałabym inne powieści autorki.
Jeśli szukasz podobnych kryminałów, sprawdź naszą recenzję książki Współautorzy!