Jaga Moder, znana w sieci jako Legendystka, pisze tak, jak opowiada: interesująco i bez zadęcia. W swojej debiutanckiej powieści przedstawiła historię Blanki, zwykłej studentki, która próbuje na własną rękę odnaleźć brata i odkrywa przy tym nie tylko mroczny świat darkwebu, ale dowiaduje się także, że klechdy i legendy istnieją naprawdę…
(Nie)zwykli bohaterowie Sądnego dnia
Niezmiernie urzekło mnie przedstawienie bohaterów. Blanka jest lojalna i zrobi wszystko dla swojego brata, ale posiada przy tym zupełnie ludzkie ograniczenia i słabości. Walczy ze sobą, niejednokrotnie ponosi klęskę, ale i udaje jej się coś osiągnąć. To nie jest niezniszczalna heroska, której nic nie rusza. To po prostu zakompleksiona i znerwicowana dziewczyna z sąsiedztwa, która wplątała się w niecodzienną historię.
Także Sambor, który jest główną siłą napędową tej opowieści, ma jakieś ograniczenia. Czasem zawodzi go sprzęt, a czasem zwykła fizjologia. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest kryształowy. W Sądnym dniu poznajemy niektóre jego tajemnice, ale myślę, że kryje przed nami jeszcze niejedno.
Sądny dzień to powieść bez wątku romantycznego?
Mocną stroną historii jest relacja Blanki i Sambora. Początkowo trochę się obawiałam, czy nie wyniknie z tego od razu jakaś wielka miłość (jak to często w książkach bywa), ale na szczęście nie. Blanka i Sambor są wobec siebie bardzo nieufni. Stopniowo poznają się lepiej i dzięki temu udaje im się nawiązać nić sympatii. Ale tutaj daleka droga, by mówić choćby o przyjaźni – jednak kto wie, co szykuje dla nas Autorka. Choć akurat w tym wypadku jestem spokojna, bo co by się nie wydarzyło w kolejnych tomach, będzie to uzasadnione i w samą porę.
Podsumowując – jestem pod ogromnym wrażeniem. Widać, ile serca i pracy zostało włożone w to wydanie. Jaga Moder wpadła na niesamowity pomysł i świetnie go zrealizowała, ale ekipa Fabryki Słów także dużo w ten projekt włożyła: znakomita redakcja i korekta (dawno już nie trafiłam na książkę, w której na tylu stronach byłoby ledwie kilka drobnych przeoczeń) oraz rewelacyjna okładka i ilustracje (które cudownie dopełniają klimat powieści). Widać, że można – trzeba tylko chcieć.
Jeśli wolisz zdecydowane, twarde bohaterki, przeczytaj recenzję Przygody Aminy al Sirafi.