Nowy świat
Miara życia opowiada o świecie, w którym pewnego dnia każdy człowiek, który ukończył 22 lata, otrzymuje tajemnicze pudełko z inskrypcją: „W środku jest miara twojego życia”. Wkrótce okazuje się, że długość sznurka, który się tam znajduje, oznacza liczbę lat, które każdy będzie mógł spędzić na tym świecie. Przeprowadzone wkrótce badania pozwalają dokładnie określić ten czas. Ta informacja wywraca do góry nogami życie niemal każdego człowieka i burzy ustalony porządek społeczny.
Książka ma wielu bohaterów. Każdy z nich w inny sposób reaguje na nową sytuację. Mamy mężczyznę porzuconego przez dziewczynę, która odkryła, że jej sznurek jest dłuższy niż jego. Mamy kobietę, która zostaje ze swoją partnerką do ostatnich dni. Społeczeństwo szybko dzieli się na krótkosznurkowców i długosznurkowców, przy czy ci pierwsi od razu zostają uznani za ludzi gorszej kategorii. Pojawiają się inicjatywy prowadzące do tego, by uniemożliwić im wykonywanie niektórych zawodów, tj. żołnierza czy policjanta oraz tych związanych ze sprawowaniem władzy. Skoro wkrótce mają umrzeć, nawet w trakcie kadencji, nie warto im powierzać odpowiedzialnych stanowisk. Krótkosznurkowcy są dyskryminowani i odmawia się im prawa do spełniania marzeń.
Czy długość to najlepsza miara życia?
Wielowątkowa fabuła książki i mnóstwo (może nawet zbyt wielu) bohaterów odpowiadają na pytanie, czy długie życie to najlepsze, co może nas w życiu spotkać? Czy krótki czas spędzony na Ziemi jest mniej wartościowy, niepełny? Erlick zdecydowanie odpowiada, że nie. Długość życia jest nieistotna, o ile dobrze wykorzystamy dany nam czas. Najważniejsze, by wypełnić go miłością, satysfakcjonującą pracą i troską o najbliższych. Pozostawimy po sobie więcej dobrego niż ktoś, kto będzie żył długo, ale egoistycznie.
Bohaterowie książki mierzą się z wyzwaniami, które są nam obce, dopóki mamy nadzieję na długie życie. Gdybyśmy wiedzieli, że umrzemy za 10 lat, dużo trudniej byłoby nam podjąć decyzje o rodzicielstwie, budowie domu czy założeniu działalności gospodarczej. Podobnie byłoby, gdybyśmy wiedzieli, że to samo stanie się z naszymi bliskimi. Może więc lepiej nie wiedzieć, jak długo będziemy żyć?
Właściciele krótkich sznurków mierzą się z dyskryminacją. Pojawia się kilka zdesperowanych osób, które dokonują zamachów terrorystycznych, co jeszcze bardziej pogłębia strach przed krótkosznurkowcami. Społeczeństwo uważa ich za nieprzewidywalnych i niezrównoważonych. Politycy bardzo szybko opowiadają się po jednej ze stron, co jeszcze bardziej nasila podziały. Z czasem jednak do głosu dochodzą osoby, którym nie podobają się nowe porządki. Na jaw wychodzi przypadek potajemnej zamiany sznurków, której dokonało dwóch przyjaciół, by ominąć dyskryminujące przepisy i umożliwić sobie bardziej satysfakcjonującą ścieżkę zawodową.
Głębokie przemyślenia
Miara życia porusza cały szereg pytań filozoficznych, socjologicznych i psychologicznych, które rodzą się w momencie poznania długości życia swojego i bliskich. Prowadzi do wniosku, że niezależnie od tego, ile lat nam zostało, powinniśmy je wykorzystać jak najlepiej. A to oznacza otaczanie się ludźmi, których kochamy, i robienie tego, co lubimy. Śmierć i tak przyjdzie, wcześniej czy później, i nie pozostawi czasu na żal, naprawianie krzywd, na żadne zmiany.
Książka jest nieco przegadana. Mam wrażenie, że niektóre przemyślenia bohaterów były powtarzalne i nie wnosiły nic nowego do fabuły. Duża liczba postaci i wątków sprawiła, że powieść okazała się dość trudna w odbiorze. Jednak rozumiem, że autorka próbowała ująć wiele aspektów problemu i spojrzeć na niego z wielu perspektyw. Dlatego, mimo wszystko, uważam, że Miara życia jest udaną powieścią. Skłania do przemyślenia własnego życia, a być może także do jego zmiany.
Przeczytaj również naszą recenzję Historii porządnej rodziny.