Strona głównaPublicystykaKultura„Chołod” – miejsce gdzieś pomiędzy

„Chołod” – miejsce gdzieś pomiędzy

Granice są po to, aby je przekraczać – tak mogłaby brzmieć zaktualizowana wersja znanego przysłowia, gdyby opisywała twórczość Szczepana Twardocha. Od początku toczyły się wokół niej różne dyskusje, aż w 2022 roku autor podarował światu Chołod – powieść, która dryfuje gdzieś między prawdą a fałszem.

Mit a fakt

Słabością literatury zdaje się być to, że nie zawsze jest tak realistyczna, jak może byśmy chcieli. Nawet najlepsi realiści bądź naturaliści nie są idealni. Ich dzieła nigdy nie będą dokładnym odzwierciedleniem rzeczywistości. Ta słabość dobrze spożytkowana może być potęgą. Tak też stało się w przypadku Szczepana Twardocha, który w swojej twórczości często mocno nagina granicę między prawdą a fałszem.

Chołod jest kolejnym ogniwem w łańcuchu ewolucji jego eksperymentów z opisywaniem świata rzeczywistego. A wszystko zaczyna się już w samej formie książki. Jest to bowiem literacko okraszona relacja rzekomego Konrada Widucha. Początkowo może brzmieć to pretensjonalnie. No bo jak pisarz miałby zupełnym fartem odnaleźć opisy cudacznych wojaży? Jednak patrząc na to wszystko racjonalnie, zupełnie tracimy urok zabiegu rodem z oświecenia. Wcześniejsza słabość literatury staje się jej największym atutem. Brak obiektywnego i szczegółowego sprawozdania sprawia, że przekraczamy granice prawdziwości. Bo to tylko my decydujemy, czy zdarzenia są prawdziwe.

W głębi dziczy

Tytułowa Chołod to osada, która znajduje się… gdzieś. Nie znamy jej dokładnego położenia. Żadni naukowcy nie mieliby uciechy z przeczytania opisów miejsca, które jest gdzieś pomiędzy. Do Chołodu bohater trafia zupełnym przypadkiem. Tak samo zupełnym przypadkiem się z niego wydostanie. Granice w nim nie są stałe – da się je ruszyć. Osada jest pozostawiona sama sobie i nie wpasowuje się w realia reszty świata. Mogłaby przypominać popularną w XVIII w. utopię (jak tę z np. pierwszej polskiej powieści), ale tego nie robi. Ponieważ jest gdzieś pomiędzy. Tak samo mieszkańcy są tajemniczy. Nie posługują się żadnym znanym językiem – pomimo tego ich słowa nadal są w jakiś sposób bliskie, spokrewnione z językami bałtosłowiańskimi. Mieszkańcy Chołodu porównywani są do rzeczywistych Czukczów czy Koriaków, a jednak o ich istnieniu nic nie wiemy. Ta tajemniczość jest niezwykle ważna, gdyż znów możemy poczuć wątpliwości co do prawdomówności autora. Ale czemu byśmy mieli w ogóle mu wierzyć? Znajomość dokładnego położenia Chołodu (a także innych faktów na jego temat) byłaby szkodliwa.

Mowa, język, dusza

Rzeczywistość i obiektywizm nie są jedynymi wartościami, które zdaje się kwestionować Szczepan Twardoch. Chołod to ciekawe ujęcie tożsamości i tego, jak ona się kształtuje. „Ja czełowiek?” pyta cały czas Konrad Widuch, niepewien swojej roli we wszystkim. Jest on postacią niestałą, z czego sam sobie zdaje sprawę. Być może dlatego odrzuca powszechne, binarne ujęcie moralności – dobry bądź zły. Czy da się być człowiekiem popełniając zbrodnie? – na to odpowiemy sobie tylko my sami.

W dość ciekawy sposób kreowane jest też pochodzenie głównegi bohatera. Pochodzi ze Śląska (co już sprawia kłopoty), lecz najwięcej kontaktów miał z osobami rosyjskojęzycznymi. Jest poliglotą, szybko adaptuje się do nowych środowisk. Także i tu odznacza się jego elastyczność. Nie należy on nigdzie, sam sobie wyznacza drogę. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Konrad Widuch w to wszystko wierzył. Wiele razy w trakcie czytania powieści możemy napotkać miejsca, w których narrator kwestionuje swoje słowa. Jest niewiarygodny. Z jednej strony dodaje to tajemniczości, ale z drugiej – powątpiewamy w rzeczywistość, która jest nam przedstawiana.

Tam – sam

Chołod pełen jest niespodzianek i dziwacznych zdarzeń. Nic tam nie jest zebrane do kupy. W typowy dla Twardocha sposób narracja jest zagmatwana. Znamy to już chociażby z Dracha. Forma dziennika nie pomaga czytelnikowi – Konrad Widuch gubi się, traci wątek, snuje dywagacje. Rzeczywistość coraz bardziej oddala się od czytelników. Jest jakby nieuchwytna i nieosiągalna. Skrywa się w różnych językach, którymi posługuje się główny bohater – a to śląski, polski, rosyjski i częściowo chołodzki. Tak jak i tożsamość bohatera jest niejednoznaczna, tak samo i Chołod skrywa tajemnice. Skoro jest tak oddalony od reszty świata, to czemu jego nazwa pochodzi od rosyjskiego słowa „chłód”? Konstrukcja świata powieści Chołod jest pełna ciemnych zaułków i ślepych uliczek. Jednakże warto wejść w ten labirynt. Nie ma znaczenia to, czy opowieść jest prawdziwa, czy też nie. Treść sama w sobie jest wystarczająca. W powieści Twardocha przekraczamy zagmatwane granice. Nic nie jest tym, czym się zdaje, lecz na pewien czas – istnieje prawdziwie. To, co mówił Konrad Widuch, mogło się zdarzyć, ale wcale też nie musiało.

Kuba Paczula
Kuba Paczula
Ciałem w Breslau, sercem w Königshütte.
Tytuł:
Chołod
Autor:
Szczepan Twardoch
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
26.10.2022
Liczba stron:
456
Dobór słownictwa
10
Narracja
10
Tytuł
10
Okładka / szata graficzna
9
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Mit a fakt Słabością literatury zdaje się być to, że nie zawsze jest tak realistyczna, jak może byśmy chcieli. Nawet najlepsi realiści bądź naturaliści nie są idealni. Ich dzieła nigdy nie będą dokładnym odzwierciedleniem rzeczywistości. Ta słabość dobrze spożytkowana może być potęgą. Tak też stało...„Chołod” – miejsce gdzieś pomiędzy

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.