Słowacka Klinika
Pavol Rankov zdobył już serca zarówno polskich czytelników, jak i jurorów przyznających Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus w 2014 roku poprzednią powieścią pt. Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej). W najnowszej książce autor zabiera czytelników do kafkowskiego świata, w którym bohater próbuje dostać się na wizytę do znanego lekarza. Okazuje się to karkołomnym zadaniem. Pracownicy kliniki nie są zbyt pomocni podczas ustalania, w którym gabinecie przyjmuje profesor. Podobnie jest z uzgodnieniem terminu wizyty.
Przeczytaj również recenzję Lasu powieszonych lisów z Książkowych Klimatów!
Z rozmów z palaczem, recepcjonistką i gronem asystentów profesora wyłania się obraz lekarza, które jest bardzo zajętym człowiekiem, jednak zaangażowanym w problemy pacjentów. Jego sława i popularność biorą się z ogromnej troski o chorych. Wszyscy pracownicy są zgodni co do tego, że odpowiednie przygotowanie do wizyty jest równie ważne, jak sama wizyta. Udzielają bohaterowi życzliwych rad, które sprawiają, że spotkanie z profesorem wydaje się coraz mniej niezbędne. Jednocześnie droga do jego gabinetu staje się absurdalna.
Potrzeba pomocy psychiatrycznej
Początkowo nie wiadomo, jaki problem zdrowotny ma bohater. Z czasem dowiadujemy się o nim coraz więcej. Mężczyzna dokonuje podsumowania swojego życia i relacji z członkami rodziny, z którego wyłania się obraz człowieka w depresji, szarego i przeciętnego, przeżywającego typowe frustracje wieku średniego. Już rozmowy z napotkanymi w klinice pracownikami oraz innymi pacjentami mają terapeutyczne znaczenie. Każda z nich skłania bohatera do przyjrzenia się swojemu życiu i subiektywnej analizy tego, co mógłby w nim uznać za udane i wartościowe.
Klinika opisuje miejsce pełne absurdu. Główny bohater spotyka na swojej drodze szereg groteskowych osób, obok których nie może przejść obojętnie. Pierwsze kontakty z profesorem również dalekie są od tego, jak wyobrażalibyśmy sobie normalną wizytę lekarską. To wszystko sprawia, że nastrój powieści jest humorystyczny. Jednak tylko pozornie, bo w oparach absurdu ukrywa się prawda o kondycji psychicznej bohatera. Powinien on przecież wieść szczęśliwe życie w gronie rodzinnym, a jednak coś sprawiło, że szuka pomocy u znanego specjalisty z dziedziny psychiatrii. Spotkanie z nim jest w zasadzie niepotrzebnym zwieńczeniem już owocnej drogi, która przyniosła mnóstwo terapeutycznych korzyści.
Wielowymiarowość
W warstwie dosłownej powieść można odczytać jako satyrę na system ochrony zdrowia, którego funkcjonowanie sprawia, że trzeba mieć mnóstwo sił, by skorzystać z możliwości leczenia. Często sami mamy problem z umówieniem się na wizytę, musimy na nią czekać tygodniami i omijać kłody rzucane pod nogi przez administrację przychodni i szpitali.
Jednakże w głębszej warstwie Klinika jest opowieścią o samotności bohatera i braku umiejętności radzenia sobie z nią. Jego wewnętrzne dolegliwości biorą się z trudności z wyrażaniem uczuć i oczekiwań. Lekturze książki towarzyszy niepokój. Mimo że elementy absurdalnego i surrealistycznego humoru dominują w fabule, trudno pozbyć się wrażenia, że wszyscy bohaterowie potrzebują pomocy psychiatrycznej. Łącznie z profesorem. Ten nastrój doskonale zinterpretował i oddał Janusz Zadura w audiobooku, którego miałam okazję wysłuchać.
Jeśli lubicie powieści wymagające i nieoczywiste, sięgnijcie po Klinikę. Znajdziecie tu nutkę absurdu i egzystencjalnych rozważań nawiązujących do motywów znanych z twórczości Franza Kafki. Wersja audio również jest godna uwagi.
Jeśli chcielibyście podyskutować o czytanych książkach, zapraszamy do naszej grupy na Facebooku.