Piekło zaczyna się niewinnie
Piekło Katarzyny Wolwowicz jest siódmym tomem cyklu o komisarz Oldze Balickiej, która tropi przestępców w Jeleniej Górze i okolicach. Tym razem wspólnie z kolegami z komendy ma do rozwiązania dwie sprawy – morderstwo lokalnego dziennikarza śledczego oraz przypadki choroby popromiennej wśród dzieci. Bardzo szybko okazuje się, że oba wątki są ze sobą ściśle związane, bo mają wspólnego sprawcę. Tożsamość przestępcy jest znana bardzo wcześnie, wszelkie ślady wskazują na właściciela firmy deweloperskiej, jednak bardzo długo policja nie jest w stanie niczego mu udowodnić. Aż do momentu, kiedy traci czujność i doprowadza do śmierci dziecka, co wywołuje niepohamowaną złość jego ojca.
Katarzyna Wolwowicz poruszyła w książce wątki urzędniczej sprzedajności oraz nielegalnego składowania niebezpiecznych odpadów. To Ludwik Adler znalazł się w piekle, kiedy dla ratowania życia chorego na nowotwór syna zdecydował się przyjąć pieniądze od lokalnego dewelopera w zamian za ustawianie przetargów na sprzedaż gruntów. Bardzo szybko okazało się, że kiedy raz wejdzie się na drogę nieuczciwości, bardzo trudno już z niej zejść. Pierwszy nieuczciwie rozstrzygnięty przetarg stał się początkiem coraz dalej idących żądań. Strach o dobro rodziny, umiejętnie wykorzystywany przez przestępców, całkowicie zniszczył życie Ludwika.
Niedbale schowana tajemnica
Piekło trzyma w napięciu od pierwszej strony do samego końca. Powiedziałabym, że nie odpuszcza nawet po ostatnim zdaniu, bo stanowi ono otwarcie kolejnego tomu i pozostawia czytelnika w oczekiwaniu dalszych wydarzeń. Choć śledztwo w sprawie morderstwa i dziwnych przypadków choroby popromiennej zostało doprowadzone do końca, w międzyczasie narodziły się kolejne wyzwania.
Jak na kryminał, a więc gatunek literacki, z którym ostatnio mam dość dużo do czynienia, Piekło jest krótką powieścią. Wyróżnia się także tym, że intryga kryminalna właściwie nie jest tajemnicą. Czytelnik poznaje ustalenia policji na bieżąco, ale szybciej od niej dowiaduje się o działaniach przestępców. Śledztwo nie jest również zbyt zawiłe. Nie podobały mi się niektóre rozwiązania fabularne, takie jak rozwiązanie zagadki w wyniku jednego telefonu od nieznanego informatora. Podczas czytania dostrzegałam szczegóły i powiązania między wydarzeniami, zanim jeszcze policja wpadła na pewne tropy. Uważam, że to są zbyt daleko idące uproszczenia, i chciałabym, żeby autorka bardziej ukrywała wskazówki.
Podsumowując
Piekło pokazuje, że nawet uczciwi ludzie w pewnych sytuacjach mogą popełnić błąd, który zmienia ich życie w koszmar. Nie ma nic straszniejszego niż konieczność walki o życie dziecka. Jeden z bohaterów książki musiał poświęcić tej sprawie naprawdę wiele. Jego klęska okazała się całkowita, bo ostatecznie stracił wszystko.
Miałam okazję czytać książkę naprzemiennie ze słuchaniem audiobooka w wykonaniu Filipa Kosiora. Obie wersje są warte polecenia. Książka ma swoje słabości, jednak nie tak istotne, aby nie zachęcać do jej przeczytania. Jeśli nie zależy wam na rozplątaniu wszystkich wątków dopiero pod koniec historii, sięgajcie po Piekło bez wahania.
Przeczytaj również naszą recenzję innej powieści Katarzyny Wolwowicz pt. Zastępcza!