Heimat
Śląsk, którego nie ma to druga pozycja, która wyszła spod pióra Kamila Iwanickiego. Dwa lata wcześniej ukazał się jego reportaż Familoki, w których opowiada o chyba najbardziej znanym elemencie górnośląskiego krajobrazu – familokach. Pomimo swego rodzaju ikoniczności, duża część z nich już przestała istnieć. Ten proces znikania jest dla autora niezwykle ważny. Jest to główny motor napędowy dla narracji o Śląsku, który zna. O ile w pierwszej książce największą uwagę skupiają właśnie te ceglane budynki mieszkalne, o tyle w tegorocznym reportażu Kamil Iwanicki ukazuje szerszą skalę problemu. Śląsk, którego nie ma to przewodnik po tym, co znika. Po tym, czego już nie ma, i po tym, co może niedługo zostać kompletnie zdemolowane. To jest właśnie największa choroba, na którą cierpi jego heimat.
Rajza
Wycieczka, którą odbędziemy, całe szczęście nie jest skupiona tylko na jednym punkcie Górnego Śląska. Znikanie dotyka całego regionu, a nie tylko centralnej, katowickiej części. Wybór ten, choć zapewne był naturalny, rozszerzyć może wyobraźnie ludzi na temat historii regionu. Wraz z autorem wędrujemy po Bytomiu, Świerklańcu czy Białej. A podróż ta jest niezwykła. W architekturze bowiem Kamil Iwanicki odnajduje wiele znaków przeszłości (nie tak zamierzchłej), które tylko czekają na to, by je odnaleźć. Budownictwo staje się pretekstem do snucia opowieści o tym, co było. Nie są to jednak opowieści o charakterze martyrologicznym czy romantyzującym dawne dzieje. Wręcz przeciwnie – są one budujące. Poszczególne fragmenty wyjaśniają teraźniejszość, często obalając pewne mity na temat śląskości.
Gyszichta
Ale co ze znikaniem? Czy Górny Śląsk może znikać, skoro tyle o nim się w ostatnich czasach pisze? Niestety, nie jest to takie proste, jak byśmy chcieli. Śląsk, którego nie ma ukazuje nieprzyjemną stronę tego regionu. Regionu, który nawet na polu architektonicznym doświadczał (i doświadcza nadal) nieustannych przepychanek ideologicznych. Takie zatargi skutkują jedynie brakiem poszanowania dla historii i dziedzictwa tych terenów. Kamil Iwanicki pokazuje, jak wielokrotnie charakter Śląska był sztucznie zmieniany, aby dopasować go do aktualnej polityki. Gliwicom próbowano nadać „piastowskiego ducha”, synagogę w Chorzowie wyburzono przez antysemickie zapędy, a centrum Katowic stało się istną hybrydą przez ślepą nienawiść wobec komunizmu. Wszystkie te przemiany wyniszczały unikatowość Górnego Śląska – regionu pełnego różnorodności.
Landszaft
Ciężko jest oceniać reportaże, bo cóż można zrobić? Czy da się nie zgodzić z tym, co opisuje Kamil Iwanicki? Czy możliwym jest zaprzeczenie, że źródła, z których czerpie, przekłamują obraz rzeczywistości? Odpowiedzi na te hipotetyczne pytania i tak byłyby przeczące. Wartością reportażu Śląsk, którego nie ma jest jego otwartość. Tekst nie jest pretensjonalny. Autor z prawdziwą pasją opisuje bliskie sobie miejsca w taki sposób, że zarówno hanys, jak i gorol, może się niezwykle zaciekawić, a także (być może) poczuć tę samą fascynację. W aktualnym klimacie politycznym propagowanie śląskości jest czymś niezwykle cennym, dlatego dobrze, że powstają książki takie jak ta. Zapewne mogłoby powstać ich o wiele więcej, gdyż po lekturze można odczuć pewien niedosyt. W końcu jest wiele innych miejsc na Górnym Śląsku zasługujących na ekspozycję.