Zapewne nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że wszystkich nas męczy pytanie: co nas czeka w przyszłości? Część ludzkości ogranicza się do własnego poletka, jest jednak spora część ludzi, którzy zastanawiają się nad losem świata. To właśnie ich umysły zaprzątają rozważania nad tym, czy naszą egzystencję zakończy zderzenie Ziemi z asteroidą, czy może raczej zgładzi nas wybuch super wulkanu? A może zmiany klimatyczne przeistoczą naszą planetę w miejsce niezdatne do życia, w jedną wielką pustynię? A może człowiek sam siebie wybije – choćby w wojnie nuklearnej, której widmo wciąż unosi się nad naszymi głowami…?
David Christian tym razem zerka w przyszłość
Na te i podobne pytania stara się odpowiedzieć autor książki Historie przyszłości. Co nas czeka? David Christian zwykle zajmuje się historią – to on spopularyzował termin Wielka Historia – jednak tym razem postanowił zerknąć w przyszłość. Przeprowadził rozmowy ze specjalistami z różnych dziedzin, przeanalizował fakty i wyniki badań, przejrzał mnóstwo prac naukowych – a wszystko po to, by przybliżyć nam wizję jutra. Tego bliższego i tego dalszego.
Choć książka oparta jest na pogłębionej analizie twardych faktów i dowodów z dziedzin takich jak: chemia, biologia i fizyka, to mamy do czynienia jedynie z przewidywaniami przyszłości i luźnymi teoriami. Przez to w Historii przyszłości pojawia się dużo rozważań filozoficznych i teologicznych – a mimo to, czyta się ją bardzo dobrze.
Czy warto sięgnąć po Historie przyszłości?
David Christian w swojej książce nie nudzi – nawet najtrudniejsze czy specjalistyczne zagadnienia wyjaśnia przystępnym językiem. Nie ogranicza się wyłącznie do futurologicznych spekulacji, ale prezentuje ogrom wiedzy z różnych dziedzin. Od ewolucji człowieka, przez sztuczną inteligencję, po podróże kosmiczne. W ten sposób pokazuje, jak ogromny wpływ na naszą przyszłość mają nasze obecne działania.
Mimo to książka nie przytłacza. Czytelnik czuje się zaproszony do prowadzenia własnych badań i spekulacji, do refleksji nad przyszłością, ale i teraźniejszością. Zdecydowanie nie jest to pozycja na jeden wieczór – warto poświęcić jej więcej czasu i na spokojnie przeanalizować zaproponowane przez autora nowe perspektywy.
Przeczytaj też: „Śmierć mnie śledzi od lat”, czyli jak „Oszukać przeznaczenie” zamieniło mój mózg w detektor zagrożeń