Klaun, który nie był śmieszny
Wyobraź sobie człowieka, który potrafił rozbawić dzieci na festynie i jednocześnie zakopywał ciała nastolatków pod własnym domem. Kogoś, kto śmiał się, kiedy inni płakali – bo to on był przyczyną tych łez. To nie fabuła horroru. To życie Johna Wayne’a Gacy’ego.
„Zabił trzydziestu czterech. Ale nikt nie podejrzewał nawet jednego”.
Ten cytat to nie slogan promujący film. To smutna prawda. I zarazem zapowiedź jednej z najbardziej przerażających historii, jakie kiedykolwiek zostały przeniesione na ekran.
Zło, które było aż nazbyt zwyczajne
Zaskakujące jest to, jak bardzo Gacy potrafił wtopić się w społeczność. Był dokładnie taki, jakim ludzie chcieli go widzieć. Sympatyczny, pomocny, zaangażowany lokalnie. Występował jako „Pogo the Clown” na festynach i w szpitalach dziecięcych. Malował buzie, rozdawał balony, uśmiechał się. W rzeczywistości nikt nie patrzył głębiej. Co więcej, nie wyglądał na mordercę. Nie miał szaleństwa w oczach ani krzyczącej aury niepokoju. Miał za to podłogę, pod którą ukrywał ciała. W swoim domu trzymał szczątki 29 chłopców. Inne wyrzucał do rzeki. Łącznie – co najmniej 34 ofiary. Niektóre nigdy nie zostały zidentyfikowane.
Brian Dennehy – spokojna twarz koszmaru
Dennehy w Złapać mordercę nie gra potwora. On nim jest. Nie potrzebuje charakteryzacji, nie potrzebuje przerysowania. Wystarczy spojrzenie – martwe, bez życia. Wystarczy gest, który nie budzi emocji. I głos – spokojny, pusty.
Dlatego właśnie ta rola przeraża. Nie dlatego, że jest filmowa. Ale dlatego, że jest ludzka.
Gacy w tej wersji nie przypomina potwora z bajki. Przypomina faceta, którego możesz minąć w sklepie. Mężczyznę, który rozśmiesza dzieci i pomaga w kampanii wyborczej. Dennehy nie krzyczy. On szeptem mówi: „Zobacz, jak łatwo cię oszukać”.
Głos z cienia
Z tego powodu sięgnąłem później po dokument Conversations with a Killer: The John Wayne Gacy Tapes. I to był moment, w którym granica między filmem a rzeczywistością całkowicie się zatarła. Wypowiedzi Gacy’ego to podręcznikowy przykład psychopatycznej narracji. „To oni chcieli…”, „Nie pamiętam…”, „Nie byłem sam…”. Bezczelne wypieranie winy, zrzucanie odpowiedzialności, chłód emocjonalny – wszystko to, co u Dennehy’ego było świetną kreacją, tutaj jest faktem. Prawdziwym i lodowato obojętnym.
Ostatni akt zbrodniarza
10 maja 1994 roku Gacy został stracony przez zastrzyk śmiertelny. Miał 52 lata. Na ostatni posiłek zażyczył sobie kubełek z KFC, smażone krewetki, frytki i truskawki. Jakby nie kończył życia – tylko wybierał lunch.
Ostatnie słowa, jakie wypowiedział? „Pocałuj mnie w dupę”.
Bez przeprosin. Bez żalu. Bez człowieczeństwa.
Film, który trzeba zobaczyć!!!
Nie ma wątpliwości, Złapać mordercę to nie film na spokojny wieczór. Nie popcornowe kino. To przejmujące, zimne studium zła, które nie musi się ukrywać. Bo doskonale wie, że nikt nie chce go widzieć. Dlatego warto go obejrzeć nie po to, by się bać, ale po to, by pamiętać. Pamiętać, że zło może mieć twarz sąsiada. Że czasem najgroźniejsi ludzie nie chowają się w cieniu – tylko uśmiechają się zza płotu. A ci, którzy ich zdemaskują, to nie bohaterowie z komiksów, lecz śledczy, którzy nie odpuszczają. Nawet jeśli wszystko dookoła mówi im: „daj spokój”.