SŁUŻĄCA W WIELKIM ŚWIECIE INTRYG
Główną bohaterką Familiar jest młoda służąca Luzia. Ma ona niezwykły dar – za pomocą słów potrafi dokonywać drobnych cudów, na przykład może naprawić stłuczoną szklankę. Gdy jej chlebodawczyni dowiaduje się o tym, postanawia wykorzystać dziewczynę do zdobycia uznania wśród arystokratów. W ten sposób Luzia zostaje wciągnięta w świat intryg osób z wyższej klasy. By przetrwać, musi zataić prawdę o swojej przeszłości i zaufać tajemniczemu Guillénowi Santángelowi, człowiekowi, który tak jak ona skrywa sekret… jednak znacznie mroczniejszy.
DRUGI STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ
Ostatnio zachwycałam się Zakładkami – to pierwsza w tym roku powieść oceniona przeze mnie na dziesięć gwiazdek. Nie spodziewałam się, że tak szybko trafi w moje ręce kolejna książka, której przyznam taką samą notę. I nie przypuszczałam, że będzie to Familiar. Gdy wychodził za granicą, nie wykazywałam większego zainteresowania tą premierą. Miałam go w planach, kiedy wyjdzie u nas, ale tylko dlatego, że z prozą Bardugo „znam się” od dawna. Wielką fanką jednak bym się nie nazwała, jako że uwielbiam cykl Grisha, ale Dziewiątego domu nawet nie skończyłam. Sądziłam zatem, że nie polubię innych książek tej autorki. Familiar wyprowadziło mnie z tego przekonania.
NIEIDEALNY ULUBIENIEC
To dla mnie najlepsza powieść tego roku, tuż obok Zakładek – zupełnie inne historie, nie ma co ich porównywać, ale przy obu bawiłam się świetnie. Czytałam najnowsze dzieło Bardugo z zapartym tchem i wręcz nie mogłam się oderwać. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że to moja ulubiona książka tej autorki. Darzę ogromnym sentymentem trylogię Cień i kość, uwielbiam dylogie o Wronach i o Nikolaiu, lecz tam zawsze miałam jakieś „ale”. W tym przypadku zgadzam się z niektórymi zarzutami recenzentów, lecz nie zaburzyły mi odbioru tej historii i nie chcę za nie odejmować gwiazdek. To nie jest powieść idealna, jestem świadoma jej wad, lecz nie mogę ocenić jej inaczej, nie po tych ogromnych emocjach, które mi towarzyszyły podczas lektury. Zazwyczaj nie mam problemu, żeby odłożyć książkę i wrócić do niej następnego dnia, ale tym razem zapomniałam o obowiązkach i dałam się całkowicie pochłonąć tej historii. Musiałam czytać, dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. Mało która powieść potrafi ze mną zrobić coś takiego. To chyba najlepsza rekomendacja, jaką mogę wystawić.
I ZUPEŁNIE NIESPODZIEWANY
Familiar pokazuje nam Bardugo z innej strony – tej, która potrafi pisać dla dorosłych interesującą, wielowarstwową powieść. Autorka sięga do historii swoich przodków (Żydów pochodzenia hiszpańskiego) i przedstawia ją w fascynujący sposób, z domieszką magii. Pokazuje również Hiszpanię z tamtych lat – niby nazwano ten czas złotym okresem, a jednak nie każdy żył na wysokim poziomie, szalała też inkwizycja i można było stracić niesłusznie życie. Bardugo doskonale miesza prawdziwe wątki z tymi fikcyjnymi. Zazwyczaj nie przepadam za tego typu historiami, łączącymi rzeczywistość z magią, ale ta mnie kupiła. Dlatego tym bardziej zasługuje na uznanie z mojej strony.
NIE MA WAMPIRÓW, ALE JEST NIEŚMIERTELNY
Po okładce sądziłam, że dostanę albo historię arystokratycznej rodziny uwikłanej w skomplikowaną sieć intryg, albo powieść gotycką o wampirach. Ku mojemu zdziwieniu Familiar nie jest ani jednym, ani drugim. Nie ma tu wielkiego rodu, za to mamy biedne małżeństwo oraz służącą im dziewczynę obdarzoną magią. Nie uświadczymy tu także krwiopijców, choć nadnaturalne istoty się pojawiają. Bardugo sięgnęła po swój ulubiony motyw, czyli stworzyła nieśmiertelnego mężczyznę, żyjącego ponad sto lat. Każdy, kto zna Darklinga, z pewnością teraz się uśmiechnie. Tym razem jednak nasz bohater jest tym dobrym, więc możemy mu kibicować bez wyrzutów sumienia – ale o tym za chwilę.
Moje oczekiwania rozminęły się zatem z rzeczywistością. Dlatego początkowo trudno było mi zaakceptować to, co tak naprawdę dostałam. W ciągu kilku rozdziałów wciągnęłam się, dałam się zahipnotyzować temu niezwykłemu klimatowi. Nie rozczarowałam się więc, choć początkowo sądziłam, że tak się stanie. Niemniej mam nadzieję, że Bardugo napisze kiedyś historię o wampirach w arystokratycznych strojach – z jej warsztatem mogłoby to być bardzo ciekawe.
ŚMIERTELNICZKA I NIEŚMIERTELNY
Tak jak pisałam, dostrzegam słabsze elementy tej książki. Niektóre jednak tylko z początku takie były, a później Bardugo tak je poprowadziła, że przestałam mieć zastrzeżenia. Mówię tu choćby o romansie Luzii oraz Santángela. Uważam, że pojawił się trochę znikąd i potoczył zbyt szybko, na zasadzie: bo tak musiało być. Zabrakło najzwyczajniej podwalin, by uwierzyć w to gorące uczucie. Nie zbudowałam też jeszcze na tym etapie więzi z postaciami, dlatego przyjęłam obojętnie ten romans, zaciekawiona bardziej innymi aspektami, na przykład turniejem. Z czasem polubiłam obie postacie, trzymałam za nich kciuki, przez co z trudem czytałam rozdziały dziejące się po zmaganiach magicznych (kto czytał, ten wie). Bałam się po prostu o nich! Gdy już odetchnęłam, bo myślałam, że wszystko się ułoży, Bardugo mnie zaskoczyła i znowu wzbudziła we mnie emocje. Zakończenie bardzo mi się podobało. Słabo zaczął się więc ten romans, ale finał był mocny i przestałam mieć jakiekolwiek wątpliwości do tego wątku. Musiałam wiedzieć, czy bohaterowie w końcu znajdą upragnione szczęście. Nawet się wzruszyłam.
PODSUMOWANIE
Jestem fanką Cienia i kości, Szóstki wron, lubię nawet tę dylogię o Nikolaiu, a jednak Familiar jest moim zdaniem najlepszą powieścią Bardugo. Widać tu dojrzałość autorki, lepsze pióro, po prostu większą świadomość tworzenia. Ma kontrolę nad tym, co tworzy, nie popełnia już takich błędów co przy poprzednich powieściach. To jest autorka, która może już pisać nie tylko młodzieżowe fantasy, lecz także bardziej skomplikowane historie. Jeżeli nie czytaliście nigdy nic Bardugo, zacznijcie od Familiar. To też dobra pozycja, jeśli odbiliście się od innej jej książki, a chcecie dać jej drugą szansę. Gwarantuję Wam, że warto – Familiar to kawał porządnej literatury. A teraz, gdy mamy deszczowy lipiec i panuje wręcz jesieniarski klimat, sprawdzi się idealnie.
Zapraszam do recenzji Dzieciołapa.