Baśniobór z perspektywy satyrów
Chociaż Gniew gorgony dzieje się w uniwersum Baśnioboru, to można go czytać również bez znajomości macierzystej serii. Wprawdzie znajdziemy tam różne nawiązania do wydarzeń i postaci znanych z wcześniejszych powieści Brandona Mulla, ale nie ma żadnych przeszkód, by zacząć poznawać ten świat od Historii Nowela i Dorena. Ja tak zrobiłam.
Główni bohaterowie są satyrami, a więc istotami, dla których najważniejsza jest zabawa. Poznajemy ich, gdy biorą udział w zawodach, w których zawsze wygrywali. Tym razem jednak mają godnych przeciwników, dlatego wynik rywalizacji musi zostać rozstrzygnięty w ostatniej dyscyplinie – zawodnicy mają tydzień, by spłatać największego, najśmieszniejszego figla. Szala zwycięstwa przechyla się na stronę przeciwników, gdyż, jako jedni z niewielu satyrów, mają dostęp do ludzkiej technologii, czyli smartfonów. A dzięki internetowi znajdują mnóstwo inspiracji do najgłupszych psot.
Tymczasem w Baśnioborze coraz więcej mieszkańców zamienia się w kamienne posągi. Wkrótce okazuje się, że stoi za tym gorgona Grumella, której udało się uwolnić z pułapki. Na wszystkich mieszkańców czyha ogromne niebezpieczeństwo, bo wystarczy spojrzeć w oczy Grumelli, by zamienić się w kamień. Nowel i Doren ruszają z misją ratowania świata, a przede wszystkim przyjaciół, którzy nie ustrzegli się przed śmiercionośnym spojrzeniem gorgony. Muszą odnaleźć Słuchającą Lalkę oraz wiedźmy, które znają sposób na pokonanie potwora.
Czas dorosnąć
Gniew gorgony świetnie łączy elementy satyryczne z głębszymi myślami. Główni bohaterowie dotychczas jak ognia unikali pracy, odpowiedzialności i wszystkiego, co mogłoby się kojarzyć z dorosłością. Ich rozmowy i wybryki są zabawne. Tym niemniej z pewnym niepokojem obserwują zachodzące w nich samych zmiany, przejmowanie się czymś więcej niż własny dobrostan. Mają wrażenie, że tracą swą satyrową tożsamość. W zamian pojawia się dojrzałość i troska o wspólne dobro, a razem z nimi obawy, że z czasem doprowadzi to do rozluźnienia więzi pomiędzy przyjaciółmi.
Dorosłość to odpowiedzialność za swoje czyny. To zagadnienie wybrzmiewa w książce najgłośniej. Można robić wszystko, ale mając w tyle głowy konsekwencje, które mogą oddziaływać na otoczenie i wszystkich, którzy są nam bliscy. Im więcej mamy wolności, tym większą odpowiedzialnością powinniśmy się kierować. Nie można jej wykorzystywać wyłącznie do zabawy, o czym boleśnie przekonali się rywale Nowela i Dorena.
Podsumowując
Odkładając na bok treści wychowawcze, Gniew gorgony pozwala przeżyć niesamowitą podróż i przygodę pełną magii, niebezpieczeństw i tajemniczości. Doskonale rozumiem popularność książek Brandona Mulla, bo są dowcipne i wciągające. Czerpią garściami z mitologii, legend i baśni. Rozwijają wyobraźnię.
Na końcu książki znajdują się pytania, które inspirują do głębszego zastanowienia się nad opowieścią i podjęcia próby zinterpretowania wydarzeń. Kierują uwagę czytelnika na istotne zagadnienia, motywacje bohaterów czy ich decyzje.
Gniew gorgony pozwala wejść do świata Baśnioboru młodszym czytelnikom. Myślę, że będzie odpowiedni dla dzieci od 8 roku życia. Taka była intencja autora, o czym wspomniał w posłowiu. Książka jest krótsza niż poszczególne części macierzystego cyklu, a treścią również jest dostosowana do wymagań dzieci. Bohaterowie książki spotykają na swojej drodze niezwykłe, magiczne istoty, ale przeżywają też normalne, powiedziałabym – ludzkie rozterki. Pojawia się wątek pragnienia posiadania smartfona, tak bliski współczesnym młodym. Pomimo tego że akcja książki dzieje się po wydarzeniach znanych z Baśnioboru, to można ją traktować jako wstęp do przygód Kendry i Setha. Do czego będę zachęcać w kolejnych recenzjach z cyklu #Lato z Brandonem Mullem.
Podobną historię poznacie w książce Kryształowe królestwo. Przeczytajcie naszą recenzję!