Uważam, że na temat seryjnych morderców, zwłaszcza tych znad Wisły, wiem całkiem sporo. Dlatego też tytuł książki Macieja Kuciela był dla mnie dużym zaskoczeniem – okazało się, że o „mordercy w gumiakach” vel „Truskawce” vel Tadeuszu Grzesiku nigdy wcześniej nie słyszałem.
Dwie twarze mordercy
Wielu z nas na co dzień nosi maski. Jednak nie każdy za obliczem oddanego męża i ojca, rolnika i plantatora truskawek skrywa twarz seryjnego mordercy oraz szefa niebezpiecznego gangu kantorowców – zabójców, którzy najpierw mordowali, a dopiero potem sprawdzali kieszenie swoich ofiar (niejednokrotnie puste).
Tadeusz Grzesik skupiał się głównie na logistyce przedsięwzięć, planował i rozkazywał, a dopiero gdy zaszła taka konieczność, zamykał niedokończone sprawy. I mimo że zazwyczaj to nie on pociągał za spust, policji udało się udowodnić mu aż 17 morderstw, za które został skazany. Być może to jednak nie koniec… Policja i prokuratura nadal pracują nad poszlakami, które gdyby okazały się prawdziwe, mogą powiększyć dorobek Truskawki do 40 ofiar.
Przeczytaj także: Polska mafia według Patryka Szulca [RECENZJA]
Tytaniczna praca dziennikarza śledczego
Maciej Kuciel przez wiele lat badał sprawę mordercy w gumiakach. Planował wszystko spisać i przedstawić dzięki temu rzetelny obraz szalonych lat 90. XX wieku oraz początków nowego milenium. Z jego tytanicznej pracy powstała książka o niewyobrażalnym źle, które przybrało ludzką postać. O żądzy pieniądza i o potworach, dla których pozbawienie życia drugiego człowieka jest łatwe niczym splunięcie na ulicę.
Ale to również historia o nieudolności policji, śledczych oraz całego wymiaru sprawiedliwości. Opowieść o tym, że czasem chęć zaoszczędzenia 6 tysięcy na badaniach DNA, może kosztować życie wiele ludzkich istnień – w tym wypadku blisko 20. A przecież śledczy prowadzący sprawę już na samym początku na sprawcę typował Grzesika… Co więc poszło nie tak?
Gorąco zachęcam do lektury. Książka z gatunku true crime, ale czyta się lepiej niż niejeden kryminał.