Kto zdobędzie klucze do więzienia demonów?
Dotąd uważałam, że poszczególne tomy Baśnioboru są pełne tajemnic, zwrotów akcji i emocji, ale to, co Brandon Mull zaoferował w ostatniej, finałowej części pt. Klucze do więzienia demonów to już czyste szaleństwo. Stowarzyszenie gwiazdy wieczornej ma już wszystko, czego potrzebuje, by otworzyć Zzyzx i uwolnić najgroźniejsze demony. Krok po kroku eliminuje ostatnie przeszkody, a Kendra i Seth wraz z Rycerzami Świtu nie są w stanie zapobiec nadchodzącej katastrofie. Iskierka nadziei pojawia się, gdy władzę w Stowarzyszeniu przejmują demony, a dotychczasowy wódz decyduje się wesprzeć Rycerzy Świtu, by pokrzyżować plany złowrogich istot. Role się odwracają, magiczne artefakty przechodzą z rąk do rąk i do samego końca niczego nie możemy być pewni.
Seth po raz kolejny doprowadza do katastrofy. Jego nieposłuszeństwo w połączeniu z naiwnością i wiarą w dobre intencje istoty na wskroś złej sprawiają, że Baśniobór ulega zniszczeniu. Swym działaniem otwiera drogę do przejęcia władzy w Stowarzyszeniu gwiazdy wieczornej. A to, paradoksalnie, uruchamia nowe możliwości współdziałania w celu pokrzyżowania planów otwarcia więzienia demonów. Seth załamuje się tym, że uległ manipulacji Graulasa, jednak nie poddaje się. Już po niedługim czasie ze zdwojoną energią rusza naprawiać błąd i ratować świat.
Kendra z kolei po raz kolejny troszeczkę się zakochuje. Tym razem jej wybrankiem jest przedwieczny jednorożec uwięziony w ludzkiej postaci. Z czasem zdobywamy coraz więcej informacji o jego pochodzeniu i skłonnościach, więc wydaje się, że ten wątek ma szansę się rozwinąć.
Główni bohaterowie w centrum wydarzeń
Klucze do więzienia demonów to opowieść niemal wyłącznie o Kendrze i Secie. Pozostali bohaterowie odsuwają się na dalszy plan, bo w różnych okolicznościach zostali wykluczeni z udziału w głównym nurcie wydarzeń. Młodzi opiekunowie Baśnioboru działają niezależnie w różnych miejscach i współpracują z innymi istotami. Realizują plan stworzony przez Królową Wróżek i Paprota, wspomnianego wcześniej jednorożca. Jego szczegóły do ostatniej chwili nie są jasne, a potem okazuje się, że istoty światła stawiają wszystko na jedną kartę. Poświęcają niemal wszystko, co mają, by ratować świat przed demonami.
Brandon Mull ma niezwykłe umiejętności tworzenia złożonych, a jednocześnie spójnych opowieści. Stworzony przez niego magiczny świat Baśnioboru jest fascynujący, a główni bohaterowie tak ludzcy w swej niedoskonałości i poszukiwaniu tożsamości, jak to tylko możliwe. Mimo że przeżywają swoje wzloty i upadki w fantastycznym świecie, można się z nimi utożsamiać również w realu. Poza baśniowymi przygodami przeżywają też zwykłe, nastoletnie problemy związane z poczuciem pewności siebie, dojrzewaniem, czy pierwszymi zauroczeniami. Ich rozterki i postępowanie są realne i dobrze umotywowane, zbieżne z najbardziej uwypuklonymi cechami ich charakterów.
Przyczepiłabym się jedynie do sposobu opisania ostatecznej bitwy. Autor podszedł do tej kwestii bardzo szczegółowo i skupił na poszczególnych pojedynkach. Opisał niemal każdy ruch walczących i każdy, nawet najmniejszy grymas, a przez to cała scena straciła na dynamice. Miałam wrażenie, że czytam sprawozdanie albo oficjalny protokół.
Seria jakich mało
Cykl o Baśnioborze to chyba pierwsza tak epicka i uniwersalna opowieść dla młodzieży, którą miałam okazję przeczytać. Wierzę, że spodoba się każdemu młodemu fanowi fantastyki. Więcej – nie wyobrażam sobie fana fantastyki, który mógłby tej serii nie znać. Brandon Mull stworzył w powieści przebogaty i barwny świat. Historia Kendry i Setha jest pełna zaskakujących wydarzeń, których nie można śledzić inaczej, niż z zapartym tchem. Wartka akcja wypełniona jest momentami strachu, ale i śmiechu. Warto pamiętać, że kolejne tomy stają się coraz mroczniejsze i bardziej brutalne. Również śmierć pojawia się częściej, dlatego wrażliwsi czytelnicy powinni być tego świadomi.
Przeczytaj naszą recenzję poprzedniego tomu Baśnioboru!