Na kogo padnie, na tego bęc
Tamta Melaszwili na zaledwie stu stronach opowieści Wyliczanka kreśli obraz zwykłych ludzi, którym przyszło żyć na terenie toczącego się konfliktu zbrojnego. Wydawać by się mogło, że tych kilkadziesiąt stron można przeczytać z łatwością i szybko, jednak to tylko pozory. Proza Melaszwili jest trudna w odbiorze, bo czytając ją, bardzo mocno współodczuwa się emocje bohaterów: strach i beznadzieję.
Bohaterkami książki są dwie nastolatki, które muszą mierzyć się z codziennością w warunkach wojennych, a więc walczyć o przetrwanie wszelkimi sposobami. Te trudne wyzwania pojawiły się w czasie ich dojrzewania, a to jeszcze bardziej komplikuje sytuację i powoduje dodatkowe problemy.
Dojrzewanie w czasie wojny
Wyliczanka nie jest opowieścią, którą czyta się dla fabuły. Ta składa się ze skrawków wojennej rzeczywistości, pojedynczych dni, w których bohaterki mierzą się z wyzwaniami, które nie sprawiają trudności w czasie pokoju. Zdobycie jedzenia, zwłaszcza dla niemowlęcia, to zadanie wymagające potrojenia wysiłków. Obecność obcych żołnierzy i bezustanna podejrzliwość wobec wszystkich, nie ułatwiają tego zadania, jak i bardziej prozaicznych codziennych czynności.
Na trudną rzeczywistość nakłada się dojrzewanie nastolatek, pragnienie, by się podobać i doświadczać miłości. Dziewczynom brakuje drogowskazów i wzorców, bo starsi, którzy powinni ich dostarczać, zmuszeni są zajmować się czymś innym niż troska o młode dziewczyny. A to sprawia, że bohaterki podejmują ryzykowne działania, dzięki którym chcą zarabiać pieniądze, potrzebne, by kupować najpotrzebniejsze rzeczy. Dziewczyny są zmuszone brać odpowiedzialność za nienastoletnie sprawy i szybko dojrzewać.
Skondensowana trauma
Śmierć jest obecna w każdej chwili i namacalna. Pojawia się w postaci anonimowych zwłok, których odór rozkładu truje okolicę i budzi niezdrową ciekawość zbyt małych dzieci. Przybiera też postać zawiadomień z frontu, gdzie giną ojcowie i bracia mieszkańców.
Wojenna rzeczywistość jest przytłaczająca i niebezpieczna. Receptą na radzenie sobie z poczuciem beznadziei jest dziecięca wyliczanka, którą bohaterki traktują jak zaklęcie pozwalające przetrwać najgorsze chwile.
Podsumowanie
Wyliczanka jest intymną, osobistą opowieścią, bardzo intensywną i gęstą od emocji. Autorka używa w niej oszczędnego języka oraz pomija znaki interpunkcyjne stosowane przy zapisie dialogów. Obie te cechy sprawiają, że książka wymaga skupienia i uważności podczas czytania. Niczego nie tłumaczy, a jedynie opisuje, dlatego też pozostawia duże pole do indywidualnej interpretacji. Bohaterom towarzyszy poczucie autentycznej grozy, która wręcz paraliżuje. I nie ma od niego wytchnienia.
Przeczytaj również naszą recenzję książki Mam na imię Marytė