Co sprawiło, że weszłaś na rynek wydawniczy? Skąd wziął się pomysł, żeby założyć własne wydawnictwo?
Wszystko zaczęło się od Ewy Popielarz i jej Akademii korekty tekstu. Co prawda skończyłam studia polonistyczne ze specjalizacją edytorską, ale to było całe wieki temu! Nie pracowałam w zawodzie, a przynajmniej tak bym tego nie nazwała: nieraz robiłam coś dla rodziny lub znajomych i przez długi czas współpracowałam z portalem Herbatka u Heleny, jednak nie były to płatne zlecenia. Któregoś razu trafiłam na profil Ewy i zdecydowałam się dołączyć do jej Akademii – żeby sobie wszystko odświeżyć i nauczyć się nowych rzeczy (gdzieś w międzyczasie świat przeszedł z robienia korekty na papierze do systemów komputerowych). Kurs kończy się akcją parowania korektorów z twórcami, co daje możliwość zdobycia doświadczenia i jakiegoś pierwszego wpisu do CV. Tam trafiłam na Elżbietę Hossę-Lenglain, z którą współpracuję do dziś. Minęło trochę czasu, zrobiłyśmy razem kilka projektów, zrobiłam mnóstwo zleceń dla selfpublisherów i wydawców. Aż w końcu któregoś dnia Ela wysłała mi plik z powieścią Chwila, która zmienia. Poczułam wtedy, że ten tekst musi ujrzeć światło dzienne! Ela miała propozycję wydania tej książki od większych wydawców, jednak gdy dowiedziała się, że rozważamy z mężem pomysł otwarcia własnego wydawnictwa… od razu powiedziała, że zostaje z nami. No i tak to się zaczęło 🙂
Jak wygląda proces powstawania wydawnictwa? Czy korzystałaś z doświadczenia innych wydawców? Jakie wyzwania czekają na tych początkujących? Szukasz autorów, czy to oni znajdują Ciebie?
Sam proces jest bardzo prosty – rejestrujesz działalność gospodarczą i proszę, jesteś wydawcą! 😉 Schody zaczynają się później. Bez doświadczenia i znajomości bardzo ciężko jest wejść w tę branżę. Już pomijam, że trzeba znać wszystkie etapy powstawania książki, bo to można na szybko znaleźć w Google… Ale żeby znaleźć dobrych redaktorów, korektorów czy składaczy – to już trzeba wiedzieć, gdzie szukać. A jak już ich znajdziemy, rozbijamy się o stawki i terminy realizacji – na dłuższą metę może to być frustrujące i zniechęcające.
Kolejnym progiem do przejścia jest znalezienie dystrybutora – jeśli chcemy z naszą książką trafić fizycznie do księgarń. Próg wejścia zaczyna się od czterech wydanych tytułów (oczywiście są i dystrybutorzy, którzy wymagają znacznie więcej tytułów…). Dużym problemem są też marże, które narzucają duże sieci. Spokojnie trzeba liczyć 55-65% ceny okładkowej, a jeśli chcemy wziąć udział w promocji, to i więcej. Ile zostaje dla wydawcy? No właśnie… A potem słyszy się tylko o tym, że tantiemy dla Autorów są haniebnie niskie…
A jak już doszłyśmy do tego tematu – mamy to szczęście, że już spłynęło do nas całkiem sporo propozycji wydawniczych. Tutaj kluczowe były social media. Ale myślę, że działa to trochę na zasadzie: „pojawia się nowy wydawca, próbuję szczęścia i u niego”.
Jak decydujesz, które książki warto wydać?
Propozycje wydawnicze w pierwszej kolejności czyta mój mąż, Tomek. To takie nasze pierwsze sito, bo jeśli powie, że coś mu się nie podoba, to ja już tego nie czytam. W sumie nie mamy jakichś konkretnych kryteriów – tekst musi ciekawić, dobrze się czytać i w jakiś sposób do nas przemówić.
Jakie książki planujesz wydawać? Czy jest tematyka, którą zdecydowanie odrzucasz? Czy rozważasz możliwość publikowania literatury zagranicznej?
Od początku zakładaliśmy, że nie będziemy się ograniczać do konkretnych gatunków. Chcemy dać szansę każdemu tekstowi – jeśli nas do siebie przekona, wydajemy. Może trochę obawiam się science fiction i horroru, ale tylko dlatego, że zwykle po te gatunki nie sięgam. Nie znaczy to oczywiście, że nigdy nic z tych gatunków nie wydamy.
Jeśli chodzi o literaturę zagraniczną… to na ten moment nie wiem. Nie zastanawialiśmy się nad tym. Mam kilku znajomych tłumaczy, ale też wiem, jak wielu wspaniałych Autorów mamy w kraju – i chyba wolę jednak dać szansę im.
Jakich książek, według ciebie, brakuje na rynku? Czy każdy czytelnik, zarówno nastawiony na rozrywkę, jak i ambitniejszą literaturę, znajdzie w ofercie wydawniczej coś dla siebie? Jakie książki sama lubisz czytać najbardziej?
To bardzo trudne pytanie, bo wydawać by się mogło, że rynek książki jest u nas w kraju świetnie zagospodarowany i niczego na nim nie brakuje. A jednak jest mocno zależny od trendów (nie ma co ukrywać – trendów zagranicznych). Jeśli teraz jest moda na romanse mafijne, to ciężko znaleźć coś innego… I może nie byłoby w tym nic złego, ale często mam wrażenie, że te powieści są niemal identyczne, nawet okładkami się od siebie zbytnio nie różnią. Dlatego wydaje mi się, że najbardziej brakuje książek lekkich, po które chcielibyśmy sięgnąć dla relaksu, ale które jednocześnie coś do naszego życia wniosą – może jakieś przesłanie, może skłonią do refleksji… Z ambitną literaturą też jest problem, ponieważ odnoszę wrażenie, że Autorzy (a może wydawcy?) od razu zakładają, że to powinna być przy okazji ciężka lektura, żeby nie użyć słowa: męcząca. A przecież to też mogłyby być książki, które nas pochłoną od pierwszej do ostatniej strony!

Problem ze mną jest taki, że czytam wszystko! Najrzadziej science fiction i horrory, ale to nie znaczy, że nigdy po takie teksty nie sięgam. A najchętniej? Romanse (choć irytuje mnie, gdy fabuła ślepo zmierza do happy endu i nie wnosi nic ponad wątek romansu), fantastykę i powieści historyczne.
30 września 2025 r., premierę miała pierwsza książka spod szyldu wydawnictwa Książki bez limitu, tj. Chwila, która zmienia Elżbiety Hossy-Lenglain. Jakie uczucia towarzyszyły Ci w ostatnich chwilach przed premierą?
Ostatnie dni przed premierą były bardzo intensywne. Zaczęliśmy przedsprzedaż na stronie wydawnictwa, szykowaliśmy się do eventu – spotkania autorskiego z Elżbietą Hossą-Lenglain w gdańskiej restauracji Vana… Było mnóstwo stresu, ale i pozytywnych emocji. Gdy książki przyszły z drukarni i pierwszy raz mogłam wziąć Chwilę… do ręki – to było niezwykłe uczucie, radość, ekscytacja… Aż nie mogę sobie wyobrazić, co w takiej sytuacji czuje Autor – gdy bierze do ręki swoją pierwszą wydaną książkę.
Przeczytaj również naszą recenzję książki Chwila, która zmienia!