Do kin wszedł najnowszy film Władysława Pasikowskiego. W pierwszej scenie, od razu, mamy ukłon w stronę kultowych Psów (i postaci Franza, granego przez Bogusława Lindę). Film został doceniony dopiero po wielu latach. A tym samym – wpisany na listę polskich kultowych filmów (zdjęcie poniżej). Niemniej, w Zamachu na papieża jest ona pokazana w satyryczny sposób. Przypomnijmy, że w tym roku Psy obchodzą swoje 25-lecie powstania.

Zamach na papieża inspirowany jest historycznymi wydarzeniami, czyli zamachem na papieża, Jana Pawła II. Zamach miał miejsce 13 maja 1981 roku na Placu Świętego Piotra w Rzymie. 23-letni Turek Mehmet Ali Ağca postrzelił papieża w brzuch i rękę. Śledztwo Instytutu Pamięci Narodowej wykazało, że zamach mógł być inspirowany przez komunistyczne tajne służby, działające na zlecenie ZSRR. I to tło jest właśnie pokazywane w filmie. Bruno (Bogusław Linda) jest seryjnym mordercą na zlecenie władz, będący w stanie spoczynku. Dowiaduje się, że ma raka w ostatnim stadium, zostają mu dwa miesiące życia. W tym samym momencie, dostaje nowe zlecenie: zastrzelić papieża.
Film jest w typowym klimacie Pasikowskiego, dzieje się dużo. Ukazany jest tragizm głównej postaci, która finalnie próbuje odkupić winy wobec swojej córki. Cynicznie mordując innych i odpalając przy tym papierosa. Film jest świetny, lecz nie arcydziełem, jeśli chodzi o kino reżysera. Jest natomiast pieknym zwieńczeniem i podziękowaniem w stronę Bogusława Lindy, który stał się nieśmiertelnym Franzem.