Water moon. Księżyc w wodzie czy w kałuży?
Kiedy czytamy słowa reklamy, że książka jest w duchu twórczości cenionego japońskiego reżysera, Hayao Miyazakiego, to wiele osób bierze ją w ciemno. Od razu przychodzą na myśl słowa, takie jak: sen, oniryzm, marzenia, inny świat. Jednak czytając Water Moon, zamiast pięknego snu, otrzymujemy dłużące się wątki, często opisane w przerysowany sposób. Nadpoetycki, co zwyczajnie męczy odbiorcę. Po co metaforyczność i nadrefleksyjność w każdym zdaniu?

Lombard, który za wspomnienia oferuje herbatę
Jeśli ta powieść ma coś wspólnego ze snem, to na pewno to, że swoją flegmatycznością potrafi zanudzić do takiego stopnia, że zasypia się z nią w ręce.
Tokio. Chcemy zjeść ramen, a trafiamy do lombardu, który jest nietypowy. Za wspomnienia, czasem pełne żalu, których bohaterowie chcą się pozbyć, dostają trochę herbaty. Lombard prowadzi Toshio ze swoją córką Haną. Pewnego dnia dziewczyna odkrywa, że ojciec zaginął, a wnętrze sklepiku zostało splądrowane. Z nowo poznanym chłopakiem wyrusza w podróż, aby znaleźć odpowiedzi na pytanie, co się stało z jej ojcem. Książka jest gruba, a stron opisujących powstawanie relacji między Haną, a Keishinem, jest jak na lekarstwo. Brak mocnych fundamentów i realnej chemii. Wszystko między nimi dzieje się zbyt szybko, a poetyckości rozmyślań odbiorca dostaje tyle, jakby na nowo miał czytać rozległe opisy natury w Nad Niemnem.
Czy poetyckość i refleksyjność jest zła?
Nie, jeśli jest w granicach smaku i rozsądku. Książka miała przeogromny potencjał. Autorka stworzyła piękny, niesamowity świat, oderwany od rzeczywistości. Brakuje w nim praw fizyki i to stanowiło duży problem. Wiele cech takiego świata nie kleiło się ze sobą. Kiedy kreuje się nowy, wyimaginowany świat, dobrze byłoby, gdyby był spójny i dobrze funkcjonujący, nawet na własnych zasadach. Zbyt mało czasu poświęcono na zbudowanie innej rzeczywistości. Piękne i tkliwe cytaty? Pełne refleksyjności, zmuszające do przemyśleń? Jak najbardziej! Chaos fabularny, brak działania przyczynowo-skutkowego, wymyślanie ad hoc rozwiązań dla bohaterów, chociaż są bezsensowne? Kompletnie nie.
Miała wyjść refleksyjna fantastyka, a wyszła nie do końca sensowna poetycka proza, która ma w sobie dużo luk fabularnych. Książka jest bardzo flegmatyczna, napisana nadpoetyckim językiem, który w pewnym momencie przysłania swoimi słownymi esami-floresami całą fabułę.
Jeśli chcecie poczytać dobrą, nową fantastykę, polecamy Wam naszą najnowszą recenzję Alchemii tajemnic.


