Słodki Obłęd czy mieszanina emocji?
Jak bardzo tajemnice z przeszłości upomną się o głos w teraźniejszości? Dotkliwie przekonują się o tym bohaterowie powieści. Olivia po rozstaniu z mężem prowadzi pasiekę w rodzinnym mieście. Wychowuje syna Ashera, którego dziewczyna, Lily, ginie we własnym domu. Chłopak zostaje głównym podejrzanym ze względu na obciążający motyw… gdyż Lily była dziewczyną trans. Wciągająca powieść miała skłonić do poruszającej refleksji, walki z uprzedzeniami. Zamierzenia: bardzo dobre, lecz wykonanie zdecydowanie wątpliwe.
Wątek zabójstwa Lily jest wciągający. Powieść swym tłem mogłaby starać się o tytuł „literackiego Twin Peaks”.

Kiedy ważny temat jest poruszany w nadmiarze, staje się przesytem
Kiedy posłodzimy herbatę jedną lub dwiema łyżeczkami, jest ona przyjemnie słodka. Ale gdy dosypiemy dziesięć czubatych, cukier stanie nam w gardle. Podobnie jest z wieloma tematami poruszanymi w przestrzeni różnych społeczności czy publicznej. Jeśli dana persona czy zagadnienie wyskakuje ludziom z lodówki, każdym możliwym kanałem, odbiorca zaczyna się frustrować. I tak jest ze wszystkim. Tak samo właśnie dzieje się w Słodkim Obłędzie.
Powieść porusza ważny temat uprzedzeń do osób o innych tożsamościach. Są one piętnowane często przez najbliższych, a niekiedy stają się ofiarami przestępstw. Pierwsza połowa książki opisuje działanie relacji między głównymi bohaterami, a także ukazanie iście dużego podobieństwa do funkcjonowania społeczeństwa pszczół w ulach. Te zestawienia niesamowicie pozytywnie działają na wyobraźnię, a także pozwalają odbiorcy odnaleźć podobne zachowania wśród innych gatunków.
Problem pojawia się w momencie ujawnienia, że Lily jest osobą trans. Śledztwo i proces stają się coraz bardziej zawiłe, szczególnie dla Ashera, który jest głównym podejrzanym w sprawie. Problemem nie jest fakt, kim okazuje się Lily, lecz wałkowany temat odmienności i uszanowania czyjeś tożsamości. Wszystko jak najbardziej w porządku. Doskonale wiadomo, do czego prowadzą uprzedzenia i nienawiść. Problemem jest wpajanie tego faktu prawie na każdej kolejnej stronie. Mówi się o tym raz, dwa. Ale nie ciągle, aby podkreślić to niesamowitą kreską, niczym neonowym zakreślaczem. I tutaj właśnie wracamy do tematu przesłodzenia herbaty dziesięcioma łyżeczkami.
Frustrująca końcówka, niczym użądlenie pszczoły
Jedną z najbardziej irytujących postaci jest ofiara – sama Lily. Niekiedy jej zachowania są absurdalne, wręcz przesadzone (przerysowane przez autorki). Książkę można było zamknąć na ogłoszeniu werdyktu sądu. Niepotrzebne są dodatkowe wyznania pobocznych bohaterów. Tytuł książki, Słodki Obłęd, pomimo wtrąceń o pszczołach, nie mówi o produkcie pracy tych owadów, lecz sile determinacji matek: jednej, która straciła swoje dziecko, o które wiele walczyła w przeszłości, drugiej – która walczy teraz, aby uchronić syna przed niesłusznym wyrokiem sądu. Pojawiają się niekiedy luki fabularne, lecz nie są mocno odczuwalne w odbiorze.
Czy książka jest warta uwagi? Tak, ponieważ dotyka bardzo ważnego społecznie tematu. Niemniej, może wywołać niesmak związany z ciągłym (nawet wkurzającym) podkreślaniem, „jak bardzo trzeba o tym mówić w kółko”.
Jeśli lubicie wciągające thrillery czy kryminały, zachęcamy Was do zapoznania się z recenzją Fali Katarzyny Wolwowicz.


