Dzisiaj przypada kolejna rocznica tragicznych wydarzeń z września 2001 roku, gdy w wyniku zamachu terrorystycznego w Stanach Zjednoczonych życie straciło wielu ludzi – w tym ci, którzy nieśli pomoc, a sami nie byli bezpośrednimi ofiarami ataku.
Świat zatrzymał się, by w skupieniu móc obserwować to, co działo się w amerykańskiej metropolii. O godzinie 14:45 czasu polskiego w dwie stu dziesięciopiętrowe wieże World Trade Center uderzyły samoloty pasażerskie ( na ich pokładach znajdowało się prawdopodobnie 139 osób).
Miałam wtedy piętnaście lat i mój dzień wyglądał tak jak każdego nastolatka. Wróciłam ze szkoły do domu nieświadoma okrutnego czynu popełnionego w Stanach przez Al-Kaidę. Pierwsze medialne doniesienia usłyszałam w środę w wieczornych wiadomościach TVP. Co czułam? Przerażenie i strach, ale również smutek, słysząc o ilości ofiar. Modliłam się za wszystkich – tych co zginęli, jak i przeżyli.
Kartka z pamiętnika
Chcę podzielić się z Wami moimi wspomnieniami spisanymi dzień po tych wydarzeniach – wspomnieniami przerażonej piętnastolatki owładniętej emocjami. A to moje wspomnienia spisane dzień po tych wydarzeniach (pisownia oryginalna):
12 września 2001 (środa)
Wczoraj nie było mi do śmiechu, bo o 14:45 (czasu polskiego) w USA byli terroryści. Zawaliły się dwie nowojorskie wieże World Trade Center, bo trafiły w nie dwa samoloty pasażerskie prawdopodobnie w tych samolotach było 139 pasażerów, a te wieże liczyły 110 pięter. Podobno zginęli ludzie i strażacy i policjanci w tych wieżach World Trade Center. Od wczoraj o tym mówią w telewizji i w radiu. Wczoraj pokazywali jak Palestyńczycy się cieszą jakby coś świętowali. O mało się nie rozpłakałam, bo Amerykanie nic nikomu nie zrobili, więc czemu tak cierpią psychicznie. Prezydent USA George Bush coś mówił na ten temat, a na koniec powiedział: “Boże błogosław Amerykę”. Teraz rozumiem, że nawet duże państwa mogą jakoś coś przeżywać tzn. ich mieszkańcy. Amerykanie to zaprzyjaźniony naród, więc im bardzo współczuję i jestem z nimi całym sercem, bo to przyjaciele.
Bielsk Podl. 12.09. 2001 r.
Powrót do teraźniejszości
Teraz jestem dojrzałą kobietą, która nauczyła się wielu rzeczy – dobrych i złych. Wiem, że życie jest cenne i łatwo można je stracić. Świat po tych wydarzeniach pędzi naprzód i co jakiś czas daje nam różne lekcje chcąc powiedzieć nam, że kiedyś nas zabraknie . I choć zmieniło się wiele, to nikt nie zapomni tamtego tragicznego dnia.
A jak Wy wspominacie tamten dzień? Podzielcie się własnymi odczuciami w komentarzach.
Maska Cthulhu – recenzja książki autorstwa August Derletha