Strona głównaPublicystykaKulturaC.S Riley – łamie stereotyp bad boya?

C.S Riley – łamie stereotyp bad boya?

C.S Riley to debiutantka, a premiera jej książki odbędzie się już jutro, 26 stycznia. Chyba nikogo nie dziwi, że w takiej sytuacji po prostu byłam zobowiązana przeprowadzić z nią wywiad?

C.S Riley wcześniej publikowała swoje prace na znanym amatorskim pisarzom portalu Wattpad, który osiąga coraz większą popularność. Już tam zdobyła rzeszę fanów, a teraz postanowiła wyjść poza to i sprawić, aby ludzie przechodzący między regałami w księgarni zatrzymywali się przy jej książce Bad Boys Bring Heaven, która jeszcze przed papierową wersją okazała się wielkim hitem.

C.S Rile
https://www.instagram.com

Początkowo publikowałaś na Wattpadzie. Co tobą kierowało, kiedy postanowiłaś zaistnieć na polskim rynku wydawniczym?

Przede wszystkim kierowała mną ciekawość. Chciałam przekonać się, czy jeśli wyślę swoje zgłoszenie do wydawnictwa, dostanę odpowiedź. Nigdy nie marzyłam o wydaniu, czy nawet pisaniu. To hobby rozwinęło się spontanicznie i równie spontanicznie postanowiłam poznać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.

Rozwinęło się spontanicznie? Więc teraz chyba wszyscy będą chcieli wiedzieć, jak do tego doszło?

Zaczęło się w 2015 roku, gdy za sprawą Anny Todd platforma Wattpad stała się bardziej rozpoznawalna. Poruszona ciekawością o milionach odsłon zerknęłam na nią, żeby dowiedzieć się, o co tyle szumu. Jak widać zostałam tam na dłużej, haha. Na początku byłam czytelnikiem, ale z tygodnia na tydzień coraz bardziej ciągnęło mnie do stworzenia czegoś swojego. Do dziś nie wiem, czemu. Nie umiałam pisać, z ortografii i interpunkcji nie byłam geniuszem… Jednak podjęłam się tego i powolutku zaczęłam rozwijać swoją pasję.

Pasja przerodziła się w coś znacznie większego, bo przecież wydanie książki to już wielki sukces. Jakie są twoje dalsze plany literackie?

Wszyscy odbierają to jako sukces, ale sama wciąż nie umiem ubrać tego w słowa. Jestem chyba zbyt zestresowana tym wszystkimi, trochę to do mnie nie dociera. Nawet teraz, kilka dni przed premierą. Mój jedyny dalszy plan to czekanie – zobaczę, jak przyjmie się książka. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, może poznacie również historię Isaaca. Oczywiście, jeśli mówimy o planach niezwiązanych z wydaniem, to wciąż tworzę na Wattpad. Jestem w trakcie pisania trzeciego tomu o przyjacielu bohatera Bad Boys Bring Heaven, a jeden projekt już wisi u mnie na komputerze i czeka na moją uwagę.

Na Wattpadzie, ale i poza nim jest mnóstwo historii, gdzie pojawia się tzw. bad boy. Dlaczego postanowiłaś wykorzystać ten motyw?

Platforma Wattpad przez wielu postrzegana jest stereotypowo – przez pryzmat powieści, które zbierają miliony wyświetleń, mimo że w rzeczywistości niewiele oferują. Właśnie te, które mają jakiś odnośnik do „złego chłopca” w tytule, często zbierają szerokie grono odbiorców, choć ostatecznie treść jest kiepska. Chciałam przełamać ten stereotyp. Dlatego postanowiłam napisać historię, w której Bad Boy ma do zaoferowania coś więcej, niż płytkie groźby, bójki i wszystkie te niuanse, kształtujące obraz niegrzecznego chłopca. Nie wiem, czy mi się to udało, ale starałam się!

W takim razie skąd bierzesz inspirację?

Czerpię inspirację przede wszystkim z muzyki. Szczególnie przy pisaniu dołujących scen, mających chwycić za serducho. Czasami natchną mnie różnego rodzaju seriale, czy filmy – szczególnie, gdy dopisuje mi brak weny. Jednak przede wszystkim skupiam się na muzyce wykonawców, takich jak: Ed Sheeran, Lewis Capaldi, James Bay czy James Arthur.

Skoro wspomniałaś o dołujących scenach. Miałaś kiedyś sytuację, że byłaś niezwykle szczęśliwa, a przyszła pora na opisanie niekoniecznie radosnego momentu? Jak sobie z tym radziłaś?

Nie ma bariery emocjonalnej, której bym nie pokonała! Odpalam smutny kawałek – jak wyżej wspomniałam, gustuję w takich, więc to nie problem – i rozpoczynam swoje wywody, haha. Szczerze powiedziawszy to kocham pisać takie rozterki. To moja ulubiona część powieści, choć może to wydawać się troszkę dziwne.

Jeśli chodzi o bohaterów Twoich książek, utożsamiasz się z którymś z nich?

Ciężkie pytanie. Może bezpośrednio się nie utożsamiam z żadnym z bohaterów, ale mam „coś” – pewne cechy, tok rozumowania – z niektórych z nich.

Postaci literackich wykreowałaś naprawdę sporo. Którą lubisz najbardziej?

Nawet nie muszę dwa razy zastanawiać się nad odpowiedzią, Hope. Ona jest moją wymarzoną bohaterką. To po prostu klejnot pośród morza błyskotek – jeśli poprzez błyskotki rozumiemy innych bohaterów, haha. Ukształtowałam ją jako brawurową nastolatkę, zdolną skopać nie jeden tyłek. Właśnie tego brakowało mi w książkach o niegrzecznych chłopcach – bohaterki zdolnej do przeciwstawienia się mu. Do wyjścia mężczyźnie naprzeciw, gdy sytuacja tego wymaga. Właśnie taka jest Hope, silna i gotowa na największą jatkę.

Jak twoi bliscy zareagowali na to, że wydajesz książkę?

Od zawsze kryłam się ze swoją pisarską pasją. Moi bliscy dosłownie do samego podpisania przeze mnie umowy wydawniczej nie mieli o niczym pojęcia. Nawet o tym, że piszę. Mama przyznała jedynie, że coś tam się domyślała, widząc różne pliki na pulpicie laptopa, ale w życiu nie pomyślała, że robię to na „taką skalę”. Dlatego dla wszystkich był to niemały szok, ale to co kiedyś było moją małą tajemnicą, stało się wiadomością powszednią. Wszyscy o wszystkim wiedzą, haha. Nawet rodzina, z którą zupełnie nie utrzymuję kontaktu – tak właśnie działa poczta pantoflowa.

Dlaczego kryłaś się ze swoją pasją?

Nie jestem do końca pewna, ale wydaje mi się, że trzymałam to w tajemnicy, ponieważ to było coś „mojego”. Na swój sposób osobistego. Krępowała mnie myśl, że ktoś z rodziny może to przeczytać.

Gdybyś miała dać radę początkującemu pisarzowi, który marzy o wydaniu swojej powieści, jaka by ona była?

Nie rób nic na siłę. Wszystko przyjdzie w swoim czasie. Rada krótka, acz znacząca, ponieważ zauważyłam coraz więcej młodych osób szukających wydawnictw, chcących wydać „na już, zaraz” swoją historię, mimo że nawet nie mają jej skończonej.

Naprawdę dziękuję za udzielenie mi wywiadu!

Julia Koszela
Julia Koszelahttps://www.wattpad.com/user/LetaCaceres
Cześć! Zaraz będę miała dwadzieścia lat i wypadałoby, abym się ustatkowała, a nie latała z miejsca na miejsce. Ale co mam poradzić na to, że lubię podróże? I lubię koty, zwłaszcza mojego, z którym czasem całymi dniami mogłabym oglądać Harry'ego Pottera lub sprzątać mieszkanie, śpiewając repertuar Taylor Swift.
Newsy o kulturze

Przeczytaj także

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.