Powojenny sowietyzm
W książce A to było tak mieszkańcy Piórkowa doczekali się końca wojny, a do ich wioski wkraczają socjalistyczne porządki. Jednak to nie ona jest główną areną wydarzeń. Przenosimy się do Warszawy, która w zasadzie przestała być miastem. Zniszczenia wojenne naruszyły wszystkie jej tkanki, a jednocześnie zdziesiątkowały ludność. Do stolicy przyjeżdża Zosia Kominkowa, jednak nie jest jej dane rozpocząć nowego rozdziału życia, gdyż przepada bez wieści. Wiadomo tylko, że postawiła stopę na warszawskim peronie.
Fabuła A to było tak w zasadzie ogranicza się do ukazania Zosi wysiadającej z pociągu oraz późniejszych poszukiwań zaginionej. Treść książki stanowią rozważania o historii, przemijaniu miast, dźwiganiu się z upadku i powstawaniu nowych potęg. Dużo uwagi autor poświęcił relacjom między środowiskiem naturalnym a człowiekiem. Wieloaspektowo opisuje również to, co zrobiono w czasie wojny z Warszawą.
Autor zawarł w książce ciekawą analizę ustroju socjalistycznego, a właściwie jego wypaczoną realizację w radzieckich realiach. Rozmowy Kominkowej ze świniami pokazują, jak władza potrafi stopniowo i niezauważenie odbierać ludziom ich dorobek. Używa do tego propagandy, mami obietnicami lepszej przyszłości, byle tylko przetrwać chwilowe trudności. Z czasem jednak ludzie otrzymują coraz mniej, a zapewnienia okazują się puste.
W innym miejscu, stosując zapis charakterystyczny dla dramatopisarstwa, autor zawarł rozmowy pomiędzy losem a historią. Przedstawia w nich gorzką analizę rzeczywistości sowieckiej, ale też realiów wojennych.
Plaga kompromisu wśród pisarzy i artystów wywoła straszliwe w skutkach deficyty u całej reszty. Uważali się za enklawę szacunku dla rozumu i rozumnych, dla odwagi, dla wolności i dobrego obyczaju. Zobaczysz, jak łatwo przystaną na fanatyzm, cynizm i piołun, jak niewiele wystarczy cnocie, żeby upadła
A co z realizacją?
A to było tak w warstwie treściowej jest podobna do Ludzkiej rzeczy, którą czytałam z ogromną przyjemnością i porównywałam do twórczości największych mistrzów nurtu wiejskiego. Jednak najnowsza książka Pawła Potoroczyna, mimo że jest przenikliwa i inteligentna, przytłoczyła mnie sarkazmem, który nie oszczędził żadnych świętości. Ponadto autor posługuje się dużo bardziej wulgarnym językiem, a ja nie znalazłam uzasadnienia dla takiego zabiegu. Być może chciał podkreślić prymitywność czasów powojennych i socjalistycznego ustroju. Jednak mnie przede wszystkim zniesmaczył. To sprawiło, że gawędziarski, a fragmentami biblijny styl historii nie przyniósł mi takiej satysfakcji, jak w przypadku pierwszej powieści.
Przeczytaj naszą recenzję książki Pawała Potoroczyna Ludzka rzecz!