Max Zuber po tragicznej katastrofie w Smoleńsku, w której stracił najbliższych, zaszywa się na dalekiej Islandii. Najbardziej pragnie wtopić się w otoczenie i zapomnieć o świecie. Oraz by świat zapomniał o nim. Okazuje się jednak, że jest w posiadaniu czegoś, co bardzo chcą mieć służby kilku krajów. Co takiego udało mu się nagrać telefonem tamtego feralnego dnia? Czy uda mu się w końcu uciec przed przeszłością?
Antidotum to kryminał polityczny
Robert Zajkowski w swojej powieści kreśli brutalny świat polityki. Nie boi się poruszać wątków korupcji, manipulacji i braku etyki. Jego bohater ucieka nie tylko przed próbą wykorzystania go w brudnych międzynarodowych gierkach, ale także musi ratować swoje życie. Coraz wyraźniej zdaje sobie sprawę, że nie uwolni się od przeszłości i w końcu będzie musiał spróbować wyjawić prawdę o katastrofie smoleńskiej – jak bardzo brutalna by nie była.
Początkowo wydawało mi się, że autor próbuje podążać za popularnym w ostatnim czasie nurtem realistycznym. W powieści nie brak dokładnych opisów, niekiedy nawet zbyt szczegółowych, przez co nawet dość nurzących. Jednak w niektórych momentach wyczyny bohaterów wydają się nieprawdopodobne, a ich rozmowy mało naturalne. Akcja powieści poprowadzona została bardzo nierówno, choć elementów dynamicznych jest zdecydowanie mniej niż opisów czy dialogów, w których postaci śmieją się w dziwnych momentach i z jeszcze dziwniejszych rzeczy.
Słowo o bohaterach
Sami bohaterowie także zostali nakreśleni w sposób mało realistyczny. Max Zuber to prawdziwy heros – przesunie pralkę kolanem, poniesie na plecach nastolatka przez kilka kilometrów, a jak trzeba to stanie do walki z niedźwiedziem polarnym uzbrojony jedynie w metalową pałkę i nóż. Kobiety, które spotyka na swojej drodze, są niezwykle piękne, troskliwe i koniecznie chcą go poznać bliżej (oczywiście wiąże się to z wylądowaniem w jego łóżku). Choćby Reynir już po pierwszym spotkaniu z Maksem wie, że jest cudowny i od razu uświadamia sobie, że go kocha.
Co ciekawe, Max, były pracownik polskich służb bezpieczeństwa, potomek cichego bohatera, który walczył z komunizmem, a później także pracował w organach państwowych, nie ma problemu z zaufaniem. Momentalnie wyczuwa, kto mu dobrze życzy i większość pozytywnych męskich postaci od razu nazywa przyjaciółmi i braćmi. Wrogów natomiast traktuje z lekceważeniem, a jego wypowiedzi do nich ocierają się o chamstwo. W ogóle część zdań wypowiadanych przez Maksa jest strasznie patetyczna i chwilami aż mnie korciło, by poszukać z czego są to cytaty – obstawiałabym ojców kościoła, poetów romantycznych i Paulo Coelgo…
Mnie, niestety, ta książka zupełnie nie porwała. Zabrakło w niej akcji i wiarygodności. Szkoda, bo zapowiadała się bardzo dobrze.
Sprawdź, jakie kryminały ukażą się w najbliższym czasie.