Oliver Princeton to król skandalu. Wie o tym cały Londyn. Kiedy wywołuje medialną katastrofę, narażając Celeste Martin na wścibskie spojrzenia dziennikarzy, dziewczyna zmuszona jest do podejmowania trudnych decyzji.
Po świętach wszystko zdaje się wracać do normy. Celeste przed spotkaniem z Oliverem odkrywa szokującą informację. Dotyczy ona Renesme, do której samobójstwa rzekomo doprowadził Princeton.
Bruises of the mind autorstwa Julii Świtkiewicz zadebiutował na półkach księgarni dość dawno, bo w czerwcu. Do tej pory zbiera dość mieszane recenzje, a większość krytycznie nastawionych czytelników zarzuca książce brak głębi i dużą ilość zapychaczy.
Ciężko się nie zgodzić
Bruises of the mind pełne jest wątków, które mają za zadanie utrzymać naszą uwagę. Niestety, są one dość nudne, brakuje im głębi i napięcia.
Same postaci również pozostawiają wiele do życzenia. Celeste wydaje się mieć klapki na oczach, a jej nawet najmniejsze decyzje są nieprzemyślane. Martin brakuje charakteru, ciężko utożsamić się z tą bohaterką. Jej nijakość jest bardzo widoczna i przeszkadza w lekturze. Oliver zaś wydaje się bardzo irytujący i żenujący. Choć jego tajemnicza przeszłość miały dodawać napięcia, wątek ten jest po prostu pozbawiony pikanterii. Autorka zagubiła tę część w zbędnych i nudnych scenach.
Wartą zauważenia jest relacja między Olivierem a Celeste
Jeśli coś kochasz, to puść to wolno
Jeśli mnie kochasz, to zatrzymaj mnie przy sobie
Relacja między Celeste a Oliverem nie jest przesadzona ani zbyt cukierkowa. Wydaje się taka zwykła – nieco skomplikowana, jednak łatwa do zrozumienia i utożsamienia się. Trzeba przyznać, że Julia Świtkiewcz potrafi budować relacje między bohaterami. Nawet postaci poboczne i ich interakcje były w punkt, nie było mowy, by czegoś było za dużo.
Czytając Bruises of the mind, można zauważyć, że nieodpowiedzialność Princetona skutkuje tragicznymi wydarzeniami. Łatwo wyczuć widmo śmierci na każdym rogu, a Celeste narażona jest na wiele przykrych sytuacji. Oliver nie ma problemu, by sprowadzić nieszczęście na swoich bliskich, a skandal to jego drugie imię. Bardzo odbija się to na jego relacjach z rodziną, Martin i ludźmi wokół.
Wątek polityczny, którym promowana jest seria, zdaje się nie mieć na akcję czy bohaterów żadnego wpływu. Jest go stosunkowo niewiele, a kiedy się pojawia, zbędne sceny zaraz go tłumią. Dodatkowo fakt, że akcja dzieje się w przyszłości, jest niemal nieodczuwalny.
Podsumowując, Bruises of the mind zdecydowanie odstaje jakością od swojej poprzedniczki. Ilość zbędnych i nudnych scen skutecznie zniechęca do lektury. Jednowymiarowe postaci nie dają się lubić, a ich nijakość i szarość są dość nieprzyjemne.
Zapraszamy do recenzji Bruises of the heart!