Brzydcy ludzie jako książka do refleksji nad życiem
Książka Żanety Pawlik należy do gatunku klasycznych obyczajówek. Na pozór prosta historia opowiedziana z perspektywy staruszka, wieloletniego wdowca Henryka. Albo jego córki Gertrudy, która pragnie pomóc na siłę swojemu schorowanemu ojcu. Mając przy okazji u boku apodyktycznego i toksycznego męża, Andrzeja. W tej prostej obyczajówce skrywają się, nazwijmy to, „niewidzialne” pytania, które mają nas skłonić do refleksji. Nad swoim życiem. Czy będziemy czegoś żałować na starość? Że coś zrobiliśmy lub nie? Jaka jest cena za skrajne poświęcenie się bliskim?
Zawsze jest za wcześnie na samotność
Główny bohater, pan Henryk, od trzydziestu lat jest wdowcem. Dopadła go starcza gnuśność. Wiele rzeczy już nie może robić sam, więc często jest zły, a dla bliskich buńczuczny. Szczególnie dla swojej córki, Gertrudy. Wspomina dawne lata, kochaną żonę – Ingę. Ale czy naprawdę ją kochał, czy to było już przyzwyczajenie?
Mająca wiele problemów rodzina pana Henryka, stara się mu zorganizować przyjęcie urodzinowe. W prezencie staruszek otrzymał chodzik, który wywołał u niego napad agresji. Od tamtego momentu wszystko się zmienia. Toksyczny mąż Gertrudy nie ułatwia życia swojej żonie i znienawidzonemu teściowi. Sam nie jest przykładem dobrego ojca, chcąc się pozbyć córki z pierwszego małżeństwa, która ma małego synka Alana. Andrzej jest lekarzem, niemniej za grosz w nim empatii, tym bardziej do wnuka czy osoby starszej.
Relacje rodzinne bez idealizowania
Lew Tołstoj w swoim wybitnym dziele, Anna Karenina, napisał takie zdanie, które idealnie odzwierciedla powieść pani Pawlik:
Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.
Córka z pierwszego małżeństwa Andrzeja, Sandra, zostaje wyrzucona ze swoim małym synem z domu przez matkę. Zwraca się o pomoc do ojca, który niechętnie przyjmuje ją pod swój dach. Poprzez liczne rodzinne perturbacje dziewczyna z dzieckiem zamieszkuje w mieszkaniu u pana Henryka. W zamian ma się nim opiekować. Staruszek polubił się z dziewczyną z wzajemnością. Pomaga nawet w opiece nad maluchem.
W międzyczasie w sercu Gertrudy, która jest córką pana Henryka, narasta bunt. Rośnie gniew skrywany od lat, który podsycał jej toksyczny mąż, który stara się odsunąć ją od ojca i traktuje kobietę jak rzecz. Po wielu przebojach, sytuacjach i konfliktach między Andrzejem a ojcem, Gertruda decyduje się na rozwód.
Bohaterowie są zbudowani niesztampowo. Są po prostu prawdziwi. Wielowymiarowi? To zbyt techniczne określenie. Są ludzcy.
Prócz samej starości poruszony jest inny ważny temat – jak w tym wszystkim odnajduje się rodzina. Czy się wspiera, czy po cichu toleruje swoją obecność za cenę świętego spokoju? Jak, niekiedy, demencja lub Alzhaimer potrafi obciążyć nie tylko osobę chorą, ale całą rodzinę… Jak zachowania, nawet zdrowych ludzi, mogą prowadzić do wewnętrznych destrukcji.
Na miłość nigdy nie jest za późno
Nigdy nie zestarzeje się serce, które kocha, mówił Sokrates. Ale czy Pan Henryk umiał pokochać jeszcze raz po tylu latach samotności? Jego serce lekko zabiło ponownie do innej kobiety – właścicielki kawiarni, Anieli. Ona również jest starszą kobietą, która z czasem odczuwa, że dla swojej najbliższej rodziny staje się niańką dla ich dziecka. Po sprzedaniu kawiarni żałuje, że odrzuciła towarzystwo Henryka na schyłku życia. Może odczuwałaby więcej radości i uśmiechu? Nie chce być traktowaną dobrze tylko w momentach, kiedy jest potrzebna.
Henryk próbuje żyć swoim życiem, na swoich zasadach. Doskwiera mu jesień życia. Częściej widuje się z ludźmi na pogrzebach przyjaciół niż na zabawach urodzinowych. Wpędza to staruszka w nie lada przygnębienie. Henryk zdaje sobie powoli sprawę, że i jego czas jest bliski. Przekazuje nawet swojej córce informację, jak ma wyglądać jego pogrzeb. A ma grać nawet piosenka zespołu Republika.
Nikt nie powinien zostawać sam na starość, ale to nieuniknione.
Tak pięknie określił starość Ernest Hemingway w Starym człowieku i morzu. Książka Żanety Pawlik potrafi poruszyć serce. Pani Żaneta napisała coś, czego brakowało na rynku wydawniczym. O prawdziwości, o rzeczywistości, o ludzkim życiu. Co czeka, tak naprawdę, większość z nas. Ludzie mówią, że w życiu są pewne dwie rzeczy – śmierć i podatki. A my dodajemy trzecią – dla większości, starość. Jest w tym swoista kruchość, która może być zapisana w nutach piosenki, na zdjęciach, a nawet w czyimś charakterystycznym zapachu.
Brzydcy ludzie zostało wydane nakładem Wydawnictwa ZYSK i S-ka.