16 kwietnia 2024 roku swoją premierę miała Twoja książka Wiele do stracenia. Cienie przeszłości. Mógłbyś opowiedzieć nam nieco o jej fabule?
Wiele do stracenia. Cienie przeszłości to kontynuacja losów nowojorskiego finansisty, Andrew Fresheta. Mój bohater, po tygodniach bezczynności i nudy, postanawia wrócić do byłego pracodawcy i niemal od razu wpada w tarapaty. Andrew będzie musiał zdecydować, co jest dla niego w życiu najważniejsze, kogo może uznać za przyjaciela, a kto jest jego wrogiem…
Nie ulega wątpliwości, że Wiele do stracenia. Cienie przeszłości, podobnie jak poprzednia część tej serii, mocno odbiega od Twojej wcześniejszej twórczości. Co wpłynęło na tak drastyczną zmianę?
Kolejność była nieco inna. Najpierw światło dzienne ujrzał pierwszy tom, a potem na kilka lat zatraciłem się w świecie bajek, gdyż chciałem pozostawić swoim pociechom nietuzinkowe prezenty, zanim wyrosną z czytania książek dla dzieci. Teraz, kiedy faktycznie już z tego wyrastają, nadszedł czas na powrót do literatury dla dorosłych.
Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że tworzenie literatury dziecięcej może hamować rozwój, jako że odbiorca jest osobą słabiej rozwiniętą i mniej wymagającą pod względem merytorycznym niż dorosły czytelnik. Uważasz, że pisanie książek dla najmłodszych wpłynęło pozytywnie na Twój rozwój osobisty? Jakie wartościowe doświadczenia i wiedzę zdobyłeś dzięki temu zajęciu?
To dosyć złudne wrażenie. Młody czytelnik jest dużo bardziej wymagający niż dorosły. Dzieci nie wybaczają błędów, bardzo łatwo można je zrazić nadmiarem informacji czy zbyt trudnym słownictwem. Pisanie dla najmłodszych to nie lada wyzwanie. W każdej bajce starałem się poprzez zabawę i w przystępny sposób przekazywać między wierszami wiedzę, także niesamowicie się przy tym rozwinąłem. Na przykład tworząc serię o Koronie Gór Polski, dowiedziałem się o pasmach górskich i szczytach, o których istnieniu nie miałem bladego pojęcia.
Wyświetl ten post na Instagramie
Twoja pierwsza książka to zbiór praktycznej wiedzy na temat giełdy. Po latach ponownie wracasz do tego tematu, chociaż pokazujesz go z zupełnie innej strony. Czy byłeś usatysfakcjonowany swoim pierwszym dziełem? Jeśli tak, to dlaczego porzuciłeś ten wątek na tak długi okres?
Moją pierwszą publikacją był zbiór wywiadów z bankierami, analitykami, weteranami polskiego rynku kapitałowego. Pracując nad tamtą książką, dużo się dowiedziałem. Wszakże jeśli się uczyć, to tylko od najlepszych. Temat jednak uznałem za wyczerpany, bo na pewnym etapie teoria książkowa nie ma już znaczenia, a dużo ważniejsza jest praktyka.
Jak i kiedy zrodził się pomysł na serię książek Wiele do stracenia?
Niestety już nie pamiętam.
Szybko zauważyłam, że dzielisz z Andrew istotną cechę: obaj macie spore doświadczenie, jeśli chodzi o giełdę. Dlaczego osadziłeś głównego bohatera w takim środowisku? Czy dzielisz z nim więcej cech?
Pewną inspiracją był mój dobry przyjaciel, którego opowieści naprowadziły mnie na niejeden pomysł. Wydaje mi się też, że czasem może się zdarzyć, że niektóre reakcje bohatera na dane fikcyjne wydarzenia są pisane przez pryzmat własnych doświadczeń.
Jaki cel przyświecał Ci podczas pisania pierwszej i drugiej części? Którym aspektom życia chciałeś poświęcić najwięcej uwagi, a które pragnąłeś najbardziej rozwinąć w drugim tomie?
Głównie chciałem, by oba tomy niosły przesłanie, że życie jest za krótkie, by skupiać się na kolejnych cyferkach na koncie, bo sprawy odkładane na później, mogą się okazać odłożone na zawsze.
Od premiery pierwszej części serii stworzyłeś wiele wartościowych książek dla najmłodszych. Czy zamierzasz wrócić do pisania literatury dziecięcej? Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?
W planach jest bajka o ekonomii/biznesie, by uświadamiać, że pieniądze nie rosną na drzewach. Poza tym zacząłem już pisać kolejny tom przygód Fresheta, choć tak naprawdę nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Być może skieruję się też ku nieco innym gatunkom, ale to na razie tylko wstępne projekty.
Twoja pierwsza książka powstała, kiedy miałeś już znaczne doświadczenie na giełdzie. Kiedy zrodziło się pragnienie jej napisania? Przypuszczałeś wówczas, jaki obrót przybierze Twoja literacka kariera?
Już nie pamiętam, ale nigdy nie przypuszczałem, że tak to się rozwinie, a już na pewno nie myślałem, że po drodze moje książki zdobędą prestiżowe nagrody w konkursie pod patronatem Rzecznika Praw Dziecka.
Czytaj także: Radosław Lewandowski w swoim żywiole – wywiad z autorem książki „Klucz do Helheimu”
Historia Andrew pokazuje, jak niszczycielski może być wpływ giełdy na człowieka. Okazuje się jednak, że jest to również Twój obszar pracy. Obawiałeś się kiedyś, że znajdziesz się w życiu na miejscu podobnym do tego, które zajmuje Twój bohater?
Widziałem, co się dzieje z moimi kolegami, dlatego też w pewnym momencie powiedziałem stop, opuściłem Warszawę, gdzie było najwięcej pokus, i wybrałem wiejskie krajobrazy, gdzie w pobliżu lasu mogę pisać książki.
Mimo że książka czerpie pełnymi garściami z Twojego doświadczenia, wciąż jest to powieść sensacyjna, w której ważna jest dynamiczna akcja. W jakim stopniu realia przedstawionego świata są podkoloryzowane i naciągnięte? Uważasz, że przedstawiona historia mogłaby się wydarzyć w prawdziwym świecie?
Jest to typowa fikcja literacka, choć luźno inspirowana prawdziwymi wydarzeniami.
Skąd czerpiesz inspiracje do swoich dzieł?
Po prostu czekam aż nadejdzie wena. Wtedy pomysły same się pojawiają.