Trzy historie – jedna powieść – mnóstwo uczuć
Znaleźć swoje miejsce na ziemi – to brzmi pięknie. Ale gdzie ono jest i czy w ogóle istnieje? To pytanie zdaje się prześladować bohaterów Do raju. Nie sposób jednak mówić o tej książce, uprzednio nie wspominając o jej nietypowej kompozycji. Cała powieść liczy aż 746 stron i jest podzielona na trzy oddzielne części. Akcja poszczególnych historii rozgrywa się w trzech wyimaginowanych wersjach Ameryki i w trzech różnych stuleciach: od XIX wieku aż do końca XXI.
W zasadzie każda z trzech części mogłaby ukazać się samodzielnie, ponieważ poszczególne fabuły nie łączą się w spójną całość. Co bynajmniej nie znaczy, że Yanagihara postanowiła połączyć przypadkowe historie i wydać powieść. Spoiwem książki są doświadczanie uniwersalnych emocji i posiadanie pragnień niezależnie od statutu majątkowego, pochodzenia, wieku czy miejsca zamieszkania. Bohaterowie są osamotnieni, zalęknieni, pełni żalu. Jednocześnie każdy z nich pragnie być kochanym i kochać, pragnie czegoś więcej niż tylko egzystować, pragnie znaleźć swój raj. Nie zawsze jednak otrzymujemy to, o czym marzymy. Bohaterowie są zagubieni, słabi, przez co ich droga do raju bywa wyboista i kręta. Ale czy w ostatecznym rozrachunku okaże się tego warta?
A jeżeli to było Niebo? Czy poznałby się na nim? Może nie. Wiedział jednak, że Niebo nie było tam, skąd przyszedł: to było cudze Niebo, nie jego. Jego niebo znajdowało się gdzieś indziej, ale nie zamierzało samo mu się objawić – miał je znaleźć. Czy nie tego właśnie uczono go przez całe życie, czy nie na to kazano mieć nadzieję? Więc przyszedł czas szukania. Czas dzielności. Czas samotnej drogi. Postoi tu jeszcze chwilę z ołowianym ciężarem walizki w dłoni, a później weźmie głęboki wdech i postawi swój pierwszy krok: swój pierwszy krok w nowe życie; swój pierwszy krok – do raju.
Choć w książce dużo się działo, zabrakło w niej ognia, który rozpala w czytelniku zachłanną ciekawość dowiedzenia się, co będzie dalej
Nie przeczytałam tej książki szybko nie tylko dlatego, że liczy ponad 700 stron, ale również z powodu fabuły, która mnie nie porwała. Choć nie można odmówić autorce niezwykłych zdolności kreowania świata przedstawionego, bo przecież już w tej jednej powieści z niezwykłą dokładnością przedstawiła aż trzy wersje Ameryk i trzy wersje świata w różnych epokach, to jednak same losy bohaterów były dla mnie bezbarwne. Przyjrzyjmy się zresztą poszczególnym częściom książki.
W pierwszej poznajemy Davida, który cierpi na zaburzenia psychiczne (nie są nazwane w książce, choć opis jego problemów przywołuje na myśl objawy depresji) i mierzy się z poczuciem przegrania własnego życia i byciem czarną owcą w rodzinie. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy poznaje Edwarda, biednego, ale charyzmatycznego muzyka, w którym zakochuje się bez pamięci. Jednak w tym samym czasie dziadek Davida znajduje dla niego kandydata na męża: starszego, ale ustatkowanego wdowca Charlesa. Mamy tu więc do czynienia z motywem żywcem wyjętym z romansów. Bohater musi wybrać między miłością a rozsądkiem i oczekiwaniami rodziny.
– Jadę – powiedział, zanim pomyślał. – Wyjadę z tobą.
Cóż to była za scena! Płakali obaj, tarmosząc się nawzajem za ubrania, za włosy, tak że ktoś postronny nie wiedziałby, czy są w skrajnej żałobie, czy w ekstazie.
Do raju
Druga część jest z pewnością mniej ckliwa od pierwszej, choć i tutaj czytelnik zderzy się z, wysuniętym na plan pierwszy, wątkiem miłości. Głównym tematem jest związek Davida i Charlesa, których dzieli znacząca różnica wieku i odmienny statut społeczny. Jest więc to także popularny topos zaczerpnięty z romansów. W drugiej połowie tej części klimat się jednak zmienia. Odbiorca zapoznaje się z bardzo długim listem ojca napisanym do syna, który jest w zasadzie spowiedzią mężczyzny. To fragment powieści obdarzony największym (w mojej opinii) ładunkiem emocjonalnym, dzięki czemu stał się moim ulubionym z całej książki.
Trzecia część jest najdłuższa. Przedstawia wydarzenia z lat 2093-2094, które są przeplatane retrospekcjami z kilku dekad. Ameryka tym razem musi zmierzyć się z plagą epidemii dziesiątkującą społeczeństwo oraz zmianami klimatycznymi uniemożliwiającymi normalne funkcjonowanie. Na tle gwałtowanych przemian rozgrywają się burzliwe losy Charlesa i jego rodziny. W tym przypadku wątki miłosne schodzą na dalszy plan, ustępując miejsca dystopijnej rzeczywistości.
Jeśli lubisz literaturę science-fiction, odsyłam Cię do recenzji Śledztwa w kosmosie.
Niedopowiedziana fabuła? Nic z tych rzeczy
Myślę, że o genialnym warsztacie Yanagihary nie trzeba nikogo przekonywać. Autorka świetnie posługuje się słowem i umiejętnie prowadzi narrację. Książkę czyta się dobrze, ale, jak wcześniej wspomniałam, zabrakło mi w tym doskonałym rzemiośle nieco więcej duszy. Kolejnym mankamentem (choć można go uznać za zaletę, w zależności od gustów czytelniczych) była mnogość i dokładność opisów, które momentami stawały się już nie pogłębieniem historii i doprecyzowaniem, a po prostu nużącymi fragmentami.
Do raju – mnogość społecznych problemów siłą książki
Mimo wszystko uważam, że jest to książka wartościowa ze względu na swoje przesłanie i poruszane w niej problemy. A trzeba przyznać, że w jednej powieści autorka zmieściła ich naprawdę wiele. Na przestrzeni stron wciąż powracało uczucie osamotnienia i poczucie porażki bohaterów, a jednocześnie ich usilne pragnienie zmienienia tego stanu rzeczy. Wszyscy z nich podążali do raju wbrew wielu przeciwnościom. Miało się wrażenie, że w ich sercach był rozniecony silny płomień nadziei. Płomień, który jednocześnie oświetlał im drogę, ale niekiedy ich spalał. Jeśli miałabym streścić tę książkę w jednym zdaniu, to powiedziałbym, że jest właśnie o szukaniu szczęścia przez nieszczęśliwych, zagubionych ludzi.
W Do raju podobało mi się również zestawienie wiele kontrastów: ludzi bogatych i biednych, chorych i zdrowych, wykształconych i niewykształconych, ludzi sukcesu i „przegranych”, racjonalistów i idealistów. Oprócz skomplikowanych relacji międzyludzkich i nierówności społecznych, w powieści znajduje się wiele odwołań do nietolerancji, m.in. prześladowania osób czarnoskórych. W książce przedstawione są również zagrożenia wynikające z rządów totalitarnych, zmieniającego się klimatu, ale także fatalne skutki rewolucji. Ważnymi rozmyślaniami są też te o zachowaniach ludzkich w obliczu choroby i nieustającego lęku o własne życie. Przemycenie do powieści tak wielu istotnych spraw czyni z niej ważny głos w nieustającej debacie o świecie. I właśnie dlatego sądzę, że warto po tę pozycję sięgnąć.
Głębokie przemyślania na temat życia znajdziecie również w Traktacie o łuskaniu fasoli Myśliwskiego.
Dziękuję za recenzję. Jeśli książkę czyta się tak dobrze, jak pani opinię to warto po nią sięgnąć!