Magiczny dom i jego mieszkańcy
Bohaterką książki Dom na skraju magii jest dziewczynka zwana Dziewiątką. Nie ma łatwego życia, bo straciła rodziców i mieszka na ulicy. Pod skrzydłami chciwego i okrutnego Szmala okrada przechodniów, czym zapewnia sobie dach nad głową niezbyt troskliwego mężczyzny. Pewnego dnia Dziewiątka zabiera torebkę pewnej kobiecie w czerwonej sukni i znajduje w niej klucz do niezwykłego, magicznego domu. Zamieszkuje w nim młody czarodziej Mroczysław, doktor Łyżek oraz cała masa innych przedziwnych stworów. Na magicznym budynku ciąży klątwa, która sprawia, że domek z każdą chwilą się kurczy, aż do zniknięcia. Tylko Dziewiątka może zdjąć klątwę, jednak czy będzie chciała podjąć wysiłek i poświęcić najcenniejsze, co posiada? Stawką jest możliwość całkowitej zmiany życia i uwolnienie się od wpływu Szmala.
Absurdalny humor w nieoczywistej historii
Dom na skraju magii nie powalił mnie na kolana, chociaż wiele sobie obiecywałam po przeczytaniu zapowiedzi i opisu na okładce. Potencjał opowieści nie do końca został wykorzystany, bo jej sens nie wybrzmiał wystarczająco wyraźnie. Uważam, że w książce dla dzieci morał powinien być jaśniej wyartykułowany. Fabuła też pozostawiła zbyt wiele w sferze domysłów. To wszystko sprawiło, że mój zachwyt jest umiarkowany, z wyjątkiem jednego elementu. A jest nim absurdalny, abstrakcyjny humor, który pojawił się dzięki nieprzewidywalnym, magicznym efektom otwarcia szafki z herbatą. Charaktery mieszkańców domu, ich przekomarzania, również niejednokrotnie wywołały mój uśmiech.
O źródłach szczęścia
A sama historia pokazuje, że czasami trzeba zaryzykować, by zyskać szczęście. Wszystko, co dobre, przychodzi do nas, jeśli jesteśmy gotowi poświęcić coś, co jest dla nas ważne. Jednak warto przemyśleć, czy sytuacja, w której aktualnie się znajdujemy, jest najlepsza i czy przypadkiem nie da się jej zmienić. Kiedy jednak nie czujemy się szczęśliwi, trzeba korzystać z każdej możliwości, która pozwoli nam to zmienić, bez oglądania się na tych, którzy tylko pozornie się o nas troszczą.
Szczęście jest wtedy, kiedy mamy wokół siebie prawdziwych przyjaciół, którzy nas cenią i wspierają. Dla takich osób warto zaryzykować, a nawet zrezygnować z czegoś, co uważamy za ważne. Ale nie z siebie, własnego dobra czy tożsamości. Często może się wydawać, że to bogactwo zapewni nam wszystko, czego potrzebujemy, ale to nieprawda. Ważniejsze są relacje, bliscy i kochający ludzie.
A to stwierdzenie prowadzi mnie do kolejnego wątku poruszonego w książce Dom na skraju magii, czyli okoliczności rzucenia klątwy na dom i jego mieszkańców. A to historia o urażonej dumie, wybaczaniu, udowadnianiu własnej racji za wszelką cenę. I o tym, jak niszczący jest wpływu konfliktu.
Podsumowanie
Dom na skraju magii nie jest książką idealną, nie mogę jej polecić każdemu z czystym sumieniem. Jej mocną stroną są wyraziste postacie i zabawnie zbudowany świat magii. Jednak zabrakło mi jasnego przekazu, precyzyjnego wskazania, czego ta historia miałaby nauczyć dzieci. Bo przecież nie tylko tego, że „życie nie daje truskawek”. Daje za to przyjaciół, tych prawdziwych.
Przeczytaj również naszą recenzję książki Jak utknęliśmy w bajce!