Strona głównaPopkultura„Goście” – film, po którym zrozumiałem, że największy błąd to nie powiedzieć...

„Goście” – film, po którym zrozumiałem, że największy błąd to nie powiedzieć „nie”

Nie bałem się. Nie odwracałem wzroku. Ale czułem, że coś mnie dławi. Goście to nie horror, który cię przestraszy. To film, który wbija się w kręgosłup i zostaje tam jeszcze długo po napisach. I co najgorsze – mówi prawdę o nas samych.

Zacząłem ten film z ciekawością, skończyłem z irytacją. Ale nie na reżysera. Na siebie. Na bohatera. Na to, co się wydarzyło – a raczej, co się nie wydarzyło. Bo Goście nie krzyczą, nie straszą. Oni testują granice. A ty, jako widz, siedzisz i czujesz, jak te granice są przesuwane… bez żadnego oporu.

Bjørn i Louise. Dwoje dorosłych ludzi, którzy nie potrafią powiedzieć prostego „nie”. I właśnie dlatego ich historia boli. Bo każdy z nas był kiedyś w takiej sytuacji. Gdy coś nas uwierało, ale milczeliśmy. Gdy czuliśmy, że to nie powinno się dziać, ale udawaliśmy, że to tylko niezręczność. A potem było za późno.

To nie horror. To lustrzane odbicie naszej kultury grzeczności

Reżyser Christian Tafdrup nie pokazuje ci potwora. On pokazuje ci… ciebie. I robi to piekielnie skutecznie. Zwykłe sytuacje – kolacja, rozmowa, prośba – zamieniają się w narzędzia nacisku. I nagle okazuje się, że można być zakładnikiem bez kajdanek. Wystarczy, że boisz się być nieuprzejmym.

To, co robi ten film, to powolne wciąganie w bagno. Bez efektów, bez muzyki rodem z klasycznych horrorów. Tu napięcie narasta jak duszność w pokoju bez okien. A scenariusz – napisany przez reżysera i jego brata – działa jak precyzyjny skalpel. Pokazuje, jak łatwo przekraczać cudze granice, gdy nikt nie protestuje. I jak trudno się z tego wydostać, gdy już raz odpuścisz.

Wychowanie może być przekleństwem

Myślimy, że bycie miłym to zaleta. Ale czasem to właśnie chęć nie urażenia nikogo jest początkiem tragedii. Bjørn i Louise nie są głupi. Nie są słabi. Są… wychowani. W duchu grzeczności. I za to płacą najwyższą cenę.

Tafdrup nie oferuje prostych odpowiedzi. Ale zmusza do refleksji. Do zadania sobie pytania, które nie daje spokoju:

„Czy ja bym zareagował? Czy ja miałbym odwagę powiedzieć: NIE?”

Nie jest to film dla każdego. Ale każdy powinien go zobaczyć

Jeśli szukasz klasycznego horroru – nie tutaj. Jeśli chcesz po prostu się bać – odpuść. Ale jeśli jesteś gotów stanąć przed lustrem i zobaczyć, ile razy sam pozwoliłeś przekroczyć swoje granice… Goście są właśnie dla ciebie. Polecam go nie fanom horrorów. Polecam go tym, którzy twierdzą, że „zawsze byliby czujni”. Tym, którzy mówią: „ja to bym się nie dał”.

W takim razie… obejrzyj.

A potem odpowiedz sobie sam:

„Czy naprawdę byś zareagował?”

A jeśli ten film Cię poruszył, to zajrzyj też do innych moich artykułów:

„Śmierć mnie śledzi od lat” – czyli jak Oszukać przeznaczenie zamieniło mój mózg w detektor zagrożeń:

iHostage – film oparty na faktach, który miał trzymać w napięciu… a zostawił niedosyt

Piotr Małek
Piotr Małek
Piotr Małek – twórca Ekranomanii 🎬 Gadamy tu o filmach na luzie, jak przy kawie. Kocham kino, futbol i rodzinne seanse.
Newsy o kulturze

Przeczytaj także

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.