CHŁOPIEC I DUCH
Jedna wrona smutek wróży przedstawia historię nastoletniego Adama zmagającego się z problemami okresu dojrzewania. Pewnego dnia w pobliżu torów kolejowych zostaje odkryte ciało jego kolegi z klasy. Chociaż piętnastolatek znał się z Jamiem tylko z widzenia, ta śmierć dotyka go do takiego stopnia, że zaczyna widzieć jego ducha. Postanawia się z nim zaprzyjaźnić. Im dłużej jednak pozostaje blisko zmarłego, tym mocniej zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością…
DOBRY POMYSŁ, ZŁA REALIZACJA
Jedna wrona smutek wróży to debiutancka powieść Christophera Barzaka, co da się wyczuć. Widać, że autor miał świetny pomysł, ale nie umiał go dobrze przelać na papier – zabrakło odpowiedniego warsztatu. Pokładałam w tym tytule dużą nadzieję, liczyłam, że przypadnie mi do gustu – w końcu miała to być opowieść z duchami. I faktycznie historia zaczęła się obiecująco, ale potem wszystko legło w gruzach.
NIE WIEM, DOKĄD TO ZMIERZAŁO
Odniosłam wrażenie, że Barzak nie wiedział, co zrobić w pewnym momencie z tą historią. Sama po zakończeniu zastanawiałam się, po co ta książka została napisana. Zabrakło puenty, opisania lepiej bohaterów i ich motywacji, szczególnie protagonisty. Po przeczytaniu ostatniej strony dalej nie wiem, dlaczego właściwie Adam zachowywał się tak, a nie inaczej. Niby można wysnuć pewne wnioski, ale nie uważam, by to było wystarczającym powodem do niektórych jego zachowań, np. ucieczki. W związku z tym dla mnie ta historia wypada płytko. Potencjał był, lecz nie został odpowiednio wykorzystany.
RELACJA INNA, NIŻ SIĘ SPODZIEWAŁAM
To, co miało być najmocniejszą stroną tej historii, okazało się dla mnie najgorszym jej aspektem. Mówię tu o wątku widzenia zmarłych. Nie wyjaśniono, dlaczego to było możliwe i czy to działo się naprawdę, czy tylko w głowie Adama. Historia Jamiego w ogóle mnie nie poruszyła, a wręcz czułam irytację, gdy ta postać się pojawiała. (Chociaż nie tak dużą jak przy przyjaciółce matki – tej bohaterki nie mogłam ścierpieć i trudno ją przebić pod tym względem). W dodatku jego relacja z Adamem nie wyglądała tak, jak głosił opis oraz na co wskazywały hasztagi przypisane temu tytułowi na Goodreadsie. Mamy tutaj raczej napomknięty wątek homoerotyczny, a nie głębszą relację homoseksualną. Nie byłabym o to zła, gdyby nie zapowiedzi sugerujące coś innego. W każdym razie, nawet pomijając ten element, wątek z Jamiem zupełnie mi się nie podobał. Na pewno nie powiedziałabym też, że dzięki niemu Jedna wrona smutek wróży to połączenie thrillera i powieści grozy.
Mniej duchów, więcej żywych
Bardzo dobrze czytało mi się rozdziały, gdy Adam mieszkał u Gracie i nie widział Jamiego. Podobały mi się również sceny w domu rodzinnym bohatera, kiedy musiał zmagać się z przyziemnymi problemami, np. chorobą matki, trudną relacją z ojcem czy bratem. Błyskawicznie płynęłam przez te strony i nie krzywiłam się podczas lektury. Czyli dobrze wypadły te fragmenty „normalne”, pozbawione elementów nadprzyrodzonych (w większości, bo pojawiały się tam cienie postaci przemawiające do bohatera, czego też bym się pozbyła). Dziwnie mi to pisać, jako że uwielbiam fantastykę, ale tu to nie zagrało.
Dlatego myślę, że Jedna wrona smutek wróży mogłaby być moją dziesięciogwiazdkową lekturą, gdyby autor skupił się wyłącznie na Adamie, jego trudnym etapie dorastania i problemach rodzinnych. Powinien pójść jeszcze bardziej w Buszującego w zbożu, bez paranormalnych udziwnień. Morderstwo Jamiego mogłoby zostać, ale tylko jako wydarzenie, które wpłynęło jakoś na bohatera, wstrząsnęło nim. Wyrzuciłabym zatem całkowicie wątek z duchami, w mojej opinii niezbyt udany. Wtedy zrobiłoby się miejsce na opisanie motywacji Adama, wejście w jego psychikę, by historia nie wypadła tak płytko.
PODSUMOWANIE
Jedna wrona smutek wróży nie jest lekturą, którą gorliwie bym polecała, ale też jej nie odradzam. Jeżeli lubicie typowe amerykańskie powieści o dorastających postaciach w stylu Buszującego w zbożu, to warto sięgnąć po ten tytuł, choćby po to, by przekonać się na własnej skórze, czy to coś dla was. Mimo że uwielbiam dzieło Salingera i dostrzegam tu inspirację, to Barzak nie przekonał mnie do wykreowanej przez niego historii. Zawiodły mnie najbardziej te wątki, wobec których miałam ogromne oczekiwania. Zdarzały się dobre rozdziały, lecz było ich za mało na zachwyt. Nie wiem, czy sięgnę po następną książkę tego autora, jeśli zostanie u nas wydana.
Zapraszam do recenzji książki Czarne łabędzie.