Strona głównaLiteratura„Jeśli wciąż mnie poznajesz” – czy można wrócić do tego, co minęło?...

„Jeśli wciąż mnie poznajesz” – czy można wrócić do tego, co minęło? – recenzja książki Cynthia So

Wydawnictwo Young reklamowało Jeśli wciąż mnie poznajesz jako książkę idealną dla fanów twórczości Alice Oseman. Nie mogłam więc przegapić tej premiery. Problem w tym, że nie zabiło mi tu mocniej serce jak podczas czytania Heartstoppera czy Loveless.

JAKBY NIGDY NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO

Elsie po wakacjach ma pójść na wymarzone studia. To nie jedyna wielka zmiana w jej życiu. Dziadek nastolatki umiera, w związku z czym jej babcia przyjeżdża do Anglii, aby zamieszkać z nią oraz jej rodzicami. Niespodziewanie z Hongkongu przybywa także Joan, dawna przyjaciółka Elsie. Zachowuje się tak, jakby nigdy nie straciły kontaktu. Zgadza się nawet wyruszyć na poszukiwania, które mają pomóc Elsie zdobyć serce dziewczyny, w której ta sekretnie się podkochuje. Z czasem Elsie zacznie się jednak zastanawiać, kogo tak naprawdę darzy uczuciem.

NIBY DOROŚLI, A JEDNAK JAK DZIECI

Zazwyczaj książki od Younga mnie nie zawodzą. Tym razem jednak między mną a Jeśli wciąż mnie poznajesz nie było chemii. Smutno mi to pisać, bo dostrzegam w tej powieści niewykorzystany potencjał na naprawdę dobrą młodzieżówkę. Książka ta zdaje się adresowana do czytelnika poniżej 15. roku życia, czyli ewidentnie nie do mnie. Czasem takie powieści mi się podobają. Tutaj jednak bardzo mi to przeszkadzało. Czułam podczas czytania, jakby pisała to nastoletnia osoba, niemająca pojęcia o tym, jak się zachowują ludzie faktycznie w wieku protagonistek, czyli u progu dorosłości. Bohaterowie idą na studia, a zachowują się, jakby mieli dopiero 13 lat. Mają rozterki typowe dla takiego wieku, nie osób wkraczających powoli w dorosłość. Myślę, że może wynikać to z tego, że osoba autorska zaczęła to pisać, gdy sama jeszcze chodziła do szkoły. To nie jest jednak zarzut! Dla czytelników +12 bądź takich zaczynających przygodę z literaturą młodzieżową Jeśli wciąż mnie poznajesz będzie idealną propozycją.

NIEISTNIEJĄCA RELACJA

Jeśli wciąż mnie poznajesz to przykład powieści, której fabuła poszła nie w tę stronę, co chciałam. Nie zawsze obniżam ocenę w takich sytuacjach, zwykle okazuje się, że autor podjął słuszną decyzję. W tym przypadku nie wydaje mi się, by tak było. Gdyby osoba autorska lepiej przedstawiła pewne kwestie, to zaakceptowałabym obrany przez nią kierunek. Mogłaby nawet mi się ta książka podobać. Ale coś tu poszło nie tak. Najbardziej zawinił wątek romantyczny. Kibicowałam Elsie i Adzie, lecz wraz z pojawieniem się Joan wiedziałam, co się święci. Jestem rozczarowana, jak ta relacja została nakreślona. A właściwie należy powiedzieć, że nie została nakreślona. Nie jestem w stanie uwierzyć, że one coś do siebie czuły. Gdyby osoba autorska lepiej to przedstawiła, to bez wątpienia przekonałabym się do Joan. A tak to dostałam wymuszone insta love. Wymuszone, bo Elsie do samego końca nie jest świadoma tego uczucia i dopiero stwierdza, że jest zakochana w Joan, gdy przyjaciółka jej o tym mówi. Sama by na to nie wpadła. Musi usłyszeć od kogoś, że kocha przyjaciółkę z dzieciństwa, a nie tę poznaną w internecie. To co to za miłość? Relacja z Adą miała fundamenty, została cudownie przedstawiona i szczerze im kibicowałam. Związkowi z Joan mówię absolutne nie.

CZASEM MNIEJ ZNACZY LEPIEJ

Podczas czytania Jeżeli wciąż mnie poznajesz trudno się nudzić, gdyż sporo tu się dzieje. Osoba autorska miała dużo pomysłów i wszystkie zawarła w tej powieści, przez co żaden wątek dobrze nie wybrzmiał, a większość bohaterów nie miała pola do popisu. Np. gdy wkroczył wątek z wujkiem Elsie, to reszta historii usunęła się w cień. Odnosiłam wrażenie, jakbym zaczęła wówczas czytać zupełnie nową książkę. To samo z pracą bohaterki – wydawało mi się, że to będzie ważne, a jakoś w trakcie też zapomniałam, że ona w ogóle jest gdzieś zatrudniona. Pojawia się też kwestia byłego chłopaka protagonistki i jego fetyszu. W porządku, to ważny problem, warto o tym pisać, tylko to ginie w morzu innych wątków. Mamy też szeroką reprezentację osób LGBT+. Szkoda jednak, że część tych postaci się pojawia i nic poza tym albo służą w jakimś celu, a nie są ludźmi z krwi i kości, których dałoby się poznać i polubić. Np. Gracie zostało wprowadzone jakby tylko po to, by uniemożliwić związek Ady z Elsie. Myślę więc, że lepiej byłoby dla tej powieści, gdyby osoba autorska skupiła się na jednym wątku i ograniczyła do jednego czy dwóch pobocznych, a resztę wykorzystała w innej historii.

CIĄGLE TYLKO CRUSHE

Jeżeli wciąż mnie poznajesz można przeczytać w jeden wieczór, co wynika z dość prostego stylu osoby autorskiej. Mam jednak pewne zastrzeżenia co do warstwy językowej. Zaskoczyło mnie, jak bardzo ta młodzieżówka ma momentami nienaturalne dialogi. Wypowiedzcie na głos kilka kwestii, a zobaczycie, że coś zgrzyta. Poza tym męczyła mnie powtarzalność niektórych wyrażeń. Gdybym miała pić za każdym razem, gdy padnie zwrot „mieć crusha na kimś”, to dość szybko bym skończyła nieprzytomna. Niekiedy to się pojawiało raz za razem, zdanie po zdaniu. Czy nie dało rady tego inaczej ująć?

NIE MOŻNA BYĆ SAMOTNYM [spoilery]

Zazwyczaj staram się nie komentować otwarcie zakończeń, by nie zaspoilerować nikomu przypadkiem. Tym razem jednak muszę dwa słowa na ten temat zostawić. Nie dało się wymyślić bardziej przewidywalnego finału tej historii, a przy tym pozbawionego sensu, patrząc na to, jak pokazany został wątek romantyczny. Dlaczego Elsie musiała się z kimś związać? Nie można było postawić na otwarte zakończenie, że bohaterka może ułoży sobie życie z Joan, ale jeszcze potrzeba na to czasu? Szkoda, bo mogło to się kończyć przesłaniem, że nie trzeba koniecznie z kimś się wiązać. Szczególnie gdy to uczucie wynika z niczego.

PODSUMOWANIE

Recenzja wyszła mi dość krytycznie, choć Jeżeli wciąż mnie poznajesz nie zaliczam do najgorszych książek tego roku. Nie jestem po prostu docelowym odbiorcą tej powieści ani nic mnie tu nie zachwyciło na tyle, bym przymknęła oko na pewne kwestie. Zapewne 10 lat temu bawiłabym się na niej przednio. Bo czyta się ją szybko, poruszono tu wiele istotnych tematów, a także dość realistycznie ukazano realia fandomu. Są plusy, dostrzegam je. Rozumiem, czemu Jeśli wciąż mnie poznajesz zdobywa serca rzeszy czytelników. Dla mnie za dużo było tu elementów wywołujących we mnie frustrację. Podczas lektury towarzyszyło mi sporo emocji, niekoniecznie pozytywnych, ale przynajmniej coś czułam. Gorzej, gdybym już następnego dnia o niej zapomniała. A tak minęło kilka tygodni, a ja wciąż pamiętam imiona wszystkich bohaterów. Poza tym dobrze, że pojawia się kolejna tęczowa powieść na rynku, bo ostatnio ich mało, a zwłaszcza tych z prezentacją wlw. Szkoda tylko, że nie trafiła w mój gust czytelniczy. Ale w Wasz może trafi?


Zapraszam do recenzji innych książek od wydawnictwa Young, np. Tysiąc pięćset mil od słońca.

Tytuł:
Jeśli wciąż mnie poznajesz
Autor:
Cynthia So
Tłumacz:
Kaja Makowska
Wydawnictwo:
Young
Data wydania:
2024
Fabuła, kreacja świata
5
Bohaterowie
4
Styl
6
Akcja
5
Poruszanie ważnych tematów
10
Zakończenie
3
Okładka
10
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

JAKBY NIGDY NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO Elsie po wakacjach ma pójść na wymarzone studia. To nie jedyna wielka zmiana w jej życiu. Dziadek nastolatki umiera, w związku z czym jej babcia przyjeżdża do Anglii, aby zamieszkać z nią oraz jej rodzicami. Niespodziewanie z Hongkongu przybywa...„Jeśli wciąż mnie poznajesz” – czy można wrócić do tego, co minęło? – recenzja książki Cynthia So

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.