Co to zapożyczenia?
Pożyczki językowe wedle Wielkiego Słownika Języka Polskiego możemy definiować jako „wyraz lub wyrażenie, które zostało przejęte z języka obcego lub wzorowane na nim”. Są to więc wszystkie słowa, które oryginalnie w danym systemie nie występowały. Ich obecność nie jest inherentnie zła, gdyż wskazuje na pewne potrzeby w danym momencie historycznym. Zapożyczenia we wszystkich językach naturalnych świadczą o żywotności języków, ich kontaktach z innymi kulturami oraz zapotrzebowaniami związanymi z poszerzaniem zasobu leksykalnego.
Mówiąc najprościej – zazwyczaj zapożyczamy te słowa, których nie mamy we własnym leksykonie bądź te, które jawią się nam jako bardziej atrakcyjne. W pierwszym wypadku zazwyczaj chodzi o określenia związane z nowymi wynalazkami, na które nie mamy stosownych wyrażeń (jak np. komputer) lub te, których nie da łatwo przełożyć, zazwyczaj przez różnice kulturowe (np. sushi). Drugi wypadek świadczy raczej o chęci dopasowania się do ogólnoświatowych tendencji, np. poprzez wybieranie słów z angielskiego zamiast polskich odpowiedników.
Co to lituanizmy?
Jednym z rodzajów zapożyczeń, jakie możemy napotkać w polszczyźnie, są lituanizmy, czyli wyrazy pochodzące z języka litewskiego. Rzecz jasna, w porównaniu z pożyczkami z łaciny, angielskiego czy włoskiego słowa te (czysto matematycznie) grają marginalną rolę w rozwoju naszej mowy. Oczywiście, nie znaczy to, że są mniej ważne. Wręcz przeciwnie – jawią się jako istotna informacja świadcząca o dialogu kulturowym, który zachodził między Polską a Litwą. Artykuł skupia się na zapożyczeniach nadal występujących w polszczyźnie ogólnej. Słowa, które są wspólne dla wszystkich użytkowników polskiego mogą okazać się dużym zaskoczeniem.
Pierwsze lituanizmy
Jak wskazuje Leszek Bednarczuk, językoznawca badający języki indoeuropejskie, lituanizmy pojawiały się w polszczyźnie już od XIII wieku, na długo przed zawarciem Unii w Krewie. Zapożyczane w tym okresie słowa to raczej rzeczowniki własne, jak imiona czy toponimy. Te raczej nie należą do klasy zaskakujących pożyczek językowych. Oczywistym jest, że Polacy, mówiąc o nowopoznanych miejscowościach, musieli wziąć istniejące już nazwy. Pomimo tego te nowe wyrazy są dla nas ważnym wskaźnikiem tego, jak zaczęły zacieśniać się relacje między sąsiadującymi państwami.
O wiele bardziej frapujące wydają się być zapożyczone wyrazy pospolite świadczące o życiu codziennym. Odwołując się ponownie do badań Bednarczuka, możemy zauważyć, że od XIV w. w źródłach pisanych (jak np. rachunki dworu Władysława Jagiełły i Jadwigi Andegaweńskiej) zaczynają pojawiać się w polszczyźnie różnorakie lituanizmy. Jednym z nich jest gryka, czyli roślina, dzięki której na polskich stołach zagościła kasza gryczana. Pochodzić miałoby ono z litewskiego grikiai, które być może zostało wzięte ze staroruskiego. Pomimo tego geneza słowa nie jest do końca jasna. Badacze spierają się co do pochodzenia. Przykładowo, w słowniku Doroszewskiego możemy napotkać informację, jakoby słowo miało być zapożyczone z łaciny i oznaczać „grecką roślinę”.
Kurdupel i dryblas
Równie problematycznymi (prawdopodobnymi) lituanizmami są kaptur oraz kurdupel. Na temat pierwszego z nich, ponownie, powstały dwie różne teorie, co do pochodzenia. Według Franciszka Sławskiego wyraz ten miałby pochodzić z łacińskiego captūra, formą czasownikową związaną z capio, czyli „łapać”, „chwytać”. Zupełnie inną etymologię podaje Brückner, twierdząc, że wyraz ten zapożyczyli Polacy z litewskiego gobtuvas. Ono natomiast pochodzi od czasownika gopti („nakrywać”, „zakrywać”). Co do kurdupla – znów istnieją pewnego rodzaju spory. Halina Zgółkowa, autorka Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny, wskazuje, że jest to germanizm. Krystyna Rutkowska natomiast przekonuje, że jest to lituanizm (i to regionalizm). Świadczyć by miał o tym słownik Jana Karłowicza, który ten zaczął pisać na Litwie. W nim bowiem kurdupel pojawił się po raz pierwszy.
Podobnie sprawa ma się z dryblasem, który tym razem definitywnie pochodzi z języka litewskiego (od słowa dribla). On również posiada regionalne pochodzenie, co nie przeszkadzało w tym, by na stałe zagościł w ogólnej polszczyźnie. Tym razem jednak, zdaje się, że wszyscy są zgodni co do jego etymologii.
Dalsze lituanizmy
Wspomniany wcześniej Wielki Słownik Języka Polskiego jest dobrym źródłem co do etymologii słów. W przypadku kolejnych wyrazów bezsprzecznie podaje litewski jako źródło kilku z nich. Do tego ciągu należeć ma polskie berbeć, które należy wywodzić od barbutė – jednego z określeń na „biedronkę”; żwir zapożyczony z podobnie brzmiącego rzeczownika žvyras (tym razem oznacza ono to samo w obu językach); a także rojst, rzecz jasna, nawiązujący do raistas – terenu podmokłego, typowego dla krajobrazu litewskiego.
Zapożyczenia pośrednie
Ciekawym przykładem lituanizmów są te, które nie trafiły do polskiego leksykonu poprzez bezpośrednią pożyczkę. Należy do nich m. in. niezwykle ważna kieszeń, którą Polacy zapożyczyli z białoruskiego (w postaci кішэнь). Białorusini natomiast wzięli to słowo z litewszczyzny, gdzie funkcjonuje jako kišenė. Innym przykładem byłoby słowo sterta, którego często używamy pomijając pierwotne znaczenie. W polszczyźnie byłby to synonim słowa stóg, kupa, niekoniecznie wiążemy ten wyraz jedynie z sianem. W litewszczyźnie jednakże stirta posiada znaczenie „stogu siana”. Na grunt polski przybyło to zapożyczenie zapewne poprzez kontakty ukraińskie, a mianowicie przez formę słowa стирта.
Mickiewicz i Grażyna
W pewien sposób najdziwniejszym (a zarazem najciekawszym) jest słowo Grażyna. W języku polskim występuje przede wszystkim jako imię. Wymyślone zostało ono przez Adama Mickiewicza na rzecz napisanego przez niego w 1823 r. poematu. Choć to właśnie przez niego imię weszło do kanonu, nie można zapomnieć o jego litewskim rodowodzie. Wywodzi się ono bowiem od przymiotnika gražus („ładny”), który w rodzaju żeńskim brzmi właśnie – graži. Do tego tematu dodano sufiks „-ina” występujący często w polskich rzeczownikach rodzaju żeńskiego (jak np. paplanina czy jagnięcina). Dzięki temu budową nawiązuje też do innych występujących w Polsce imion jak Halina, Malina czy Alina. Poloniści, w tym Mirosław Bańko, są zgodni, co do tego, że jest to inwencja Mickiewicza.
Koniec unii?
Chociaż lituanizmy definitywnie nie występują w polskim tak liczebnie, jak inne rodzaje zapożyczeń, nie da się zaprzeczyć, że są ciekawymi dodatkami do naszego języka. Nierzadko posiadają interesującą historię i drogę, którą przebyły na nasze ziemie. Zapożyczenia dostosowane zostały do potrzeb polszczyzny, przez co możemy sobie nawet nie zdawać sprawy z ich pochodzenia. Odkrywanie powiązań polsko-litewskich nawet w takich przestrzeniach, wskazuje na to, że dialog pomiędzy tymi dwoma kulturami prowadzi się od dawien dawna i nie powinien zostać zaprzepaszczony. Oprócz poznawania języka, poznawać naszych sąsiadów możemy np. poprzez czytanie ich literatury, do czego gorąco zachęcam.