NIE TA SIOSTRA…?
Siostry Caitlin i Olivia po raz pierwszy zostają same w domu na noc, co kończy się tragedią. Starsza z dziewczynek zostaje bowiem porwana. Po 16 latach wraca jak gdyby nigdy nic, cała i zdrowa. Jej bliscy cieszą się z tego cudu… poza Caitlin, która nie potrafi zaufać siostrze. Nie wierzy, że kobieta, która pojawiła się nagle na progu ich domu, jest z nią spokrewniona. Nikt jednak nie traktuje poważnie jej wątpliwości, dlatego musi rozpocząć śledztwo na własną rękę.
DOBRY START, A POTEM CORAZ GORZEJ
Ostatnio w moje ręce wpada wiele dobrych kryminałów oraz thrillerów, choćby Nie wpuszczaj go. Nie ta córka zapowiadała się na kolejny taki tytuł. Pomysł na fabułę był świetny i zdawało się, że autorka wie, jak prowadzić wątki czy stopniować napięcie. Nic zatem dziwnego, że początkowo naprawdę się wciągnęłam. Do połowy myślałam, że przyznam tej historii pięć gwiazdek. W pewnym momencie coś się jednak mocno popsuło. Finalnie daleko mi do zachwytu.
BĄDŹMY KREATYWNI, ALE BEZ PRZESADY
Im dłużej czytałam Nie tę córkę, tym większe czułam rozczarowanie. Historia zaczęła się rozsypywać, zupełnie wymykać autorce spod kontroli. Uwielbiam plot twisty, trzeba jednak znać umiar we wszystkim, a Smith przekroczyła granicę dobrego smaku pod tym względem. Stało się to, gdy zaczęła wprowadzać do fabuły wszystkie pomysły, które wpadały jej do głowy podczas pisania. Nie myślała, czy wszystko ma sens, tylko zależało jej, by jeszcze bardziej zagmatwać tę historię. W efekcie powstał chaos.
DROGA PRZEZ MĘKĘ BEZ SATYSFAKCJONUJĄCEGO FINAŁU
Tempo niestety również kuleje. Na początku akcja przebiega spokojnie, ale unosi się tu aura tajemnicy. Dlatego do połowy dobrze się bawiłam i naprawdę byłam ciekawa, o co chodzi z tą siostrą. Sama też snułam domysły. W pewnej chwili poczułam znużenie rozmyślaniami protagonistki i przyciąganiem akcji. Wiele przemyśleń głównej bohaterki można byłoby wyciąć, co wyszłoby fabule wyłącznie na dobre. Dojście do rozwiązania trwało zdecydowanie zbyt długo, przez co zmuszałam się do lektury, a to nie świadczy dobrze o powieści.
Rozwiązanie nie jest satysfakcjonujące i nie wynagradza trudu dotarcia do niego. W trakcie tego finału przewracałam oczami, zamiast obgryzać paznokcie z nerwów. [spoiler] Uważam, że lepiej by było, gdyby się okazało, że Olivia rzeczywiście nie jest tą zaginioną siostrą, tylko podstawioną kobietą współpracującą z partnerem Caitlin. Cały ten wątek Elinor oraz jej brata autorka powinna wykorzystać do innej powieści.
DODAM TO, TO I JESZCZE TO
Szkoda, że Smith nie podzieliła tej historii na dwie osobne książki. Za dużo pomysłów upchnięto w jedno dzieło. Przez to w pewnym momencie powieść stała się wręcz absurdalna. Nie ta córka to fikcja, a nie prawdziwe życie, więc można byłoby przymknąć oko na pewne niedociągnięcia czy absurdy. Ale kiedy wydarzenia przestają trzymać się jakichkolwiek zasad logiki, trudno czerpać przyjemność z czytania.
NIBY RODZEŃSTWO, ALE MOŻNA MIEĆ WĄTPLIWOŚCI
Na sam koniec wspomnę o wątku Elinor i jej brata. Zazwyczaj żadne trigger warningi mnie nie odstraszają, ale jednak nieprzyjemnie czytało mi się sceny, kiedy rodzeństwo zachowywało się niemal jak para. Autorka poświęciła temu zagadnieniu zdecydowanie za dużo czasu, i to bez sensu, bo rozdziały z perspektywy tej bohaterki niewiele wnosiły. Można byłoby je skrócić do jednego dłuższego, jeżeli miałoby to zostać.
PODSUMOWANIE
Nie ta córka miała ogromny potencjał. Dzięki świetnemu punktowi wyjścia oraz ciekawej atmosferze zapowiadała się na mocny thriller. Niestety nadmiar zwrotów akcji, problemy z tempem i wątki prowadzone bez większej logiki sprawiły, że końcowy efekt okazał się chaotyczny oraz męczący. To też jedna z tych historii, które mogłyby być lepsze, gdyby były o połowę krótsze.
Wiem, że każdy myśli tylko o świętach, ale może zerkniecie na recenzję powieści graficznej Pumpkinheads?


