Strona głównaRecenzje książek i komiksówFantastyka, sci-fi, horrorNoralie. Tom I. Uskrzydlona – Celia Anna – recenzja

Noralie. Tom I. Uskrzydlona – Celia Anna – recenzja

Kiedy zobaczyłam okładkę Noralie, od razu stwierdziłam, że muszę ją mieć w swojej kolekcji. Dodatkowo zachęcił mnie opis, a w szczególności zdanie: „Jak długo można trwać w zawieszeniu między dwoma światami?”. Wtedy już nie było innej opcji – musiałam sięgnąć po tę powieść i tak też zrobiłam.

Kim jest Noralie?

Warto zwrócić uwagę, że na początku poznajemy dziewczynę o zupełnie innym imieniu – Olivię. Nastolatka mieszka w Anglii wraz z rodzicami i dwójką braci, jednak ma absolutnie dość swojego dotychczasowego życia. Nieustannie kłóci się z bratem bliźniakiem, a ciągła nieobecność rodziców sprawia, że Olivia musi się również opiekować młodszym Martinem. Na dodatek nie posiada ona przyjaciół, co skutkuje brakiem ekscytacji w jej życiu. Lecz jeden dzień zmienia wszystko, co do tej pory znała. W dziwnych i nie do końca dla niej zrozumiałych okolicznościach trafia do Utalii – krainy przypominającej bajkę. Jest to świat, w którym panują zupełnie inne zasady niż na Ziemi. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda idealnie, lecz pozory potrafią mylić.

W tym świecie dziewczyna zyskuje nową dla niej tożsamość, a jej imieniem jest właśnie Noralie. Musi również nauczyć się wielu rzeczy o rzeczywistości, do której trafiła, a przede wszystkim obudzić drzemiącą w niej moc. Powstaje przed nią szereg wyborów i decyzji ważących na jej dalszym losie.

Każde życie jest inne, wyróżnia się od pozostałych czymś więcej niż malutkim szczegółem. To od nas zależy, jak je przeżyjemy, w którą stronę pójdziemy i jakie podejmiemy decyzje. Ale jest coś, na co nie mamy wpływu. Tym czymś jest los. Nie można go zaplanować i ustalić, nie wszystkiego można się też spodziewać.

Alicja w Krainie Czarów?

Czytając opis Utalii, miałam wrażenie, jakby autorka inspirowała się m.in. Alicją w Krainie Czarów czy Dzwoneczkiem. Nie należy tego traktować jak coś złego, chociaż zagłębiając się w ten świat, czułam, że jest on aż zbyt bajkowy i cukierkowy. Wydawał mi się nazbyt idealny; ludzie ciągle chodzili weseli, samochody zostały zastąpione ogromnymi biedronkami i konikami polnymi, a pocztę roznosiły pszczoły.  Brzmi jak bajka, prawda? Muszę jednak przyznać, że autorka bardzo dobrze wprowadza czytelnika w ten świat. Stopniowo dawkuje najważniejsze informacje, tłumacząc funkcjonowanie tej krainy. Bardzo spodobało mi się, że Utalię poznawałam razem z główną bohaterką. Sprawiło to, że czułam, jakbyśmy trafiły tam razem.

Spoczęła na niej zbyt wielka odpowiedzialność i ta świadomość powoli zaczynała ją przerastać.

Absurd goni absurd

Niestety przed autorką jeszcze sporo pracy nad warsztatem pisarskim. Styl oraz język są do wypracowania, jednak widzę w nich potencjał na dalszy rozwój. Problem jednak nie leży tylko w jednym miejscu, ponieważ zarówno fabuła, jak i kreacja bohaterów mają swoje słabe punkty. Zachowania postaci, a w szczególności Noralie, często były dla mnie wręcz irracjonalne. Dziewczyna w jednym momencie potrafiła zgodzić się na coś z wielką radością i bez jakiegokolwiek przemyślenia sytuacji, a następnie dziwiła się temu, co ją spotkało. Nie chcę tutaj przytaczać konkretnych fragmentów, żeby nie zdradzać wam fabuły, ale kilkukrotnie podczas czytania spotkałam się z bardzo absurdalnymi sytuacjami.

Sama fabuła i ciąg zdarzeń też pozostawiają wiele do życzenia. Pomimo świetnego pomysłu na całość, wykonanie okazało się wcale nie tak zachwycające. Często można się tu spotkać z niezwykle łatwymi rozwiązaniami problemów. Celina Anna rzucała bohaterce różne przeszkody pod nogi, aby następnie się ich pozbyć, idąc po linii najmniejszego oporu. Samo przewidzenie dalszych wydarzeń również nie jest trudne.

Czy jest więc aż tak źle?

Absolutnie nie. Owszem, nie mogę powiedzieć, że Noralie jest książką wybitną. Nie nazwę jej też moją ulubioną pozycją czy nowym, świetnym odkryciem. Jednak nie skreślam też całkowicie tej książki, bo – tak jak wspomniałam wyżej – widzę w autorce potencjał. Sam świat pomimo swojej cukierkowości potrafi wciągnąć czytelnika i w pewien sposób go zaintrygować. Myślę, że jak pisarka trochę bardziej popracuje nad warsztatem, kolejne części tej serii okażą się dużo lepsze. Warto też zaznaczyć, że jest to jej debiut, a jak wiadomo „nie od razu Rzym zbudowano”.

Dla mnie Noralie jest przyjemną historią nie za dużo wymagającą od czytelnika, lecz też niecałkowicie złą. Czy siedziałam przy niej z zapartym tchem? Nie, ale również się przy niej nie nudziłam. Jeśli macie ochotę ją przeczytać, jak najbardziej zróbcie to, a może akurat wam spodoba się ona bardziej. Pomimo wszystko i tak sięgnę po następną część, kiedy tylko zostanie wydana, aby poznać dalsze losy bohaterki.

Moja ocena 5/10


Nie chcesz jeszcze kończyć czytać? Sprawdź recenzję W deszczu!

Newsy o kulturze

Przeczytaj także

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.