Zmiana tożsamości często kojarzy nam się z super zabawą. Nowy wygląd, nowe imię i nazwisko, przeprowadzka – brzmi jak zapowiedź świetnej przygody! Niestety pomimo tych pozytywów nie jesteśmy w stanie ułożyć na nowo swojej przeszłości. Dopada nas w najmniej oczekiwanym momencie, gryzie i rozszarpuje, a my nie możemy zrobić nic. Tak właśnie wyglądało życie bohatera Nowej Tożsamości Eweliny Dobosz.
Czy w życiowym bagnie jest miejsce na miłość?
Igor to trzydziestokilkuletni ginekolog, na którego drodze stanęło mnóstwo przeszkód. Mocno ucierpiał, kiedy odkrył, że żona go zdradza. Niedługo po tym kobietę zamordowano, a o ten czyn oskarżono Igora. W końcu miał motyw, prawda?
Przerażony i załamany mężczyzna załatwia fałszywe dokumenty i ucieka do Nowego Jorku porzucając poprzednie życie. Tam, zupełnie przypadkiem, spotyka Emily.
Emily jest adwokatem. Nie ma szczęścia w miłości, dodatkowo traci pracę, kiedy jej romans z szefem wychodzi na jaw. Szuka szczęścia na dnie butelki wina, licząc na cud, zatapia smutki w alkoholu. Pewnego wieczoru budzi się na ławce w parku, obserwowana przez tajemniczego mężczyznę. Okazuje się nim być Igor. Dwójkę zagubionych ludzi zaczyna łączyć namiętność, a później kolejne uczucia. W tym samym momencie odzywają się demony przeszłości lekarza.
Minęło kilka dni. Kilka dobrych dni. Jadaliśmy wspólnie posiłki, kochaliśmy się każdej nocy, a raz nawet byliśmy w kinie. Igor postanowił spędzać ze mną więcej czasu. Ryzykował, ale oboje pragnęliśmy maksymalnie nacieszyć się sobą.
Debiut, lekkie pióro i autentyczna codzienność
Nowa Tożsamość to debiut aktorki. Udany debiut. Lekkie pióro Eweliny sprawia, że książkę czyta się przyjemnie i lekko. Ciężko doszukać się wielu wątków, przez co nic nie miesza się w głównej historii. Dodatkowo otrzymujemy porcję rozwiniętych relacji z rodziną i przyjaciółmi, co rzadko można spotkać w tego typu powieściach.
Jednak była jedna rzecz, która nie do końca mi się spodobała. Mianowicie prędkość wątku miłosnego. Nie minęło wiele czasu, a Igor nie mógł żyć bez Emily. Oczywiście wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, jednakże tutaj nie wyglądało to na takie uczucie. Raczej było to coś w rodzaju pożądania i swędzenia niektórych części ciała. Jednakże dzięki temu zabiegowi książka się nie ciągnie, nie jest nudna i usypiająca, więc mogę wybaczyć autorce ten pośpiech.
Przyznam również, że nie polubiłam Emily. Niepewna siebie kobieta z niską samooceną poszła w kierunku prawa. Do tego sama przyznała, że brak jej charyzmy, co przekłada się na problemy podczas rozpraw. Odebrałam ją jako wścibską i nieco upierdliwą osobę. Wydawało się, że lubi wiedzieć wszystko, a wiedzę tę interpretować na podstawie powierzchownej obserwacji.
Mimo że postać seksownej prawniczki nie przypadła mi go gustu, to cała historia jest świetna. Chociaż bije normalnością, jest w niej coś autentycznego. Nie spotykamy tu przerysowanych, idealnych bohaterów. Na próżno szukać perfekcji i całkowicie odpowiednich odruchów. Za to otrzymujemy porządną dawkę emocji i wspaniałą opowieść. Nowa Tożsamość to pikantny romans z kryminalnym tłem, który wciąga i trzyma w napięciu do ostatniej strony.
A już niedługo, bo 12 sierpnia swoją premierę będzie miała druga część książki pt. Stracona Tożsamość
https://writerat.pl/ludka-skrzydlewska-po-godzianch-romans-z-nutka-sensacji-write-43256-43-recen-zent/
Książki tego rodzaju w ogóle nie trafiają w mój gust czytelniczy, więc raczej nie zdecyduję się na lekturę.
Początkowo miałam nie czytać, ale chyba jednak dam jej szansę.
Muszę przyznać, że recenzja mi się podoba.
Raczej nie moje klimaty 😉
Może być ciekawa ?