Chris Carter po raz kolejny zabiera nas do pełnego brutalnych morderstw Los Angeles. Miasta, w którym nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka… W tej mrocznej wersji Miasta Aniołów nawet nasz najlepszy przyjaciel może być poszukiwanym na skalę światową seryjnym mordercą.
Na tropie nieuchwytnego mordercy
Tym razem Hunter z Garcią muszą zmierzyć się z zadaniem odnalezienia człowieka, który torturuje swoje ofiary, a następnie maskuje własne czyny m.in. zwykłymi wypadkami. Detektywi nie będą jednak sami. Jak zawsze mogą liczyć na pomoc kapitan Barbary Blake, doktor Carolyn Hove, doktor Susan Slater oraz Shannon Hatcher, które darzą bezgranicznym zaufaniem.
Pozornie bez ofiary
W jaki sposób prowadzić śledztwo bez żadnych poszlak odnośnie wyboru ofiary? Jak kierować dochodzeniem, gdy oficjalnie nie doszło do morderstwa? Co zrobić, aby złapać sprawcę bez możliwości zinterpretowania miejsca zbrodni? Jak powstrzymać kogoś, czyjego istnienia nikt nie jest w stanie potwierdzić? Czy w takich warunkach detektywom uda się odkryć prawdę? A także, ile osób będzie jeszcze musiało zginąć nim odnajdą sprawcę?
Inspiracja rzeczywistością
Na samym początku książki możemy przeczytać słowa: „Ta historia jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami”. Prawdopodobnie z tego też powodu autor określa Obserwatora śmierci mianem tomu mniej brutalnego od poprzednich. Wzmianka o inspiracji autentycznymi zdarzeniami sprawiła, że z początku porównałam tę książkę do Geniusza zbrodni, czyli szóstego tomu serii. Byłam w wielkim błędzie! Te dwie historie są zupełnie różne, co czyni je niepowtarzalnymi.
Podsumowując
Dzięki Chrisowi Carterowi po raz kolejny możemy poznać sekrety ludzkiego mózgu, a także cechy wyróżniające seryjnych morderców spośród reszty ludzkiej społeczności. Z każdą kolejną stroną zagłębiamy się w losy Huntera i Garcii. Wraz z nimi staramy się rozwiązać zagadki i pokonywać kłody rzucane im pod nogi przez los.
Jednym uda się odkryć sprawcę, innych (tak jak mnie) zakończenie wbije w fotel i sprawi, że szczęka znajdzie się na poziomie podłogi. Jedno jest pewne, Obserwator śmierci, tak samo jak poprzednie książki z tej serii, zostanie w naszej pamięci na bardzo, bardzo długo.
Przeczytaj także recenzję Bursztynowego miecza.