Zimne światło gwiazd to historia o podróżach w kosmos. O tym, jak ludzie odkrywają nieskończony byt, który inspiruje naukowców do badań, gdyż chcą poznać tajemnice kryjące się w niezbadanej jeszcze galaktyce.
Zimna jak światło gwiazd
Bartek Biedrzycki stworzył historię, można powiedzieć, poruszającą się w ruchu jednostajnym. Nie ma w niej porywających momentów czy nudnych rozdziałów, które się niemiłosiernie ciągną. W fabule nie znajdziecie namiętnego romansu bądź mrożącego krew w żyłach potwora. Tylko kosmos.
Bohaterowie są normalni. Nie są wyidealizowani ani też nudni. Prowadzą życie zwykłych szarych ludzi, którzy czasami latają w przestrzeń kosmiczną.
Chodź, podbij ze mną kosmos
Autor przedstawia podróże w kosmos jako coś przełomowego. Przy każdej z wypraw bohaterom towarzyszą różne emocje – ekscytacja, duma, strach. Bartek Biedrzycki sam w notce od autora wspomina, że chciałby, aby eksploracja wszechświata w dzisiejszych czasach nadal była czymś niezwykłym. Zimne światło gwiazd pokazuje, z czym wiązały się początek prób podboju galaktyki – kolejne ulepszone rakiety, pierwsze zwycięstwa czy śmierci.
Każdy z wątków jest interesujący, jednak najbardziej zachwycił mnie pierwszy opowiadający o niemieckim oficerze Thomasie, który w 1940 roku decyduje się na to, aby być pierwszym człowiekiem w kosmosie. Jego historia jest najciekawsza, jednak inne nie pozostają daleko w tyle. Niestety, żołnierz nie przeżył pierwszego lotu, ale autor zakończył jego wątek w genialny sposób.
Każdy z bohaterów inaczej odczuwa kosmos. Postacie czują jego potęgę i nachodzą ich ciekawe przemyślenia, które mogą zmienić historię.
Dodatki
Książkę urozmaicają wstawki z gazet. Dzięki nim możemy wczuć się nie tylko w bohaterów, ale i cywilów. Świetne są również ilustracje oddające klimat książki.
Ilustracje przedstawiające Europę są genialne. Dawno nie spotkałam się z pozycją, która jest tak urozmaicona graficznie jak Zimne światło gwiazd. Widać, że zarówno autor, jak i wydawnictwo włożyli dużo pracy w wydanie tej powieści.
[penci_review]
Czy naprawdę patrząc na ten sam księżyc, wszyscy widzimy to samo? – recenzja Wszyscy patrzymy na ten sam księżyc.
Dziękuję Wydawnictwu IX za udostępnienie egzemplarza.