Tym razem autor odkrył przed nami tajniki dziennikarskiego świata. Po przeczytaniu Piekło jest puste nie spojrzycie tak samo nawet na najkrótszy serwis informacyjny…
Słowem wstępu
Piekło jest puste to książka, której niesamowicie wyczekiwałam i co do której, ze względu na moją miłość do książek Remigiusza Mroza, miałam bardzo wysokie oczekiwania. Czy się na niej zawiodłam? Zdecydowanie nie.
Poznajmy bliżej głównych bohaterów…
Sandra Szpila
Brutalnie szczera, często bezkompromisowa, zdeterminowana, zawsze dążąca do ustalonego przez siebie celu dziennikarka. Do jej zalet należy także fakt, że jest ona niesamowicie skuteczna w swoich działaniach oraz to, iż stara się dotrzeć nawet do najbardziej brutalnej i okrutnej prawdy. Mimo wieloletniej pracy w NSI (jednej z najpopularniejszych stacji telewizyjnych) żaden szary człowiek, zwykły odbiorca przekazów medialnych nie ma pojęcia, jak wygląda Szpila. Jest to wynikiem wręcz panicznego strachu kobiety przed wystąpieniami przed kamerą. Jednak nie przeszkadza to jej w rozwoju kariery. Udowodniła bowiem, że „za kulisami” może być równie skuteczna, co reszta dziennikarzy. Jej cięty język, niepozbawiony sarkazmu, sprawił, że momentalnie zapałałam do niej sympatią. A może wynikło to również z tego, że w pewnym stopniu przypomina mi ona moją ukochaną mecenas — Joannę Chyłkę?
Kuba Wagner
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy NSI. Został zawieszony ze względu na ciągnące się za nim widmo skandalu. Teraz wraca, aby odbudować swoją karierę, i swój wizerunek. Ma poprowadzić, wkrótce pewnie jeden z najbardziej rozpoznawalnych, program interwencyjny „Raport”. Mam wobec niego bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony bowiem uwielbiam jego słowne utarczki ze Szpilą oraz cenię jego determinację, wolę walki, dążenie do postawionego celu. Ponadto Kuba jest zdolny do naprawdę gigantycznych poświęceń, gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo bliskich mu osób. Jednakże z drugiej strony denerwowało mnie jego podejście do skandalu, jaki wybuchł wokół jego osoby, a także jego nieumiejętność przyznania się do błędu, do potwierdzenia, że to, co zrobił, było niewłaściwe.
Aurelia Skowrońska
Nowa stażystka w NSI. Na pierwszy rzut oka wygląda na nieśmiałą i niepewną własnego zdania. Przywodzi na myśl osobę dosyć łatwą do zmanipulowania lub naprowadzenia na korzystną dla drugiej osoby opinię. Jednak bardzo często dawała do zrozumienia, że ci, którzy tak uważają i wątpią w jej kompetencje, są w wielkim błędzie. Gdy dowiedziała się, kto został prowadzącym najnowszy program interwencyjny, nie ugięła się, nie uciekła, tylko z wysoko uniesioną głową wkroczyła na krętą i wyboistą drogę prowadzącą do wymarzonej kariery. Podziwiam tę młodą dziewczynę za to, że mimo wszystkiego, czego doświadczyła w życiu, nadal walczyła o sprawiedliwość i godne życie swoje, swoich najbliższych oraz wszystkich tych, którzy na nie zasługują.
Sergiusz Marat
Drugi z nowych stażystów w NSI. Jak na tak młodego człowieka, skrywa naprawdę wiele. Otaczają go nie tylko niewinne tajemnice, ale także niebezpieczne kłamstwa. Mimo wszystkiego, czego się dopuścił, uważam, że w głębi serca jest dobrym człowiekiem z trudną i nieciekawą przeszłością, która kogoś słabszego psychicznie bardzo szybko by złamała. A jednak Marat dalej tutaj jest, co świadczy tylko i wyłącznie o jego harcie ducha. Jednakże Sergio zdecydowanie nie jest kimś, kogo warto naśladować. Pomimo tego nie mam do niego stosunku całkowicie negatywnego. Są rzeczy, które w nim lubię, ale są też takie, które nie tylko wpłynęły na życie jego i otaczających go osób, ale również na to, jak go postrzegam.
… oraz tę, od której wszystko się zaczęło
Patrycja Dobska — dziennikarka, od której zaczęła się cała ta historia. To ona odkryła coś mogącego zmienić naprawdę wiele, nowe fakty w sprawie zaginięcia Wiktorii Juckiej. Fakty, do których śledczy nie dotarli przez dziesięć lat. Fakty, o których istnieniu nie mieli nawet pojęcia. To ona postanowiła reaktywować stare dochodzenie i być może nareszcie pokazać całej Polsce, co dekadę wcześniej spotkało Wiktorię. To ona dzięki tej sprawie i nowym informacjom sprawiła, że spełniło się jej największe marzenie w dziennikarskiej karierze — możliwość poprowadzenia własnego programu interwencyjnego. I to właśnie ona, materiałem, jaki zamierzała opublikować w pierwszym odcinku „Raportu NSI”, sprowadziła na siebie ogromne zagrożenie. Zagrożenie, z którego rozmiaru nie zdawała sobie sprawy.

Mój stosunek do książek autora
Czytanie książki Piekło jest puste było dla mnie niczym powrót do domu do ciężkim, wyczerpującym dniu. Mimo że zaczynając przygodę z tą powieścią, nie znałam jej bohaterów, to byłam bardzo dobrze zaznajomiona ze stylem pisania autora. Ta książka sprawiła, że jeszcze mocniej pokochałam twórczość Remigiusza Mroza, chociaż myślałam, iż jest to już niemożliwe. Po raz kolejny, zarówno autor jak i jego powieści, udowodnili mi, że byłam w wielkim błędzie.
Niesamowita relacja z bohaterami
Wraz ze Szpilą, Wagnerem, Skowroną i Maratem przeżywałam wszystkie ich wzloty i upadki podczas prac nad kolejnymi odcinkami „Raportu”. Byłam przy nich, gdy cieszyli się z każdego, nawet najmniejszego sukcesu, każdego elementu, który mógł sprawić, że ich program zyska jeszcze większą oglądalność. Byłam przy nich, w momencie, w którym dotarło do nich, że sprowadzili na siebie takie samo niebezpieczeństwo jak Patrycja Dobska. W momencie, w którym zrozumieli, że igrają z losem i w każdej chwili mogą pożegnać się z rzeczywistością, jaką znali, z życiem, jakie znali i kochali. I to było wspaniałe uczucie. Móc aż w tak ogromnym stopniu, aż tak mocno zżyć się z bohaterami, dzielić z nimi uczucia, wspomnienia, emocje, traumy. Dzielić z nimi życie. Oddychać jednym powietrzem.
Dla mnie ci bohaterowie nigdy nie byli i nie będą tylko literkami na papierze. Stali się dla mnie jednym z ważniejszych elementów mojej osoby, moimi przyjaciółmi, moją rodziną. Bo w końcu to przyjaciele są rodziną, którą sami sobie wybieramy.
Słowem podsumowania
Nie jestem w stanie żadnymi słowami w pełni wyrazić mojej miłości, zarówno do książki Piekło jest puste, jak i jej bohaterów (oraz innych książek Remigiusza Mroza). Mam jednak nadzieję, że przynajmniej część z was moja recenzja zachęciła do sięgnięcia po tę pozycję i rozpoczęcia (lub kontynuowania) przygody z twórczością autora. Dajcie się porwać Szpili, Wagnerowi i reszcie w pełną zawirowań historię odkrywającą pewne karty, pewne mroczne tajemnice dziennikarstwa, tajemnice, które prawdopodobnie, według niektórych, nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Dajcie się porwać inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami historii, w której nie każdy jest tym, za kogo się podaje.
Jeżeli natomiast szukacie czegoś w nieco innym klimacie, polecam przeczytać recenzję „Cienia”!