„Salomonowy wyrok” – arcytrudna zagadka – recenzja książki Johna Finnemore’a

Recenzentka

Słyszeliście o Żuchwie Kaina? Jeśli tak i interesują Was takie zagadki, to obowiązkowo sięgnijcie po Salomonowy wyrok.
Egzemplarz książki – w ramach współpracy barterowej – otrzymaliśmy od:
Czwarta Strona

ZBRODNIA DOSKONAŁA

Dzień przed sylwestrem policja odkrywa ciało osoby śmiertelnie dźgniętej czymś ostrym. Pomieszczenie, w którym ją znaleziono, było zamknięte od środka, a na miejscu nie ma narzędzia zbrodni. Śledczy rozkładają ręce – brakuje dowodów, poszlak, motywu, czegokolwiek, co mogłoby pomóc w ustaleniu tożsamości zabójcy. Sprawa od początku wydaje się nie do rozwiązania.

Tymczasem sprawca trzyma w swoim mieszkaniu pudełko z pocztówkami. Osoba, która je znajdzie i odczyta we właściwej kolejności, pozna prawdę nie tylko o tym jednym morderstwie, lecz także o dziewięciu innych, popełnionych w ciągu tego samego roku.

POTOMEK „ŻUCHWY KAINA”

W 1934 roku Edward Powys Mathers opublikował Żuchwę Kaina, niezwykle trudną łamigłówkę w formie książki. Dla tego, kto ją rozwiązał, przewidziano nagrodę. Przez prawie sto lat udało się to tylko trzem osobom. Ostatnią był John Finnemore. Komik podjął się tego wyzwania w czasie lockdownu. Niedługo później ujawnił, że pracuje nad podobnym projektem. Tak narodził się Salomonowy wyrok, duchowy następca Żuchwy Kaina.

POZIOM TRUDNOŚCI: HARDCORE

W recenzji Przemyśl to pisałam, że niektóre zagadki zaproponowane przez Aleksa Bellosa to trening dla umysłu. Cóż, po lekturze Salomonowego wyroku stwierdzam, że tamte łamigłówki to był pikuś. Tu naprawdę wchodzimy na wyższy poziom. Naszym zadaniem jest ustalić, kto zabił, w jaki sposób i gdzie. Musimy doprowadzić do rozwiązania aż dziesięć morderstw. Informacje o nich rozrzucono po całej powieści, z milionami możliwych kombinacji, z czego tylko jedna okaże się prawidłowa. A zatem Salomonowy wyrok to nie książka, którą czyta się od początku do końca. Najlepiej – zgodnie z podpowiedzią od wydawcy – powycinać strony z treścią pocztówek i próbować dopasować je jak elementy puzzli. Trzeba się mocno wczytać oraz mieć dużą cierpliwość.

Przyznam się bez bicia, że nie rozwiązałam zagadki. Nawet jeszcze nie ustaliłam tożsamości pierwszego mordercy i jego ofiary. Kilka razy wydawało mi się, że wpadłam na jakiś sensowny trop, ale jednak to była ślepa uliczka. Chyba muszę zaangażować moją rodzinę w to śledztwo. W końcu Salomonowy wyrok może być świetną zabawą integracyjną, zastępującą tradycyjne planszówki.

Mimo moich niepowodzeń w dojściu do rozwiązania uważam, że ta pozycja dostarcza ogromu frajdy. Wielkie brawa dla autora. Zaryzykuję stwierdzenie, że wymyślenie tak skomplikowanej układanki jest trudniejsze niż napisanie klasycznego kryminału.

PODSUMOWANIE

Salomonowy wyrok to dość konkretne wyzwanie. Jeśli lubicie zagadki, które testują cierpliwość, spostrzegawczość i logiczne myślenie, ta książka będzie dla Was idealna. Można pobawić się w detektywa. Myślę, że dobrze się sprawdzi również jako prezent świąteczny dla tych, co lubią pogłówkować. Polecam, ale z jednym zastrzeżeniem: uzbrójcie się w cierpliwość. Każdemu, kto podejmie się tego wyzwania, życzę szczęścia.


Dla osób lubiących tego typu wyzwania polecam interaktywny kryminał Czy odkryjesz, kto jest mordercą?.

Malwina Niewielska
Malwina Niewielska
Recenzentka
Redaktorka, korektorka i recenzentka. Kocha powieści fantasy oraz młodzieżowe. Gdy nie sprawdza tekstów albo nie pisze recenzji, układa puzzle.

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Tytuł:
Salomonowy wyrok
Autor:
John Finnemore
Tłumacz:
Natalia Wiśniewska
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
Data wydania:
29.10.2025
Liczba stron:
224
Ogólne wrażenia
8
Sposób wydania
8
Trudność
10
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować
ZBRODNIA DOSKONAŁA Dzień przed sylwestrem po...„Salomonowy wyrok” – arcytrudna zagadka – recenzja książki Johna Finnemore'a

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.