Skrzypek to książka, która może opowiedzieć Wam wspaniałą historię miłosną, jeśli tylko otworzycie się na coś odmiennego. Jej autorką jest Zuzanna Śliwińska, bardzo miła i zdaje się utalentowana pisarka. Jeśli chcecie poznać ją bliżej, zapraszamy do przeczytania wywiadu. Tutaj jednak będzie o twórczości.
Skrzypek Zuzanny Śliwińskiej porusza temat, który w tych czasach jest bardzo kontrowersyjny i coraz bardziej nagłaśniany. Widzicie, trudno jest oceniać taki utwór. W recenzjach pod uwagę bierze się nie tylko to, jakim językiem napisana jest książka, czy fabuła jest spójna albo czy bohaterowie dobrze wykreowani. Muszę uwzględnić także, jaką wartość autor może przekazać czytelnikowi. Rozrywkę? Naukę? Radę?
A może kawałek siebie…
Agnieszka Osiecka w „Rozmowach w tańcu” pisała: „U mnie jest blisko z serca do papieru”. Mam wrażenie, że te słowa są bardzo bliskie Zuzannie Śliwińskiej, bo czytając Skrzypka, czujemy, że obraz, który maluje nam się przed oczami, nie powstał z przypadku. Chociaż widać, że malowała go osoba jeszcze bardzo młoda, pociągnięcia literackim pędzlem z akwarelą po drukarskim płótnie tworzą bardzo interesującą kompozycję.
Zuzanna maluje nam parę dwóch kochanków. Jeden z nich, Scott, jest szczerym, lekko cynicznym początkującym pisarzem. Drugi zaś, Eliot, jest wrażliwym i opanowanym byłym skrzypkiem. Między nimi szybko rodzi się miłość, później przyjaźń. Tak, dokładnie w takiej kolejności. Dziwne, prawda? A właśnie wcale nie.
Najpierw miłość, potem przyjaźń
Obejrzałem sporo filmów, ale najlepszy cytat, jaki mi teraz przychodzi na myśl, brzmi: „Pierwszą i ostatnią fazą miłości jest przyjaźń. Brakuje nam tylko środka”. To piękne słowa z filmu Gdyby jutra nie było. I rzeczywiście tak jest – pierwsza faza przyjaźni to nietrwały związek dwóch osób, faza miłości to czas największych prób, druga fala przyjaźni to pieczęć poświadczająca waszą relację.
Scott i Eliot poznają się w Wydawnictwie Wolnym, kiedy oboje zostają odrzuceni. Scott dusi się ze wściekłości i prawie wybucha, kiedy czuje czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Jest to dłoń Eliota. Dwaj mężczyźni ucinają sobie krótką pogawędkę, dosyć niezręczną, i wymieniają się numerami telefonów z zamiarem ponownego spotkania. Tak zaczyna się ich wspólna podróż przez życie.
I pewnie pomyślicie – trudne życie. Ja, przyznam szczerze, byłem bardzo zdumiony, że rodzina, przyjaciele i środowisko, w jakim przebywali Scott i Eliot, nie są wobec nich nietolerancyjni. Zupełnie normalnie przyjmują wiadomość o ich związku, akceptują homoseksualizm. Trochę to nierealne… może nawet bardzo. Dlaczego jednak autorka zdecydowała się przedstawić sytuację w taki sposób? O tym przeczytalibyście w wywiadzie, ale przytoczę Wam jego fragment tutaj:
Kiedy opowiadałam znajomym, o czym mniej więcej jest „Skrzypek”, zwykle odpowiadali coś w stylu: „Więc to książka o gejach?”. I od razu odpowiadałam, że nie. To nie jest książka o gejach. Nie chcę też, aby był to temat kontrowersyjny. W całej powieści nie pojawiają się ani razu słowa „homoseksualizm” czy „homofobia” i tym podobne. Kwestia seksualności nie jest czymś, co należy do poruszanych problemów, w ogóle nie jest problemem i nie powinna być.
Zatem, jak widzicie, autorka chciała, żeby to, co opisuje, było dla nas jak najbardziej normalne. Żebyśmy odebrali tę książkę jak każdą inną, bez zbędnego wyciągania morałów, bez doszukiwania się społecznego manifestu. To książka. Opowieść o pięknej i dla Scotta oraz Eliota zapewne pierwszej prawdziwej miłości.
Ale nie tak łatwo naszemu społeczeństwu zaakceptować społeczne zmiany, co?
O stylu i o tym, dlaczego Skrzypek nie powinien mieć kontynuacji
Raczej trudno się nie domyślić, że Skrzypek napisała osoba młoda. To widać po stylu, narracji i jeszcze nie do końca spójnej fabule. Mimo wszystko jest to dobry debiut. Chciałbym przeczytać jeszcze jedną książkę spod pióra pisarki, ale moim zdaniem Skrzypek powinien pozostać tytułem bez kontynuacji. Po pierwsze dlatego, że pytania bez odpowiedzi mogą być mocną stroną w literaturze. Historia miłosna Scotta i Eliota jest delikatnym romansem bez emanowania seksualnością i, tak jak już wspomniałem, ładnym obrazem, na który powinno się popatrzeć i samemu spróbować dojrzeć, o co w nim chodzi. Po drugie dlatego, że jest to wyróżniająca się pozycja na polskim rynku wydawniczym i jako jednotomowa historia ma urok sama w sobie.