Stanisław Soyka – wirtuoz, aranżer. Człowiek wielu talentów
Nie będziemy przytaczać ogromnego dorobku muzycznego, całej historii pana Soyki. Niezaprzeczalnie, był człowiekiem o niesamowitej wrażliwości artystycznej, a jednocześnie cieszył się ogromnym szacunkiem i sympatią fanów, kolegów z branży, polityków, dziennikarzy… Wielu z nich ma do niego żal:
Staszku, tak się nie robi ludziom. Bo co ja mam teraz powiedzieć? Że „nie żyje wielki Stanisław Soyka”? A ja sobie po prostu myślę, że mnie oszukałeś. Bo oszukałeś, miałeś przynieść ciasto. Jak ci przynosiłem mazurka i paschę na Wielkanoc, mówiłeś: „Eee my grubasy, to już nie możemy jeść”. […] Zostałeś sobą do końca i taki pozostaniesz w naszych głowach…” ~ Robert Mazurek
A inni wspominają go najczulej, jak się tylko da:
Pamiętam, jak w latach 90′, będąc studentką Akademii Muzycznej w Gdańsku, cudem zdobyłam bilety na koncert Staszka w teatrze. Grał wtedy z Yaniną Iwańskim. Cudowny koncert!!! Potem stałam długo w kolejce po autograf 🙂 Stasiu siedział w garderobie w kapciach i przyjmował fanów ❤️ Pomimo zmęczenia był serdeczny i miły. W ciągu następnych lat, kiedy zdobyłam już swoje własne sukcesy, widywaliśmy się na różnych festiwalach i koncertach. Szczerze go lubiłam i podziwiałam jako muzyka… Nie boję się śmierci, jest tylko zamianą światów i końcem, który zwiastuje początek… Ale zawsze w sercu budzi się żal, gdy odchodzi artysta, który podarował światu swoje piękno… ~ Justyna Steczkowska
Śmierć pana Soyki nastąpiła szybko, niespodziewanie. 21 sierpnia, do południa, jeszcze był na próbie w Operze Leśnej. Wieczorem czekał w hotelu na transport. Lecz nie dotarł już na scenę… Poniżej zamieszczamy ostatnie wideo Pana Soyki, właśnie z próby w Sopocie.
Ostatnia próba Stanisława Soyki.
Śmierć Soyki to nie jedyny cios dla polskiej kultury
W ostatnich latach co chwilę otrzymujemy wstrząsające i smutne wiadomości, że kolejny Artysta opuścił nasz świat. My, jako odbiorcy, doceniamy ich „pomniki trwalsze niż ze spiżu”. Nie mówimy tutaj tylko o muzykach. Ale również aktorach, pisarzach, wszystkich tych, którzy tworzyli dorobek kulturowy Polski. Rozwijali go, byli unikalni, przekazywali mądrości następnym pokoleniom. Do takiego grona należy, koniecznie, dodać: Marcela Łozińskiego (twórca polskiego filmu dokumentalnego, nominowany do Oscara), Tomasza Jarosza (aktor dubbingowy i filmowy), Joannę Kołaczkowską (gwiazda polskiego teatru i kabaretu), Urszulę Kozioł (wybitna poetka), Tadeusza Rolke (autor fotoreportaży), Edwarda Cyfusa (znawca warmińskiej kultury i historii), DJ Hazel – Michała Orzechowskiego (DJ, muzyk), Romualda Lipko (polski kompozytor i multiinstrumentalista), Jerzego Stuhra (aktor), Franciszka Pieczkę (aktor) i wielu innych.
Nasuwa się multum pytań: co dalej? Czy teraz to będzie tylko kopiowanie, coverowanie dzieł poprzedników? Czy zaginęła kreatywność w młodym pokoleniu? Czy jednak widać jaśniejącą gwiazdę nadziei?
Zaginęła unikalność, brak własnych pomysłów?
Kiedy kogoś żegnamy, mówimy: „nie będzie takiego drugiego, jak ty”. Owszem. Nie było i nie będzie, bo każdy na swój sposób jest unikalny. Pytanie, czy unikalność idzie w parze z talentem? Niejednokrotnie, w Internecie, spotykać się można z opiniami na temat młodych twórców (z różnych dziedzin):
Ale to już było. Bez polotu.
Muzyka w jednym bicie i autotune. Nie słychać w ogóle unikalności w barwie głosu.
Więcej w tym kontrowersji niż talentu.
Ma kasę, to ma możliwość na promowanie się. Prawdziwe osoby z talentem nie mają szans.
Grafomaństwo.
A Wy? Jaką macie, w tym temacie, opinię?