Sto kwiatów w wazonie
Sto kwiatów to opowieść o relacji syna z matką, która nie jest prosta i łatwa do zrozumienia. Bohaterów poznajemy, kiedy pewnego mroźnego dnia Izumi odnajduje matkę, Yuriko, na pobliskiej huśtawce. To wydarzenie jest pierwszym sygnałem świadczącym o początkach demencji u Yuriko, której stan pogarsza się z każdym dniem w zastraszającym tempie. Utrata pamięci staje się pretekstem do rozważań o tym, co sprawia, że jesteśmy tym, kim jesteśmy. Nasza tożsamość jest zapisana we wspomnieniach, a kiedy je tracimy, co pozostaje?
To, w jaki sposób pamiętamy naszą przeszłość, również nie może być traktowane jako obiektywna prawda. Pamięć jest pełna przekłamań i zniekształceń. Przede wszystkim jest też wybiórcza. Szczególnie mocno widać to w przypadku Izumiego, który często nie dostrzega w swoim otoczeniu tego, co dla innych jest oczywiste. W związku z tym o wszystkim dowiaduje się ostatni. A w rzeczywistości musi usłyszeć wiadomość wprost, bo nie potrafi jej wyłuskać z kontekstu.
Izumi opowiada historię swojej rodziny, w której na pierwszy plan wysuwa się silna więź pomiędzy nim a matką. Tych dwoje zawsze razem spędza sylwestra, nawet wtedy, gdy jego żona spodziewa się dziecka i wydawałoby się, że to jej powinien towarzyszyć. Stopniowo odkrywamy wydarzenia z przeszłości, które sprawiły, że stali się nierozłączni. Matczyna troska przejawia się w dbałości o nakarmienie syna ulubionymi potrawami. Ten intymny obraz niemal wzorcowej miłości ma jednak rysę, którą trudno ukryć, czy też zapomnieć.
Oblicza choroby
Sto kwiatów jest również opowieścią o postępującej chorobie, która zabiera człowiekowi praktycznie wszystko. Demencja sprawia, że Yuriko traci tożsamość i wszystko, co ją definiowało. Jej dom przestaje przypominać miejsce, w którym zawsze żyła, nie tylko dlatego, że go zapomina. Yuriko zaniedbuje przyzwyczajenia, które zwykle pielęgnowała, a co za tym idzie, w jej domu zaczyna panować chaos. Jedynym stałym elementem jest pojedynczy kwiat w wazonie, choć i on coraz częściej zbyt długo stoi tam zapomniany i więdnie.
Przypadek Yuriko pokazuje, jak podstępną chorobą jest demencja. Niepostrzeżenie zmienia człowieka i odbiera mu właściwie wszystko. Bo kim staje się człowiek, który nie zna nikogo wokół siebie i nie rozpoznaje miejsc, w których przebywa? Jego bliscy cierpią chyba jeszcze mocniej, kiedy obserwują urywający się kontakt z rzeczywistością.
Moje wrażenia po lekturze
Po przeczytaniu Stu kwiatów odniosłam wrażenie, że miałam do czynienia z lekturą bardzo osobistą, dotykającą najgłębszych pokładów ludzkiej duszy. Kawamura pisze w dość oszczędny sposób, a jednak wydobywa na powierzchnię najbardziej skryte emocje. Pokazał relację, której intensywność można zrozumieć dopiero wtedy, gdy pozna się całą jej genezę. Książka zachęca do stawiania filozoficznych pytań o czynniki, które czynią z nas ludzi. Lektura Stu kwiatów okazała się nader satysfakcjonująca.
Przeczytaj również naszą recenzję innej książki z „Serii z Żurawiem” pt. Księżniczka Bari.