Strona głównaPublicystykaKulturaStrefy - przedpremierowa recenzja książki Kingi Chojnackiej

Strefy – przedpremierowa recenzja książki Kingi Chojnackiej

Czyżby nadeszła pora na nowe fascynujące dzieło polskiej fantastyki? Być może. Interesujący temat, bardzo dobre wykonanie i ponad 550 stron oprawionych w klimatyczną okładkę. Nie jest to Andrzej Sapkowski, nie jest to także Jacek Dukaj. To po prostu Kinga Chojnacka, która stanowi powiew świeżo… No właśnie, czy na pewno? Rzeczywiście to powieść, która nie jest złym wyborem do czytania, ale posiada mankamenty.

Kinga Chojnacka – Strefy – trochę o fabule

Zobaczyłem tytuł, zobaczyłem opis, pomyślałem: „No muszę przeczytać!” Przeczytałem i czekam na kolejną część, choć gdyby historia zakończyła się w tym tomie, nie stanowiłoby to dla mnie większego problemu. Śmiało napiszę – to opowieść, którą można byłoby zamknąć w 600 stronach i też byłoby dobrze. Autorka zdecydowała się na rozdzielenie jej na kilka tomów, co daje o wiele więcej możliwości. Teraz trzeba je odpowiednio wykorzystać.

Strefy – opis fabuły

Jeden cel. Tylko jeden, ale za to jak wielkiej wagi! Przetrwać.

Mija siedem lat od serii wielkich katastrof. Ziemia składa się wyłącznie z ruin miast, rozległych pustyń i śmiertelnego wirusa, którego działanie masowo przerzedza resztki ludności. Ci, którym udało się przeżyć, a przynajmniej większość z nich, mieszkają w Strefach – specjalnie dostosowanych schronach, których opuszczenie grozi szybką śmiercią.

A jednak Marion Dallas, zabójczyni pracująca na zlecenie przewodniczącego Strefy A, czuje, że nie może w niej zostać ani chwili dłużej. Kiedy odkrywa, że jej matka nie żyje, a siostra poddawana jest brutalnym eksperymentom, bezzwłocznie postanawia zemścić się za wszelkie krzywdy, wyrządzone jej najbliższym. Droga, którą przyjdzie jej przebyć, będzie długa i  skrajnie niebezpieczna, a Marion zostanie zmuszona do zmierzenia się z morderczym upałem, kwaśnymi deszczami i atakiem gangu pozastrefowych. Towarzyszący jej mężczyzna, w ostatniej chwili uratowany przed egzekucją, może pomóc lub okazać się śmiertelnym wrogiem.

Czy Strefy Kingi Chojnackiej to dzieło wybitne?

Nie. Absolutnie nie mogę stwierdzić, że jest to dzieło wybitne. Za to z entuzjazmem zaznaczam, że książka sama w sobie jest dobrą lekturą, chociaż niedopracowaną. Na plusy zasługują okładka, tematyka i… o dziwo opisy. Dialogi są dosyć sztuczne, nie brzmią aż tak realnie, chociaż nigdy nie przyszło mi żyć w takich warunkach, w jakich żyją postacie. No ale bez przesady! Przecież nie da się ciągle kończyć czyichś myśli, a bohaterowie książki tak właśnie robią – nawzajem kończą swoje wypowiedzi.

Jednak opisy to coś, co sprawiło, że polubiłem styl autorki i mam nadzieję, że w przyszłości stanie się ona bardzo rozpoznawalna. Dla samych opisów poświęciłbym połowę dialogu, bo one po prostu są dobre. Ciekawość to jedno, ale sam styl pisania mnie przekonuje.

Co do bohaterów – nie są źle wykreowani, ale też nie zostaną mi na długo w pamięci. Chyba że postać Marion, bo ta akurat była bardzo wnerwiająca. Nie w taki sposób, żeby jakkolwiek utrudniało to odbiór książki, ale po prostu trudny charakter Marion dawał się we znaki.

Postapokaliptyka – czy o niej zapomniano?

Jak widać nie. I to świetna wiadomość, ponieważ bardzo cenię utwory poruszające się w tej właśnie tematyce. Mimo że często są powtarzalne. Bo co nowego w tej kwestii wymyślić? A no, da się. W wypadku powieści Chojnackiej nie ma aż tak kreatywnego pomysłu, ale też nie jest to dno powtarzalności. Myślę, że raczej coś pomiędzy tymi dwiema rzeczami, i podsumowując, można to czytać z satysfakcją.

Dla kogo są Strefy?

Strefy to przede wszystkim historia fantasy oparta o świat, w którym każdy dzień stanowi niewiadomą. Należy cały czas mieć się na baczności, walczyć o przetrwanie. Ponadto do strzeżonej Strefy często wdzierają się nieproszeni goście. Czasem to tylko grupa pozastrefowych osób, które cudem żyją na bezkresnych pustkowiach, a czasem wyspecjalizowani szpiedzy z innej Strefy, z misją sabotażu. W końcu im mniej ludzi, tym więcej wody przypadającej na jednostkę.

Autorka zapoczątkowała nowe uniwersum, które – jako że jest krainą pustyń po wielkiej zagładzie – daje niesamowite możliwości kreacji. Mam wiele pytań i chętnie zadałbym je teraz Kindze Chojnackiej, ale poczekam na kolejne tomy. Mam nadzieję, że pojawią się szybko.

Odpowiadając na pytanie – myślę, że to odpowiednia pozycja dla wszystkich fanatyków przygody, survivalu oraz spekulacji o końcu świata.

Ocena: 7/10


Zobacz wywiad z Penelope Ward

Newsy o kulturze

Przeczytaj także

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.