Trollheim. Mścicielka z Helheimu
Misja ochrony świata przed zakusami Lokiego i jego przerażających towarzyszy z Helheimu staje się coraz bardziej niebezpieczna. Adam, Tara i Tobiasz posiadają klucz do bramy do podziemnej krainy i strzegą go, by nikt, kto chce zagłady ludzie, nie mógł się stamtąd wydostać. A jednak znów okazuje się, że wrogowie nie szczędzą sił, by znaleźć się w Trollheimie i realizować swoje plany.
Trollheim. Mścicielka z Helheimu to kolejny tom cyklu o dzielnych nastolatkach, którzy w opuszczonym domu w środku lasu odkryli przejście do nordyckiej krainy umarłych. Dostali misję chronienia klucza do przejścia. Jednak nadal są tylko młodymi ludźmi i nie zawsze wiedzą, komu mogą zaufać. Kiedy w szkole pojawia się nowy nauczyciel wraz z córką Heleną, tylko Tara nie jest przekonana o ich dobrych zamiarach. Chłopcy starają się zaprzyjaźnić z nową koleżanką, mimo że sprawia ona wrażenie dziwnej. I dlaczego nieustannie ma takie zimne ciało?
Nie tylko mitologia
Obok mrożącej krew w żyłach, niebezpiecznej i pełnej wstrętnych potworów przygody, dzieje się normalne życie nastolatków, którzy nie mają łatwo. Wszyscy mierzą się z problemami rodzinnymi, doświadczają braków, które wpływają na ich psychikę. Mama Adama znów zaczęła sięgać po alkohol, a w ich domu zaczęli pojawiać się obcy mężczyźni. Rodzice Tobiasza są nadopiekuńczy i ingerują w każdy najdrobniejszy elementy życia syna. Są zawsze gotowi nieść pomoc, co, na dłuższą metę, budzi w chłopcu poczucie osaczenia. Całkiem inaczej jest w domu Tary, która z kolei nie dostaje wystarczająco dużo uwagi od rodziców, którzy obdarzają nią liczne rodzeństwo dziewczyny. To wszystko sprawia, że przyjaciele szukają wsparcia w swoim towarzystwie, a łączące ich więzy są coraz ciaśniejsze. Na szczęście dają sobie wszystko, czego nie otrzymują w domach.
Już baśnie były straszne
Jak już wspomniałam, Trollheim. Mścicielka z Helheimu jest jeszcze straszniejsza, niż poprzednia część. Autor nie oszczędza młodym czytelnikom opisów walk z potworami, w których leje się krew, miecze przebijają ciała, strzały wbijają się w ramiona, a nieumarłe draugi cuchną i obrzydliwie rzężą. Nie jestem do końca przekonana, czy są to odpowiednie treści dla młodych czytelników (książka jest przeznaczona dla dzieci od 9. roku życia), jednak bierze się to głównie z osobistej niechęci do grozy i naturalistycznej dosłowności w opisie scen walk.
Zapał i niecierpliwość, z jakimi podchodzą do tej lektury moi synowie, skłonił mnie do zgłębienia tematu grozy w literaturze dziecięcej. I mam bardzo pozytywne wnioski. Dlatego nie chciałabym nikogo zniechęcić do sięgnięcia po książkę, bo sama sięgam i będę sięgała, gdy tylko pojawią się kolejne części. Zachęcam do podążania za wrażeniami i zainteresowaniami swoich pociech. Jeśli poznawać świat grozy w młodym wieku, to tylko w takiej formie i jakości, jaką reprezentuje seria Trollheim.
Przeczytaj również naszą recenzję pierwszego tomu Trollheim.