Zusak już na początku ostrzega, że Trzy dzikie psy i prawda to inna książka. Od razu można wyczuć, że to osobista historia, a nie tylko opowieść o psach. Autor dzieli się swoimi przemyśleniami, faktami z życia i zaskakującymi wydarzeniami – aż trudno uwierzyć, że ktoś mógłby coś takiego przeżyć. Cała historia skupia się wokół jego ukochanych zwierząt – Reubena, Archera i Frosty.
Co takiego wyjątkowego jest w powieści Trzy dzikie psy i prawda?
Nie spodziewałam się, że autor, zanim rozpocznie właściwą opowieść, opisze sam moment pisania, np. jak siada do tekstu, wspomina, zastanawia się. Ten autotematyczny fragment bardzo mnie zaintrygował i wiedziałam od razu, że polubię narratora-autora. Czytając, dowiadujemy się, jak został pisarzem, co go ukształtowało, poznajemy wiele faktów z prywatnego życia pisarza – jego żona Mika pochodzi z Polski. Dzięki temu można inaczej spojrzeć na pewne książki i zobaczyć, jakie przeżycia towarzyszyły mu przy pisaniu Złodziejki książek i Glinianego mostu.
Głęboka więź
Początkowo historia wydaje się lekka i zabawna. Narracja jest prosta, pełna ironii (autor nazywa psy „psią mafią”, „bandytami”) i ciepła. Zusak w świetny sposób odczytuje to, co mogły myśleć jego psy. Czasem pozwala im „przemówić”, wplatając w tekst ich komentarze ujęte w cudzysłów. Nie da się nie czytać tego z poważną miną. Jednak z czasem historia nabiera głębi i wzrusza. Autor coraz częściej pozostawia czytelnika z uczuciem niepokoju i pytaniem „co dalej?”. Pokazuje, jak trudno jest miłośnikowi zwierząt żyć bez nich. Wspomina, że on na początku adoptował koty, ale i tak to psy zawsze zajmowały wyjątkowe miejsce. Opisuje spacery, wspólne radosne chwile, ale nie ucieka od trudnych tematów, takich jak agresja, pożegnanie, żałoba. Relacja z tymi „dzikimi psami” to nie tylko dobre chwile, ale często odpowiedzialność, stres, codzienna praca.
Moje przemyślenia
Trzy dzikie psy i prawda nie były dla mnie łatwą lekturą. Niektóre fragmenty są wstrząsające, ale prawdziwe. Autor bardzo dobrze pokazuje, że nie da się żyć bez zwierząt, jeśli już raz się je pokochało. Historia tych psów głęboko mnie wzruszyła. Przypomniała mi moje własne zwierzęta, które odeszły za tęczowy most. Myślę, że każdy miłośnik psów czy kotów znajdzie tu cząstkę siebie.
Jestem godna podziwu dla autora, że udało mu się przelać historię psów na papier. Całość jest bardzo przemyślana. W każdym zdaniu czuć przywiązanie i tęsknotę. Tak wyjątkowych psów na pewno nie da się zapomnieć. Jak napisano w blurbie (trudno się z tym nie zgodzić), ta historia to:
Totalny chaos. Uliczne walki, zniszczenia, wizyty w szpitalach i interwencje policji.
Polecam także książkę o innym dzikim stworzeniu Jak wychować zająca – historia niezwykłego stworzenia.


