Bartłomiej Fitas jest znanym autorem publikującym pod szyldem Wydawnictwo Dom Horroru. Po zaskakująco udanym debiucie (Potępiona) przyszła kolej na drugą pełnoprawną powieść pt. Umarli nie wracają, w której bezlitosne zło czai się niemal na każdym kroku.
Książka opowiada historię pogrążonego w żałobie małżeństwa, Sławka i Darii, które przeprowadza się do małego miasteczka na Pomorzu. Bohaterowie, chcąc pozbierać się po traumatycznej śmierci syna, powracają w rodzinne strony, aby na nowo ułożyć sobie życie. Względny spokój przerywa niespodziewana wizyta sąsiadki, która proponuje im przywrócenie do życia zmarłego, Artura. Rodzice nie wiedzą jednak, że pochopnie podjęta decyzja wywróci losy całego miasteczka do góry nogami. W okolicy zaczyna bowiem dochodzić do makabrycznych morderstw. Na domiar złego w pobliżu każdej zbrodni widziana jest tajemnicza postać, zwana Świecącym Człowiekiem.
Bohaterowie
Historia powieści Umarli nie wracają skupia się wokół dwóch głównych bohaterów – Marcina i Sławka. Pierwszy jest młodym, zbuntowanym muzykiem, którego życie kręci się wokół paleniu trawki oraz graniu w garażowym zespole heavy metalowym. Jednak błogą egzystencję zaburza niespodziewana śmierć najbliższych przyjaciół, zamordowanych podczas jednej z prób bandu. Z nastolatków zostają dosłownie skrawki, a świadkiem ów morderstwa jest właśnie Marcin. Od tego momentu rozpoczyna się walka o przetrwanie i nieustanna ucieczka przed Świecącym Człowiekiem. Kolejną postacią jest Sławek, ojciec zmarłego na raka Artura. Choć mężczyzna wciąż nie może się pozbierać po stracie syna, musi stawić czoła temu, co rozpoczęło krwawy terror w pomorskim miasteczku. Z początku nie dopuszcza on myśli, że za makabrycznymi zbrodniami stoi jego zmarły syn, lecz wraz z rozwojem historii postanawia stawić czoła temu, co nigdy nie powinno opuścić bram piekielnych.
Nie sposób zaprzeczyć, że to właśnie świetnie wykreowani bohaterowie pierwszoplanowi stanowią trzon całej książki. Postacie są bardzo realistycznie, mają swoje odmienne, acz ciekawie poprowadzone osobowości, przez co śledzenie ich losów stanowi bardzo przyjemny element przygody z powieścią. W szczególności moją sympatię wzbudził Marcin — bystry, lecz nieogarnięty nastolatek, który mimo przeciwności losu angażuje się w rozwikłanie tajemnicy Świecącego Człowieka.
Z drugiej strony kilka wątków osobowych nie wyróżnia się niczym szczególnym, ot zwykli mieszkańcy, których losy mają na celu pchnąć fabułę do przodu. Nie jest to oczywiście coś złego, aczkolwiek kilka wątków aż prosi się o rozwinięcie, w szczególności Daria (matka Artura).
Zawartość
Powieść Umarli nie wracają oscyluje wokół gatunku horroru i pośrednio kryminału, gdyż późniejszy rozwój wydarzeń nasuwa na myśl wątek detektywistyczny z elementami grozy. Niemniej jednak książka wpisuje się w standardy dzieła mającego na celu przestraszyć czytelnika, zachwycić złowrogim klimatem i wyryć w głowie atmosferę nieprzerwanego niepokoju. I to akurat autorowi się udało. Choć stricte fabuła nie jest na tyle odkrywcza, by nie móc oderwać się od lektury choćby na chwilę, tak poprowadzona akcja i tempo wydarzeń w umiejętny sposób wodzą za nos czytelnika, miejscami zaskakują i — co najważniejsze — wzbudzają emocje. Aż chciałoby się krótko podsumować, iż Umarli nie wracają jest książką dobrą, poprawnie napisaną, acz z pewnością nie jest to szczyt możliwości autora.
Lektura w odbiorze jest przyjemna, pióro autora lekkie i obrazowe. Z łatwością można zatopić się w typowo małomiasteczkowym klimacie, a jednocześnie odczuwać niepokój i ciekawość przed kolejnymi makabrycznymi zbrodniami. A te zostały umiejętnie i szczegółowo opisane, za co oczywiście należy się wielki plus dla twórcy. Miejscami detale morderstw są przedstawione dość skromnie, a czasem dostajemy soczyste sceny gore, ociekające posoką i flakami.
Podsumowując…
Umarli nie wracają jest powieścią udaną, spełniającą wymogi przeciętnego czytelnika grozy, a jej zawartość przyciąga intrygującą fabułą i wzbudzającymi sympatię bohaterami. Nie ukrywam, że po lekturze Potępionej moje oczekiwania były nieco większe, aczkolwiek najnowsze dzieło Bartłomieja Fitasa udowadnia, że autor na polskiej scenie grozy dopiero się rozkręca.
Za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu Dom Horroru, a Was zapraszamy do lektury recenzji Tramwaj nr 1852 autorstwa Edwarda Lee.