Wieloryb i koniec świata Johna Ironmongera to pełna refleksji klimatyczna powieść o fascynującej fabule. Autor zabiera czytelnika do małego miasteczka w Kornwalii, stawiając go w samym centrum apokaliptycznych (choć nie do końca) wydarzeń.
FABUŁA
Pewnego dnia w zwykłym miasteczku St. Piran dzieje się niezwykła rzecz. Na brzeg plaży zostaje wyrzucony wieloryb, a wraz z nim nagi mężczyzna o niewiadomym pochodzeniu. To wydarzenie wywołuje w społeczeństwie falę zaciekawienia, ale i przerażenia.
Czego widmem jest płetwal osiadły na wybrzeżu? Staruszek Garrow uważa, że jest to znak zbliżającego się zła. Inni jednak bardziej zaciekawieni są tajemniczym mężczyzną, którego wyrzucił ocean. Kim jest i jak dostał się do St. Piran? Przecież to małe miasteczko na skraju Kornwalii, tak odległe i zapomniane przez świat, rzadko kiedy odwiedzali turyści. A nawet jeśli ocaleniec był turystą, to co robił nagi w wodzie i… prawie martwy?
W TYM MIEŚCIE PLOTKI SZYBKO SIĘ ROZCHODZĄ…
St. Piran liczy jedynie trzysta siedmiu mieszkańców. Każdy zna każdego, i każdy wie o każdym wszystko, nawet najgłębsze sekrety. Autor w niemal idealny sposób przedstawia społeczność i to, jak na co dzień funkcjonuje.
Bohaterowie Wieloryba i końca świata to postacie złożone, pełne sprzeczności i głębokich emocji. A jest ich tylu, że aż trudno wszystkie zliczyć! Ich losy splatają się w nieoczekiwany sposób (dzięki wielorybowi, oczywiście!), napędzając fabułę i niemal do końca trzymając czytelnika w napięciu.
Może się wydawać, że czytanie o zwykłych ludziach jest nudne, jednak autor umiejętnie łączy realistyczne opisy codziennych zmagań bohaterów z widmem nadchodzącej apokalipsy, tworząc atmosferę niepokoju i tajemnicy oraz oddając urokliwość więzi, która spaja całą społeczność w jeden byt.
Przeczytaj również: Recenzja książki To lato będzie inne Carley Fortune
KLIMATYCZNIE I EFEKTYWNIE
Autor posługuje się lirycznym, niemal poetyckim językiem, który nadaje książce głębię i wielowymiarowość. Dodaje jej uroku i magii, nie komplikując jednak nadto przekazu całej powieści. Narracja jest bogata w metafory i symbole; wiele jest nawiązań do literatury, którymi posługują się sami bohaterowie. To sprawia, że każda strona książki kryje w sobie więcej, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.
Klimat powieści jest po prostu niesamowity. Czytając, czułam, jakbym sama była mieszkańcem St. Piran i osobiście brała udział w wydarzeniach zaprezentowanych przez autora. Raz za razem czułam lekkość i beztroskość na przemian z napięciem i niepewnością spowodowanymi apokaliptyczną przepowiednią końca świata. Co tu więcej dodać – czytanie tej książki było po prostu fantastycznym przeżyciem.
BARDZIEJ AKTUALNA NIŻ PRZYPUSZCZAŁAM
Tematyka Wieloryba i końca świata ma zaskakująco wiele wspólnego z doświadczeniami związanymi z pandemią koronawirusa. Obie sytuacje – zarówno w książce, jak i w rzeczywistości – koncentrują się na zderzeniu społeczności z nieznanym, globalnym zagrożeniem, które wpływa na codzienne życie, budzi strach i zmusza do głębokiej refleksji nad naturą ludzkiej egzystencji.
W powieści społeczność miasteczka musi stawić czoła wspólnemu zagrożeniu, co prowadzi do ujawnienia zarówno najlepszych, jak i najgorszych cech ludzi. Podobnie podczas pandemii COVID-19 mogliśmy zaobserwować zarówno akty solidarności i współpracy, jak i przypadki egoizmu oraz konfliktów.
Jest to niezwykle zaskakujące, że książka, pomimo tego że została napisana w 2015 roku, a więc przed pandemią, stanowi tak dokładne odzwierciedlenie tego, co nas niedawno spotkało. Na szczęście pomimo apokaliptycznej wizji książka emanuje ciepłem i niesie pełen nadziei przekaz.
PODSUMOWANIE
Wieloryb i koniec świata Johna Ironmongera to książka, która na długo pozostaje w pamięci. Jej styl, pełnowymiarowe postacie i głębokie przesłanie sprawiają, że jest to lektura nie tylko fascynująca, ale również skłaniająca do refleksji. Autor stworzył powieść, która łączy w sobie elementy apokaliptyczne z filozoficzną baśnią, oferując czytelnikowi bogate doświadczenie literackie. To książka dla tych, którzy szukają czegoś więcej niż tylko prostej rozrywki – lektury, która porusza i inspiruje.
Szukasz książki w podobnym klimacie? Sprawdź recenzję Ostatniej piosenki!