Bestsellerowa powieść koreańskiej pisarki o chłopcu, który nie czuł nic. Yunjae urodził się z wadą mózgu uniemożliwiającą odczuwanie złości, smutku i radości. To jednak nie jedyna rzeczy utrudniająca mu dorastanie. Powieść Almond autorstwa Won-Pyung Sohn stylem przypomina klasykę literatury egzystencjalnej, a jednocześnie wpisuje się w nurt Young Adult.
Yunjae – ten, który nie czuł
Aleksytymia to choroba polegająca na niemożności zrozumienia własnych uczuć oraz odczytywania emocji innych ludzi. Zaburzony rozwój ciała migdałowatego w strukturze mózgu powoduje, że osoba dotknięta tą przypadłością nie umie odczuwać i wyrażać między innymi lęku. Brak uczuć bardzo utrudnia komunikację z ludźmi i skutkuje wykluczeniem społecznym.
Yunjae ogląda śmierć
Yunjae od najmłodszych lat jest nieco dziwny. Choć rozwija się prawidłowo pod względem fizycznym, ma dobrą odporność organizmu, mówi i chodzi, to nie umie się uśmiechać. W wieku zaledwie sześciu lat jest świadkiem śmiertelnego pobicia swojego rówieśnika. Jednak to makabryczne wydarzenie nie powoduje u chłopca żadnych reakcji. Co prawda informuje o nim dorosłych, ale nie potrafi się tym przejąć, zasmucić ani zapłakać. Rodzice zmarłego atakują Yunjae, zarzucając mu, że nie potraktował sprawy poważnie. Twierdzą, że gdyby był zaniepokojony albo przerażony, pośpieszyliby się z niesieniem pomocy. A tak pomyśleli, że to tylko głupi żart. Niespodziewanie okazuje się, że bezwzględny spokój Yunjae budzi w ludziach złość i strach.
Przygotowanie do normalności
Matka chłopca próbuje przygotować go do przebywania wśród ludzi najlepiej, jak to możliwe. Razem z babcią rozwieszają w domu kartki ze słowami i rysunkami, aby malec zapamiętał, że smutek oznacza minę z opuszczonymi kącikami ust, radość – uśmiech. Matka jest zdania, że jej syn powinien nauczyć się chociaż udawać emocje, żeby nie wyróżniać się z tłumu i móc normalnie funkcjonować. Choć treningi są intensywne i Yunjae mówi: „przykro mi”, kiedy ktoś płacze, to rówieśnicy i tak zauważają, że jest inny. Szybko staje się więc klasowym wyrzutkiem i celem żartów. Myślę, że w tym wypadku to prawdziwe szczęście, że chłopiec nie umie odczuć smutku z powodu odrzucenia i sposobu traktowania, jaki go spotyka.
Niestety bezpieczny świat stworzony przez matkę i babcię chłopca rozpada się podczas jego szesnastych urodzin. Kobiety zostają zaatakowane przez szalonego nożownika, w wyniku czego starsza pani ginie na miejscu na oczach wnuka, a młodsza zapada w śpiączkę. Od tej pory nastolatek zostaje całkiem sam.
Yunjae i Gon
Niedługo po powrocie do szkoły w klasie głównego bohatera pojawia się nowy uczeń. Gon jest dzieckiem wychowanym na ulicy, agresywnym, zawsze chętnym do bitki. Zdarzyło mu się już siedzieć w poprawczaku, przerzucano go z jednej rodziny zastępczej do drugiej. Jako wyrzutek i najsłabsze ogniwo nasz chłopiec bez uczuć od razu staje się celem młodego agresora. I tak jak w przypadku wielu innych ludzi nieokazywanie strachu przed pobiciem potęguje niechęć i gniew małego recydywisty w stosunku do Yunjae.
Dwa bieguny odczuwania
Tych dwóch nastolatków połączą wspólne sprawy, jeszcze na długo przed tym, zanim się spotkają. Podczas odwiedzania matki w szpitalu Younjae poznaje ojca Gona, który prosi go o nietypową przysługę. Chce, aby ten udawał jego dziecko przed jego umierającą żoną. Mężczyzna wstydzi się pokazać kobiecie prawdziwego syna, który nie spełnia oczekiwań. W tamtej chwili Yunjae nie zdaje sobie sprawy, że odbierze koledze jedyną szansę na pożegnanie się z matką.
Kiedy wreszcie Gon orientuje się, że nie da rady skrzywdzić człowieka nieodczuwającego uczuć, rezygnuje z ataków. Ciekawość przyciąga go do niewzruszonego Yunjae. Czuje wręcz podziw i chce stać się taki sam. Główny bohater Almond ma podobne myśli. Zastanawia się, czy zdoła się nauczyć uczuć od wybuchowego kolegi. Z wzajemnego zainteresowania rodzi się bardzo oryginalna przyjaźń.
Metafora dorastania
Choć jest jasno powiedziane, że historia Yunjae rozgrywa się w spektrum choroby, można odczytać z niej również pewną metaforę dorastania jako takiego. Chłopiec przechodzi proces przemiany, intensywnie uczy się świata emocji i uczuć. Właściwie każdy nastolatek przechodzi przez ten proces, kształtując własny system wartości, którym będzie się kierował w dorosłym życiu. Gdyby nie skrajność przypadku głównego bohatera, można by powiedzieć, że wszyscy na pewnym etapie dojrzewania jesteśmy jak on: nie rozumiemy i nie umiemy zinterpretować naszych uczuć. Niektórym zostaje to na zawsze.
Feministycznym okiem o Almond
Wykluczenie jest jednym z podstawowych mechanizmów, z którymi walczy feminizm. Inność budzi w ludziach strach, dlatego wielu z nich wybiera najprostszą reakcję: odcięcie się od osób „niedopasowanych”. Główny bohater powieści Almond żyje w izolacji, choć jest wprost nie do pomyślenia, żeby młody człowiek został na świecie całkiem sam. A jednak tak się dzieje. W filmach introwertycy zazwyczaj są otoczeni życzliwymi osobami, które mimo opryskliwej osobowości bohaterów i bezskutecznego dobijania się do ich drzwi okazują zainteresowanie. W rzeczywistości ludzie nieumiejący okazać sympatii zostają całkiem sami. Osoby z zaburzeniami mają trudności z nawiązywaniem i podtrzymywaniem kontaktów, przez co niewielu śmiałków chce się z nimi przyjaźnić. Wykluczenie powoduje, że spora część ludzi staje się samotnymi wyspami zamkniętymi we własnych czerech ścianach. W systemach, w których funkcjonujemy, np. w systemie szkolnictwa, systemie hierarchicznym czy systemie ocen, osamotnienie jest programowo pogłębiane. Mechanizmy te potęgują ostracyzm, nie wspierają, propagują unifikację. Niekompatybilne elementy są odrzucane.
Feminizm upomina się o takich ludzi. Przypomina, że jesteśmy współodpowiedzialni. Jeden człowiek za drugiego człowieka. W książce Gon przestępuje próg antykwariatu Yunjae, tym samym przestępując próg wykluczonego życia. Ratuje w ten sposób również samego siebie. Możliwe więc, że współodpowiedzialność to dla naszego gatunku jedyny ratunek.
Polecam
Książka jest napisana lakonicznie. Bije od niej chłód właściwy prozie koreańskiej. Stylem i tematyką przypomina mi powieść Alberta Camusa pt. Obcy. Historia jest naprawdę wspaniała i wciągająca mimo swojej prostej konstrukcji. Bardzo dobrze się ją czyta. Polecam z całego serca.
Przeczytaj także recenzje książki Klara i słońce