Normalni ludzie z pozoru wyglądają na kolejną, typową młodzieżową produkcję o nastoletniej miłości i problemach w szkole. Jak jest w rzeczywistości?
Według opisu serial opowiada o romansie między Marianne a Connellem. Pochodzą oni z różnych środowisk, ale wychowują się w tym samym miasteczku w Irlandii.
Elektryzujący, nietuzinkowy, romantyczny
Bohaterowie wywodzą się z zupełnie innych światów i różnią pod względem statusu społecznego. Znają się tak naprawdę ze szkoły, ale nikt z ich środowiska – przynajmniej tak mi się wydaje po pierwszym odcinku – zdaje się nie wiedzieć, że łączy ich coś więcej niż uczęszczanie na te same zajęcia. Connell codziennie odbiera od Marianne swoją matkę, w związku z czym mają niezliczone okazje do rozmowy w cztery oczy. Dodaje to ich znajomości nieco tajemnicy i niepewności. Kiedy jednak oboje zaczynają mówić szczerze o swoich uczuciach, nie da się od nich oderwać wzroku. Czuć wylewające się z ekranu emocje.
Dlaczego właśnie on?
Mam wrażenie, że Marianne zachowuje się jak każda straumatyzowana, przeżywająca coś strasznego nastolatka, która pogubiła się w swoim introwertyzmie na tyle, że szokuje ją jakiekolwiek zainteresowanie ze strony ludzi.
Może właśnie dlatego spodobał się jej Connell. Zwraca na nią uwagę. Trzeba przyznać, że na początku robi to tylko na prośbę matki, lecz później sam wychodzi z inicjatywą. Okazuje dziewczynie szacunek, co w ich szkole wydaje się wyczynem. Nie pozwala prześladowczym zapędom swoich rówieśników przeniknąć do jego relacji z Marianne, dystansuje się od opinii innych na jej temat i zaczyna z nią rozmawiać, mimo że w jego świecie jest to społecznie niemal nieakceptowalne.
Druga Ania Shirley?
Dziewczyna jest bardzo nieporadna w interakcjach społecznych. Często rzuci uwagę, która wprawia rozmówcę w zakłopotanie. Odstaje zachowaniem, tkwi w tym jednak jakiś element słodyczy. Wydaje się w tym wszystkim zagubiona, ale jednocześnie trochę urocza. Nie oznacza to, że Marianne nie potrafi odpyskować, co wiele razy nam udowadnia (mimo że odcinek trwa niespełna pół godziny). Jest dość bezpośrednia. W każdej minucie tego serialu miałam w głowie Anię Shirley oraz to, jak bardzo one są do siebie podobne. Obie żyły w swoim świecie i u głównej bohaterki wyraźnie to widać.
Klimat
Niezwykle podobał mi się dobór muzyki. Ścieżka dźwiękowa jest nietuzinkowa. Utwory pojawiają się odpowiednich momentach, a przejmująca cisza wybija się na pierwszy plan wtedy, kiedy trzeba.
Normalni ludzie są serialem utrzymanym w stonowanych barwach. Częste zbliżenia na twarz sprawiają, że dokładnie możemy przyjrzeć się reakcjom bohaterów. Wprowadza to bardzo delikatny i osobisty klimat, jakbyśmy sami doświadczali wszystkich emocji przedstawionych na ekranie.
Na koniec
Mimo że motyw różnicy w statusie społecznym między dwójką zakochanych w sobie osób pojawia się w produkcjach niezwykle często, mam wrażenie, że w tej tak nie razi. Wydaje się przedstawiony w piękny i ekscytujący sposób już od pierwszych minut.
Myślę, że Normalni ludzie to serial warty zainteresowania. Na pewno nie skreśliłabym go po pierwszym odcinku. Duży atut w tym wypadku stanowi niewiedza. Na dobrą sprawę nie mamy wielu informacji na temat, dlaczego bohaterowie zachowują się tak a nie inaczej.
Jeżeli nadal nie wiesz, czym zająć się w wolnym czasie, koniecznie zajrzyj do naszej recenzji Miasta niedźwiedzia.